Prolog

218K 5.7K 1K
                                    

10 minut.
Minęłam próg swojej garderoby przestając czuć wilgoć, a pot i nikotynę. Wszędzie było siwo od dymu papierosowego, jakby szef nie mógł wyznaczyć specjalnej strefy dla palaczy. Zawsze potrzebowałam paru chwil, by przyzwyczaić się do zapachu i panującej półciemności.

9 minut.
Przeszłam wzdłuż ściany, dostając się pod bar. Unosząc dłoń zamachałam w powietrzu, przywołując barmana. Ustał na przeciw krótko na mnie spoglądając, był wstanie stwierdzić bez pytania czego oczekuję, chociażby po tym, że widuje mnie codziennie.

8 minut.
Ostry smak taniego alkoholu przelał się przez gardło, drażniąc ścianki przełyku i rozpalając żołądek. Wykrzywiłam usta w obrzydzeniu i opuściłam dłonie na blat z cichym plaskiem, nienawidzę tego. Zamknęłam oczy, wypuszczając całe powietrze z płuc.

7 minut.
Pamiętam bieg pomiędzy kałużami, uciekałam tak szybko jak mogło pozwolić sobie moje ciało. To tak jakby czas płynął w zwolnionym tempie, chociaż wiesz, że rzeczywistość jest inna. Biegłam ile sił, aż popełniłam błąd, nogi same zaczęły się plątać i wszystko było już osądzone. Upadłam na twarz, czując jak brudna woda z kałuży przesiąka w moje włosy. Czas zaczął płynąć szybko, szybciej niż normalnie.

6 minut.
Zatopiłam usta w drugim kieliszku, mrużąc oczy. Obrazy przepadły i dopiero wtedy przechyliłam szkło, łykając jego zawartość.

5 minut.
Ruszyłam przed siebie, czując ból przeszywający stopy. Bolały, i żaden odpoczynek nie był wstanie go załagodzić. Co dzień wysokie szpilki raniły każdy ich minimetr.

4 minuty.
Wyprostowałam plecy, wymawiając w myślach swoją codzienną mantrę. "Nie poddasz się teraz".  A właśnie tego chciałam, zawrócić, poddać się. Okręciłam się o 90° będąc przy wejściu.

3 minuty.
Oczy... te same oczy. Skanowały moje ciało, a skóra pod małą warstwą ciuchów zaczynała się palić i piec. Kim jest ? Byłam obserwowana, nie tylko przez niego.

2 minuty.
Znalazłam się na podwyższeniu, zajmując swoje stanowisko. Na usta przybrałam flirciarski uśmiech, chowając w sobie strach. Strach młodej dziewczyny.

1 minuta.
To jest świat, do którego nigdy nie chciałam trafić, a znalazłam się tu świadomie. Nazywam się May Mayer. May jak piąty miesiąc roku, jak czas, gdy słońce dniami jest w zenicie, a noce są mroźne. Jestem po prostu May...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ostrzeżenie: Głowna bohaterka przez początek historii będzie bardzo emocjonalna i słaba, może to wyprowadzać z równowagi, należy zaopatrzyć się w dobre nerwy i cierpliwość.


NiewiernyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz