Ten sam szum i odgłos chodzącego silnika co wczorajszej nocy, budzi mnie rano. Przeciągam się, a moje kości strzelają nie przyjemnie. Wolę moje wysłużone łóżko, jest wygodniejsze mimo wielu jego defektów. Wzdycham ciężko, wypuszczając z płuc całe zalegające powietrze i zakrywam dłonią usta, kiedy ziewam. Oczy mi się kleją, a obraz nie do końca jest wyraźny, jednak widzę autostradę, którą szybko podążamy.
- W porządku ?
Wzdrygam się, słysząc głęboki męski baryton. Zapomniałam, że nie jestem sama.
- W porządku.
- Kawa i croissant dla ciebie.
Odrywa lewą rękę od kierownicy i podaje mi papierowy kubek, wskazując przy okazji torebkę z jedzeniem.
- Dziękuję.
Uśmiecha się promiennie i odwraca wzrok z powrotem na drogę. Upijam łyk, nie krzywiąc się ani trochę na gorzki smak. Potrzebuję tego.
- Dlaczego Marcel wyrzucił cię z mieszkania ?
Krztuszę się naparem, kaszląc głośno w dłonie. Jego bezpośredniość czasem mnie przeraża.
- Nie wyrzucił mnie.
- Nie kłam May. Nienawidzę tego, wiesz o tym.
- Ma problem z alkoholem i z agresją.. ubzdurał coś sobie.
Wzruszam ramionami, jakby to było coś nie wielkiego. Ale to jest coś wielkiego. On potrzebuje pomocy. Nie panuje nad tym ile pije, a alkohol wyzwala w nim agresję.
- Co dokładnie ?
Milczę. Nie odpowiem na to pytanie, ponieważ jestem temu winna. Nie do końca, ale jednak i wstydzę się za to. Dla mnie ja i Marcel nie istnieje, ale dla Marcela chyba nadal. Spałam z Zaynem, jakkolwiek to brzmi. Z mojego punktu widzenia, nie zdradziłam go, skoro razem nie byliśmy, ale gdy patrzę na to z jego strony, on mógłby właśnie tak to potraktować. Wzdrygam się na myśl, co zrobiłby gdyby rzeczywiście o wszystkim wiedział. Jego podejrzenia są słuszne w pewnym stopniu.
- Odpowiesz ?
Kręcę głową i spuszczam wzrok na swoje kolana.
- Masz jakiś znajomych ?
- Nie.
- W porządku, znajdziemy ci jakieś miejsce do spania. Ale nie kłam więcej. Nigdy nie kłam.
Zgadzam się, niewyraźnym skinieniem głowy i dopijam kawę. Nie będę się sprzeciwiać, jego chęci pomocy mi. Nie mam gdzie spać, sama siebie skazałabym na koszmar, gdybym nie przyjęła tego co mi oferuje.
***
-Spędzisz tu dwie noce. Wszystko dobrze ?
- Dobrze.
Rozglądam się po pokoju hotelowym i niepewnie siadam na skraju ładnie wyścielonego łóżka.
- Przyjadę sprawdzić czy nie pojawiły się kłopoty. Teraz muszę jechać zająć się swoimi sprawami.
Przytakuję, mając nadzieję, że już wyjdzie. Jest niezręcznie.
- Będzie w porządku, May.
Zatrzaskuje za sobą drzwi, a ja z westchnieniem opadam na hotelowe łóżko, czując, że muszę poświęcić jeszcze trochę czasu na sen. Skopuję buty z nóg i odkładając kartę magnetyczną na szafkę nocną, przykrywam się kołdrą. Sen to jedyna rzecz, która sprawia, że zapominamy naprawdę o wszystkim, zabiera nas daleko od rzeczywistości, pozwalając odpocząć. Kocham sen. To jedyne co mogę kochać. Nie mam nic więcej do kochania.
CZYTASZ
Niewierny
FanfictionOn- konsekwentny, poważny, ustatkowany, 26-letni biznesmen. Nazywają go rekinem Nowego Jorku. Ona- dziewczyna, której życie zafundowało prawdziwe piekło. Wcale nie chciała stanąć na jego drodze, nie chciała stanąć na drodze żadnego mężczyzny. Zwycz...