Lawiruję między pełnymi piwa skrzynkami, ściskając w dłoni dwie główki butelek czystej wódki. Wychodzę na główną salę baru, od razu trafiając za ladę. Potykam się o własne nogi, kiedy w ekstremalnym tempie próbuję obsłużyć klienta. Zagryzam wargę w zdenerwowaniu i syczę głośno. Pieczenie rozchodzi się po całych ustach, a na języku czuję metaliczny smak krwi. Ranka na moich ustach przez moją nieuwagę znowu stała się świeża, a strupek który się zdążył zrobić odpadł. Odwracam się plecami do klientów i delikatnie ocieram rękawem usta. Podaję pełen kufel piwa siwemu mężczyźnie i idę na koniec, gdzie czekają kolejne zamówienia. Druga barmanka dołącza do mnie po kilku minutach, odciążając częściowo z pracy. Dzisiejszej nocy do lokalu przybywają tłumy, a nie pamiętam, żebyśmy coś rozdawali.
- Zajmij się tamtym.
Ścięta na Boba blondynka imieniem Sophia szepcze gorączkowo, kiwając w lewo i wraca do wydawania kolejnych drinków. Obracam się i zamieram w miejscu. Moje serce przyśpiesza, wybijając nie równy rytm. Na drżących nogach czmycham do lady na lewo i przeklinam tego człowieka. Jego czujny wzrok, utkwiony jest w moich ustach, więc automatycznie ocieram rękawem wargę.
- C.co podać ?
- Co się stało May ?
Ignorują jego stanowczy głos, domagający się prawdy. Prawda jest zbyt żenująca.
- N..nic. Whisky z colą ?
- Wodę.
Podaję mu butelkę wody i zamierzam odejść. Ale zamierzać to ja sobie mogę.
- Nie skończyłem Mayer. Chcę usłyszeć z twoich ust prawdę.
Kolejny klient obok Malika spada mi z nieba. Obsługuję go, tkwiąc pod czujnym okiem Zayn.
- Będę tu do końca twojej zmiany. Nie odpuszczę Mayer.
Kiwam głową w zrozumieniu i znikam zdala od niego. Gdzieś w środku tli się nadzieja, że może jednak da sobie spokój. Do końca zostało tylko pół godziny, a ludzi wciąż przybywa. Czy w nocy poważni biznesmeni nie powinni spać, zmęczeni natłokiem myśli związanych z pracą ?***
Zjeżdżam windą do lobby i szybkim krokiem opuszczam miejsce pracy. Po Zaynie nie ma śladu. Chłodne powietrze atakuje mnie, przypominając o braku płaszcza. Rękaw bluzki przytykam do wargi tamując sączącą się krew i ruszam w kierunku mieszkania.
- Zapraszam May.
Przede mną wyrasta Zayn, a jego głos jest jak brzytwa. W jednej sekundzie przecina cały mój wewnętrzny spokój, pozostawiając strach i złość. Otwiera mi drzwi, a kiedy nie wsiadam pogania ruchem ręki. Moje dłonie drżą, a samochód wypełnia się ciszą, kiedy jedziemy.
Zatrzymujemy się na opustoszałym parkingu i silnik gaśnie. Przełykam ślinę i zerkam na Malika. Dłonie wciąż zaciska na kierownicy, a rysy twarzy stały się ostrzejsze.
- Powiedz mi co się stało.
Uciekam od jego wzroku i biorę mały oddech.
- N.nic, ja tylko... potknęłam się i przegryzłam sobie wargę.
- Chcę słyszeć prawdę.
- T.to jest prawda.
- A twój policzek ? Jest czerwony przez ścianę, która cię uderzyła ?
Jego głos unosi się kilka tonów. Kręcę głową i łapię klamkę. Otwieram drzwi i wysiadam. Wycofuję się, nie chcę mu mówić. Ruszam parkingiem, ale jestem złapana i na nowo skierowana w stronę samochodu.
- Prawdę. Mów. Prawdę.
Syczy powoli każde słowo w moim kierunku. Zaprzeczam ruchami głowy i spuszczam wzrok.
- Wiesz, że nienawidzę ludzi, którzy kłamią. Trafisz na moją czarną listę.
Próbuję go wyminąć, gdy czuję zbierające się pod powiekami łzy. Blokuje mi drogę i łapie za biodra przyciskając do karoserii samochodu. Klnie pod nosem.
- Nie wypuszczę cię puki nie powiesz mi prawdy.
Prawie krzyczy. Unosi moją brodę i wypala dziury swoimi oczami w moich.
- Kto ci to zrobił ?
- Nikt.
- Mayer, do cholery ! Tracę cierpliwość.
Szlocham, mimo że żadna łza nie opuszcza moich oczu. Jestem trzymana w żelaznym uścisku, a jego palce wbijające się w moje biodro sprawiają ból.
- Kto?
Jego głos staje się niemożliwie niski i przeraża mnie to bardziej niż jego krzyk. Potrząsa mną mocno i właśnie w tym momencie coś we mnie pęka. Coś złamało się w moim sercu i psychice.
- Mój chłopak.
Piszczę cicho i zaczynam płakać. Nie z powodu krzywdy czy strach, płaczę, bo nigdy nie czułam się tak słaba, jak teraz. Czuję wargi Malika na swoich, gdy zaczyna je delikatnie muskać. Tym razem to nie działa. Płaczę głośniej, a moje gardło zaciska się boleśnie. Złamałeś mnie Zayn, zepsułeś mnie.
- Nie płacz.
Przyciska mnie do siebie i wydaje się być spanikowany. Pociągam nosem i chowam się w jego ramionach.
- Nie boję się pana.
Nie boję się twojego dotyku Zayn. Nie boję się tego.
- May, kim jest twój chłopak ?
- Alkoholikiem.
Wiem, że nie o to pyta, ale nie zdradzę jego imienia i nazwiska.
- Czemu cały czas pana spotykam ?
Zanoszę się szlochem i wycieram policzki.
- Nie mam pojęcia.
Wzdycha i otwiera za mną drzwi pasażera. To nie była szczera odpowiedź.
- Wsiadaj, jest zimno.
Rozdziela nasze ciała i idzie od strony kierowcy. Odpala samochód i podkręca ogrzewanie na max.
- Zabiorę cię gdzieś, a rano dostarczę pod twoje mieszkanie.
Mówi mi i zerka na mnie.
- Będę tego żałował.
Szepcze cicho do siebie i wyjeżdża z parkingu....
CZYTASZ
Niewierny
FanfictionOn- konsekwentny, poważny, ustatkowany, 26-letni biznesmen. Nazywają go rekinem Nowego Jorku. Ona- dziewczyna, której życie zafundowało prawdziwe piekło. Wcale nie chciała stanąć na jego drodze, nie chciała stanąć na drodze żadnego mężczyzny. Zwycz...