Rozdział 42

54K 2.9K 361
                                    

Kolory odpływają z mojej twarzy i cała sztywnieję. Czemu mi to robi ? W moich płucach zalegają ciężkie kamienie i ciężko mi oddychać. Myśl, że mimowolnie mam pójść do mojego ojca jest za ciężka. Zamykam oczy, a moja klatka piersiowa szybko faluje. 

- Wracaj May. Oddychaj powoli.

Nie mogę. Od środka zaczyna wypełniać mnie to okropne uczucie niepokoju. Nie do zniesienia. Udaje mi się nabrać głęboki oddech, ale natychmiast go wypuszczam, zupełnie jakby palił moje drogi oddechowe, a przecież tak nie jest. Ciepłe i mokre usta muskają moje. Moja uwaga w małym stopniu zostaje poświęcona miłemu odczuciu. Na siłę staram się skupić właśnie na tym, na sposobie w jaki mnie całuje. Delikatnie, ale namiętnie. Zwilża swoim językiem moje wargi i odsuwa się.

- Wiesz dlaczego na samym początku, całowałem cię wbrew twojej woli ?

Kręcę głową, nadal nie otwierając oczu. Nie zwracam większej uwagi na jego wcześniejszą prośbę bym mówiła. Nie teraz, kiedy on wpędza mi w te wszystkie stany. 

- Ponieważ panikowałaś na jakikolwiek kontakt z mężczyzną. Na samą jego obecność.

Przygryza i ciągnie lekko moją dolną wargę.

- Zobacz, teraz się tego nie boisz. Ani tego.

Dotyka mój policzek i lekko przesuwa po nim szorstkimi opuszkami.

- Pokaż te piękne oczy.

Spełniam jego prośbę.

- Przez to, że ciągle zmuszałem cię do przebywania w moim pobliżu, nie panikujesz tak bardzo na otaczających cię facetów. Żeby pokonać lęk, musisz się z nim zmierzyć. Dlatego właśnie spotkasz się ze swoim ojcem i porozmawiasz z nim. 

Znowu zaczynam panikować i zamykam oczy, ale mężczyzna nakazuje mi je otworzyć i podnosi mnie do pozycji siedzącej, samemu siadając. 

- Żyjesz w ciągłym strach, nie chcę byś się dłużej męczyła. 

- To nigdy nie odejdzie, Zayn. 

- Wiem, ale możemy to zmniejszyć. Mam propozycję, powiesz mi teraz wszystko o tym człowiek, a ja zgodzę się opowiedzieć ci coś o sobie. Zgoda ?

Nie odpowiadam długo, ale w końcu szepcze ciche "tak". Chcę wiedzieć coś o nim. Och.. ile można żyć w niewiedzy! Ukrywam, że nie interesuje się jego życiem, ale ciekawość zjada mnie żywcem. 

- Krzywdził cię kiedyś ?

Rozszerzam lekko oczy na konkretne pytanie. 

- Tak. 

- W jaki sposób ?

Zachowuje obojętny wyraz twarzy, co mi nie koniecznie wychodzi tak dobrze, jak jemu. Kolejny raz, May. Muszę wyciągać przeszłość na wierzch. Łzy zaczynają powolutku zbierać się w kącikach moich oczu, kiedy muszę przywoływać wszystkie wspomnienia. Jest to dla mnie tak naturalna reakcja, że nie złoszczę się już na siebie za tą słabość. Ale byłoby miło gdybym chociaż raz nie płakała.

- Bił mnie. Czasem ręką, czasem pasem.

W myślach krzywię się na przypomnienie ból. Pieczenie, szczypanie i igiełki rozchodzące się po miejscu uderzenia, kłujące niemiłosiernie. Po prostu ból fizyczny w swojej najczystszej postaci. 

- Dlaczego to robił ?

Wzruszam ramionami.

- Był pijany. Na początku bił mnie, bo płakałam, kiedy krzyczał. Powtarzał, że to nauczy mnie bycia dzielną. Jego ojciec uczył go tak. Później nauczyłam się i nigdy więcej nie pozwalałam sobie na płacz przy nim. Ale on dalej to robił... nienawidził mnie chyba...

NiewiernyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz