Jasne światło mocno mnie razi, nawet jeżeli moje oczy wciąż są zamknięte. Marszczę nos i wtulam się bardziej w poduszkę, chcąc odciąć się od dokuczliwej jasności. Chłodne powietrze muska moje ramiona, a zaraz po tym otulona jestem ciepłem. Miękka kołdra okrywa moje ciało aż po kark. Z mojego gardła wydobywa się ciche westchnięcie i ucieka przez uchylone usta. Mrugam kilka razy za nim na dobre podnoszę powieki. Przez chwilę czuję strach, ale zaraz potem nie czuję już nic.
- Wszystko w porządku ?
Marszczę czoło i szepcze ciche "tak". Mój głos jest zachrypnięty i brzmię jakby ktoś pozdzierał mi gardło gwoździami. Zayn nie spuszcza ze mnie wzroku, co tylko potęguje wpływający róż na moje policzki. Uniesioną poduszkę wciśniętą ma między plecy, a wezgłowie łóżka, a jego ciało układa się w pozycji pół siedzącej. Przesuwam wzrok po jego barkach, a kiedy natrafiam na czarny tusz znaczący jego ciało, nie jestem pewna o czym myśleć. Jedyne co jestem w stanie robić to oglądać kolejne fragmenty skóry pobrudzone znakami. Nie dostrzegłam ich wcześniej, nie miałam o nich pojęcia.
- May.
Spoglądam w jego oczy, a później zamykam swoje i opadam głową na poduszkę, przekręcając się na plecy.
- Zrobiłeś to prawda ?
- Zrobiliśmy to.
Przez chwilę brakuje mi tchu, a później znowu nic. Nie czuję nic, nic co czuć powinnam.
- Nic nie pamiętam.
- Byłaś pijana.
Zaciskam mocniej oczy, kiedy czuję wzbierające się łzy. Chciał mieć to za sobą, a jedyne co mam to poczucie, że zostałam skrzywdzona i nawet sama sobie nie umiem tego wytłumaczyć.
- Możesz zrobić to jeszcze raz ?
Mój głos jest cichy i łamliwy, ale nawet ja słyszę w nim desperacje. Chcę to skończyć, skończyć teraz. Zniosę ból, zniosłam go wczoraj zniosę dzisiaj. Chcę tylko mieć to za sobą. Zakończyć całą tą popieprzoną paranoje bycia dotykaną.
- Jesteś pewna, że tego chcesz ?
- Tak. Proszę po prostu to zrób.
Szlocham i czuję jak łzy spływają mi po skroni.
- May nie płacz. Nie skrzywdzę cię, wiesz o tym.
Przyciąga mnie do siebie, a zaraz potem zwisa nade mną.
Mam odwagę spojrzeć w jego oczy i kiedy to robię wszystko na długą chwilę gdzieś odchodzi. Długie wachlarze czarnych rzęs rzucają cienie na jego policzki, kiedy na krótki moment przymyka powieki. Ciemny zarost na nowo zdążył oprószyć jego policzki i ostro zarysowaną brodę. Usta o idealnych kształtach są lekko rozchylone i ucieka z nich ciepły oddech. Nim uświadamiam sobie co robię, moja dłoń ląduję na jego policzku, a później palcem wskazującym przejeżdżam po jego ustach, badając ich fakturę. Chichoczę kiedy łapie moją dłoń i przyciska do swoich warg opuszki moich palców, a następnie je całuje. Pochyla się bardziej, wypuszczając moją rękę, a jego ofiarą stają się moje usta. Z lekkiego muskania i przygryzania warg, przeradza się to w coś innego. Różniącego się od wszystkiego wcześniej. Pocałunek jest głęboki, pełen zmysłowości. Nasączony jego pożądaniem i desperacją, moim strachem i bólem. Jest wyrażeniem wszystkiego co czujemy, ale tak bardzo, jak nasiąkają go wszystkie tak różne emocje, nasze usta potrafią poruszać się w tym samym wolnym tempie. Leniwie. Z uczuciem. Jedna z jego dłoni sięga do mojego biodra, kciukiem zataczając małe kółka. Nieznana dotychczas pieszczota jest na tyle przyjemna, że nie wiem czemu powinnam poświęcić całą swoją uwagę. Z pomocą Zayna miękka pościel osuwa się całkowicie z mojego ciała, ukazując mój jedyny ubiór, bieliznę. Miejsca naznaczone jego językiem na szyi ogarnia przyjemny chłód, podczas gdy zębami przygryza skórę na dekolcie, wywołując fale gorąca. Nie jestem pewna, w którym momencie dałam się temu poddać, ale dałam, a pragnienie kolejnych doznań w żaden inny sposób nie może zostać zaspokojone, jak za pośrednictwem jego.
- Nie zamykaj oczu May. Chcę żebyś wszystko widziała.
Całuje moje podbrzusze, omijając piersi.
- Chcę byś przywoływała ten obraz, zawsze w tedy, kiedy przypomina ci się tamta krzywda.
Odchyla gumkę moich fig i powstrzymuję z całych sił uczucie z tamtych nocy. Uczucie strachu i obezwładniającego bólu. Zsuwa materiał do moich kostek, a później odkłada go na brzeg łóżka. Pocałunkami wędruje z nad kolana do miednicy i zmienia kierunek na miejsca intymne. Jestem pewna, że słyszy jak nabieram powietrza i wypuszczam je ze świstem. Jeden z jego palców zatacza wzory na wzgórku łonowym i już w tedy moje nogi sztywnieją.
- Z.zayn ?
Mój głos drży niebezpiecznie, balansując na granicy opanowania i strachu. Unosi się nade mnie, pozwalając zobaczyć swoje oczy.
- Nie przestawaj. Nawet jak będę błagać. Nie przestawaj. Ja.. ja muszę.
Nakierowuję jego dłoń z powrotem w okolice łechtaczki i zamykam oczy pełne już łez. Nie czuję. Nie słyszę. Tylko wiem. Moje kończyny są jak z ołowiu, a łzy w oczach świeże. Czuję dopiero wtedy, kiedy ten sam ból rozdziera mnie od środka. Jakby wewnątrz mnie właśnie zdzierana była skóra. Skomlę głośno i zaciskam dłonie na prześcieradle.
- Patrz na mnie May.
Chwyta moją twarz w obie dłonie, nie przestając się we mnie zagłębiać. Podnoszę powiek jak prosi, a po skroni niczym rzeka zaczynają spływać mi łzy. Nie widzę Zayna, chociaż go słyszę to nie widzę. Moim jedynym obrazem jest twarz obrzydliwego człowieka, który wykrzywia twarz w swoje przyjemności. Nie umiem już sobie poradzić, kiedy moje rozdarcie psychiczne, jak i cierpienie fizyczne osiąga wyższy poziom.
- Przestań. Nie chcę już.
Wiem, że Zayn tu jest, ale go nie czuję. Próbuje wyszarpnąć się z pod ciężkiego ciała mężczyzny, ale nie umiem. Moje dłonie zwinięte w pięść biją jego klatkę i próbuję go odepchnąć, ale na marne.
- Nienawidzę cię.
- May !!!!
Zaprzestaję wszystkich ruchów, nawet nie oddycham. Potężny męski ryk mojego imienia, wciąż odbija się echem w mojej głowie, wprawiając mnie w szok i przerażenie.
- W porządku. Jesteśmy tu tylko my. Patrz na mnie May i oddychaj.
Robię co każe w ciąż zbyt przestraszona. Powoli. Oddycham głęboko i nie spuszczam swoich oczu z oczów jego. Zaczynam odczuwać jego łagodne ruchy wewnątrz mnie. Nie zbyt przyjemne, ale je czuję.
- Chcesz abym przestał ?
Kręcę głową, wciąż cicho szlochając, ale mam świadomość wszystkiego.
- Wczoraj nic się nie wydarzyło. Byłaś pijana, a ja nie chciałem tego wykorzystywać. Mam trochę uczuć.
- C-co... to..ty ?
Głos na nowo mi się załamuje.
- Wyjdź. Proszę cię zostaw mnie.
Spełnia moją prośbę, a kiedy zsuwa się na miejsce obok, wstaję i chwytając majtki z łóżka wybiegam z pokoju....
CZYTASZ
Niewierny
FanfictionOn- konsekwentny, poważny, ustatkowany, 26-letni biznesmen. Nazywają go rekinem Nowego Jorku. Ona- dziewczyna, której życie zafundowało prawdziwe piekło. Wcale nie chciała stanąć na jego drodze, nie chciała stanąć na drodze żadnego mężczyzny. Zwycz...