Rozdział 16

62.3K 3.1K 248
                                    

Moje nogi plączą się kiedy wybiegam na zewnątrz, a łzy przysłaniają mi świat. Deszcz doszczętnie przemacza moje ubrania w przeciągu minuty. To jakaś pieprzona zemsta ? Za co ? Kładę zwinięte w pięści dłonie na kolanach i pochylam się szlochając. Przez płacz nie mogę złapać oddechu. Słyszę hałasy idealnie rozchodzące się po ścianach klubu za mną. Mogłam się poprawić... Pasek torby osuwa się z mojego ramienia i bagaż spada tuż pod moje nogi. Skąd ja teraz wezmę te cholerne pieniądze ? Tracę równowagę i mało brakuje bym upadła. Zduszone jęki wychodzę z moich ust, idąc w przestrzeń. Z całych sił próbuję być twarda, ale ciężko taką grać kiedy w środku nic z ciebie już prawie nie zostaje. Prostuję swoje plecy i palcami lewej dłoni ścieram z policzków łzy. Poszukam pracy gdzie indziej... Co ja mówię.. Kto da mi pracę ? Podnoszę swoje mokre rzeczy z chodnika i rozglądam się poszukując czegokolwiek, taksówki, autobusu, ludzi... czegokolwiek.

***

Wbiegam po starych schodach do mieszkania, wyzbywając się uczucia, że ktoś mnie śledzi. Ktoś za mną jechał... to nie była moja wyobraźnia. Szybko przekraczam próg lokum, trzaskając za sobą drzwiami i opieram czoło o chłodne drewno. Jestem roztrzęsiona i nie mogę powstrzymać drżenia ciała. Nerwy zdobywają co raz wyższe poziomy, aż zaczynam krzyczeć. Moja torba ląduje gdzieś w głębi mieszkania, a rzeczy leżące na komodzie obok z hukiem lądują na ziemi po kontakcie z moją ręką. Nienawidzę życia !...

***

Stolik przede mną pokrywa się talerzami i kubkiem gorącego trunku. Żołądek mam już pełny, ale zmuszam się do ostatnich kęsów tym samym kończąc posiłek. Skoro w najbliższym czasie umrę z głodu czy czegokolwiek, to przynajmniej będę pamiętała smak tego śniadania. Smak ciepłej herbaty, zapiekanki i jajecznicy z chrupkim bekonem. Będę to pamiętała. Ze skórzanego pokrowca wyciągam paragon, po czym oddaję wszystkie pieniądze jakie posiadałam. Po przeszukaniu rano całego mieszkania uzbierałam 8 funtów. Wystraczająco. Zabieram swój płaszcz i starannie zasuwam krzesło. Bar jest jednym z najtańszych w tym mieście, ale jednocześnie utrzymany w rodzinnej atmosferze. Cóż nie ma tu nawet za dużo kelnerek, tylko jedna zapewne jakoś spokrewniona ze starszą kobietą, która trzyma to wszystko w ryzach. Za pewne ceni tradycję i stara się, by żadne z angielskich dań nie poszło w zapomnienie. Pcham przed siebie ciężkie, szklane drzwi i wychodzę na zmoczony londyńskim deszcze chodnik.

- Przepraszam.. może pani szuka pracy ?

Mężczyzna łapie mnie za ramię i obraca w swoją stronę.

- S..słucham ?

Mrugam kilkakrotnie w zaskoczeniu i  podnosząc na niego wzrok.

- Szuka pani pracy ?

W osłupieniu spoglądam na jego ręce, gdzie trzyma ulotkę jakiegoś klubu, nerwowo ją gniotąc.

- Szukam...

Moja odpowiedź nabrała barwę pytania, ale jestem zbyt oszołomiona, by móc to poprawić.

- Z nieba mi pani spada. Tydzień temu otworzony został bar, na rogu ulicy St. Egerton Crescent i nigdy nie pomyślałbym, że znalezienie pracownika okażę się tak trudne. Chętnych jest dużo, ale to praca nocna, co niestety wyklucza większość przypadków...

To jest sen ? Czy ktoś mnie wkręca ? Praca sama nie przychodzi.

- Pasuję pani ?

- S.słucham ?

Mężczyzna uśmiecha się lekko, a ja czerwienię.

- Zapytałem czy odpowiadałoby pani, gdybym zostawił dokładny adres baru i numer telefon, a pani by się stawiła tam dzisiaj w wolnym czasie. Wszystko byłoby do ugadania z szefem, przedstawiłby pani warunki..

NiewiernyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz