- Zayn ?
- Tak ?
- Zatrzymasz się gdzieś ? Potrzebuję szczoteczki do zębów.
- Scoot, zawiózł dzisiaj do apartamentu wszystkie potrzebne kobietom rzeczy. Podejrzewam, że szczoteczkę też.
- Wysłałeś go na zakupy ?
Marszczę brwi. Scoot to dwu metrowy facet z ramionami tak szerokimi, że pomieściłby w objęciu czteroosobowe stadko kobiet. Jego głowę pokrywa prawdziwa łysina, na dodatek ani razu nie widziałam na jego twarzy uśmiechu, szczerego, nie grymasu, który ma go wyrażać.
- Sam mi o tym nadmienił.
Obdarza mnie spojrzeniem, kiedy zatrzymujemy się za żółtą taksówką, stojącą w korku, jak inni. Uśmiecha się szeroko, szczęśliwie, a ja pragnę, by ten uśmiech był przeznaczony tylko dla mnie. Smukłymi i długimi palcami obejmuję gałkę biegu i sprawnie zmienia bieg, kiedy samochody przed nami ruszają. Jest idealny. Perfekcyjny w każdym calu. To nie rodzaj faceta, który jest chłopięco piękny, on jest przystojny. Niebezpieczny, twardo stąpający. Żadna kobieta nie miałaby wątpliwości, gdyby na niego spojrzała, że między dwiema długimi, mocnymi nogami kryje się gorące coś, a konkretniej dużych rozmiarów penis, z którego potrafi zrobić użytek. Bo nie trzeba nawet tego sprawdzać, jego pewność siebie i męska postawa daje tą gwarancje. Zayn Malik to mężczyzna, który porusz się w zamkniętym, uprzywilejowanym kręgu, wśród pieniędzy i seksu.Właściwie to nie wiem co robię siedząc na siedzeniu obok, w jego cholernie drogim samochodzie. To nie mój świat, nie mój poziom. Powinnam nazwać się szczęściarą, bo to ja, a nie inna tu siedzi. Tyle że ja nie prosiłam się o wejście do jego świata, to on mnie do niego wciągnął. A ja.. ja już nie potrafię się z niego uwolnić, bo nie chcę, bo pragnę tego mężczyzny jak wszyscy. Bo odkryłam w sobie to co myślałam, że na zawsze przepadło, odeszło bezpowrotnie. Pożądanie. Znowu je czuję, silne jak nigdy.
***
- Podejdź do mnie.
Zayn stoi przy panelu windy.
- Wpisz kod.
- Ale ja...
- 10.9.8.0
Dyktuje, więc szybko wpisuję, nie chcąc zapomnieć. Drzwi się zasuwają, a maszyna wybija się w górę.
- Właściciel zrobił mi dużą przysługę, zrobił mały wyjątek i sporządził dla mnie penthaus na 67 piętrze. Jeżeli nie wpiszesz kodu, żadna winda się tam nie zatrzyma. Nie powierzaj nikomu kombinacji.
Spoglądam na niego nieśmiało, kiedy opiera się o mosiężną poręcz i kiwam delikatnie głową. Jest onieśmielający, nawet dla mnie. A zwłaszcza dla mnie.
- Chodź.
Wskazuje ruchem głowy miejsce po jego prawej stronie. Zajmuję je, a on zarzuca swoje ciężkie ramię na moje, przyciągając do siebie. Składa krótki pocałunek na moim czole. Nie zahamuję rumieńca.
- Co się stało ? Jeszcze nie dawno rzucałaś we mnie śmiałe słowa z podtekstami, a teraz masz piękne, róp5
Śmieje się ze mnie, przez co chowam się bardziej w jego ramieniu. Moje policzki przekroczyły najpewniej najczerwieńszy odcień czerwieni. Winda wydaje dźwięk, a drzwi się rozsuwają, ukazując niewielki foyer. Bierze mnie za dłoń i prowadzi po dywanikowej wykładzinie, a potem kluczem otwiera drzwi i naciska na masywną metalową klamkę. Wchodzimy do jego apartamentu.. mmm..znaczy penthausu. Zatrzymuję się w malutkim holu i rozwiązuję sznurówki butów z zamiarem ich zdjęcia.
- Nie ściągaj. To Ameryka, tu w mieszkaniach chodzisz w butach.
Mija mnie i znika w mieszkaniu. Marszczę czoło i spuszczam wzrok na obuwie. Sznuruje je z powrotem i ruszam jego śladami. Będzie brudno.
CZYTASZ
Niewierny
FanfictionOn- konsekwentny, poważny, ustatkowany, 26-letni biznesmen. Nazywają go rekinem Nowego Jorku. Ona- dziewczyna, której życie zafundowało prawdziwe piekło. Wcale nie chciała stanąć na jego drodze, nie chciała stanąć na drodze żadnego mężczyzny. Zwycz...