Spuszczam wzrok, a później głowę. Oplatam go w pasie i chowam twarz w jego marynarce. Milczę, moje gardło jest jak jeden wielki supeł, nic przez nie nie przechodzi. Kochaj mnie. Kocham cię. Kochaj mnie. Zamykam oczy, jego głos szaleje w mojej głowie. Świeże słowa dźwięczą głośno w uszach.
- Nie wiem czy... ja.. chyba.. nie możesz mnie kochać Zayn.
- Mogę.
- Ja nie wiem.. nie wiem czy cię kocham, chyba nie umiem.
- Umiesz kochać, May. Każdy umie, nie każdy chce.
- Czuję tyle uczuć, nie wiem które z nich jest miłością. Zgubiłam się.
Wycieram łzy, które sprawiają, że moje policzki są mokre, a ja zła na siebie za to, że płaczę. Nie jestem, nie byłam gotowa na wyznanie z jego strony.
- Czy wyrzucisz mnie, bo cię nie kocham ?
- Nie. Nie płacz, Myr. Nie będę zmuszał cię do kochania mnie.
- Nie o to chodzi.
Pociągam nosem i wyswobadzam się z jego ramion. Wstaję na równe nogi i idę w kierunku łazienki.
- Stój.
Pociąga mnie za dłoń i obraca do siebie.
- Nie pozwolę ci teraz odejść i zamknąć się w sobie. Dorośli ludzie rozmawiają, nie uciekają.
- Proszę, puść mnie.
- Nie, May.
Przyciąga mnie do siebie jeszcze bliżej i obejmuje dłonią mój policzek.
- Nie bój się mnie, mi możesz powiedzieć.
Kręcę głową.
- Nie bądź jak dziecko.
Przytula mnie, głaszcząc po włosach.
- Mnie się nie kocha, Zayn. Można mnie znosić, ale nie kochać.
- Nie wygaduj głupot. Popadasz w obłęd.
- Nie.
Szlocham głośniej. Mnie się nie kocha. Udowodniły mi to trzy osoby. Ludzie, którzy podawali się za moich rodziców i Marcel. Marcel chociaż starał się udawać, że jest inaczej. Nie podołał.
- Uspokój się. Weź głęboki oddech, proszę. Trzęsiesz się.
- Puść mnie.
- Cholera nie, nie puszczę cię. Myślałem, że poradziliśmy sobie z tym. Sądziłem, że lekarz nie jest ci potrzebny skoro twoje lęki się zmniejszyły, ale widzę, że masz więcej ukrytych problemów.
- Nie potrzebuję lekarza. Nie będę chodzić do psychologa.
- Pójdziesz jeżeli dalej będziesz mieć takie podejście do siebie i świata. Nie żartuję, May. To nie jest zdrowe zachowanie.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Uspokój się.
Wzdycham głośno i chowam się w szerokich męskich ramionach. Mój szloch słabnie z każdym oddechem, a moje ciało rozluźnia się. Nie powinnam tak reagować. Przyznaje się przed sobą, nie radzę sobie. Pozwalam, by stare życie niszczyło mi nowe. To co było nigdy już nie wróci. On na to nie pozwoli. Dla Zayna jestem ważna, on nie chce mnie skrzywdzić, wiem to, nie mogę o tym zapominać. Dlaczego cały czas do tego wracam ? Mówię sobie, że zostawiam wszystko za sobą i idę na przód, ale w końcu i tak się cofam i tkwię w przeszłości.
CZYTASZ
Niewierny
FanfictionOn- konsekwentny, poważny, ustatkowany, 26-letni biznesmen. Nazywają go rekinem Nowego Jorku. Ona- dziewczyna, której życie zafundowało prawdziwe piekło. Wcale nie chciała stanąć na jego drodze, nie chciała stanąć na drodze żadnego mężczyzny. Zwycz...