Święta w Hogwarcie zbliżały się wielkimi krokami. Szkoła ustrojona była w najrozmaitsze ozdoby i można było wyczuć prawdziwie świąteczny klimat. Zapach pierników i ciast roznosił się w Wielkiej Sali, a na ogromnej choince wesoło świeciły kolorowe lampki.
Harry spożywał właśnie owsiankę z jagodami słuchając wesołego trajkotania Rona o ich ostatnim wygranym meczu Quidditcha. Hermiona zawzięcie opowiadała coś Ginny, a ruda z uśmiechem potakiwała co chwilę i zadawała przyjaciółce pytania. Potter rozejrzał się po Wielkiej Sali, a jego uwagę przykuł stół Slytherinu. Zwykle zajmowane przez białowłosego ślizgona miejsce świeciło w tym momencie pustką. Chłopak zastanawiał się gdzie blondyn mógł się teraz podziewać skoro jego przyjaciele zajmują swoje standardowe miejsca. Malfoy zawsze go intrygował. Był taki tajemniczy i chłodny. Ten jego złośliwy uśmieszek i sposób w jaki chłopak unosił brew gdy rzucał w niego jakąś kąśliwą uwagą. Harry zdał sobie sprawę, że wie całkiem dużo na temat szkolnego wroga chociaż nigdy nie był z nim blisko.
Wiedział, że chłopak zawsze zaczyna dzień od kawy z mlekiem i wsypuje do niej dokładnie dwie łyżeczki cukru. Gdy skupia się podczas pisania sprawdzianu przygryza końcówkę swojego pióra. Gdy się denerwuje bawi się sygnetem widniejącym na jego prawej dłoni i przygryza dolną wargę. Uwielbia pałeczki lukrecjowe, są to jego ulubione słodycze. Gdy coś mu się nie podoba, marszczy przy tym uroczo nos. Jego ulubionym kolorem jest szmaragdowa zieleń. Ma alergię na cynamon...
Brunet przerwał wyliczanie w myślach, gdy przez próg sali wszedł dumnym krokiem obiekt jego rozmyślań. Usiadł między Pansy, a Blaise'm i jak zwykle przystąpił do słodzenia swojej kawy. Gryfon obserwował uważnie jego poczynania, dopóki się nie zorientował, że patrzy prosto w szare tęczówki blondyna. Otrząsnął się z letargu, ale nie odwrócił wzroku. Draco przygryzł wargę, a jego policzki pokryła delikatna czerwień. Po chwili odwrócił wzrok i wrócił do picia swojej kawy. Potter zamrugał lekko zdezorientowany i zmarszczył brwi.
— W porządku stary? — zapytał Ron przyglądając mu się badawczo.
— Tak, jasne — odpowiedział wstając. — Idziecie? Za chwilę mamy Eliksiry.
— Oh oczywiście — zgodziła się Hermiona również wstając z krzesła. — Widzimy się później Ginny.
Ron poszedł w ślady przyjaciół i całą trójką opuścili Wielką Salę.
Kierując się do klasy, co chwilę mijali całujące się pod jemiołami pary. Harry skrzywił się z niesmakiem. Ile można?
Gdy dotarli do celu, zajęli swoje standardowe miejsca. Zaraz po nich do pracowni wkroczył Severus Snape trzepocząc przy tym czarną szatą.
— Dzisiaj pracujecie w takich parach jakie ja wybiorę ― uśmiechnął się złośliwie i kontynuował. —Granger do Parkinson...
I Harry przestał słuchać. Dopiero gdy usłyszał swoje nazwisko, włączył się na nowo.
— Potter do Malfoya — dokończył profesor nadal ze złośliwym uśmiechem i zasiadł za biurkiem. — Robicie eliksir przeciwkrwotoczny ze strony 264. Macie czterdzieści minut, więc radzę się pospieszyć.
Okularnik zabrał swoje rzeczy i ruszył do stanowiska przy którym stał Draco. Blondyn nie zaszczycił go nawet spojrzeniem.
— Idź po składniki Potter — rozkazał dalej nie podnosząc wzroku.
— Dlaczego ja? Sam sobie idź — prychnął krzyżując ręcę na piersi.
Ślizgon wreszcie na niego spojrzał i uniósł brew rozbawiony.
— Dlatego, że ty jesteś lewy z Eliksirów, więc sam będę musiał wszystko robić. Z racji tego, mógłbyś chociaż iść po te pieprzone składniki.
Złoty Chłopiec przewrócił oczami, ale udał się bez słowa do składzika. Nie mógł się z Malfoyem nie zgodzić. Był okropny z tego przedmiotu.
Wrócił z potrzebnymi rzeczami i blondyn wziął się odrazu do pracy. Brunet przyglądał się jak jego dłonie kroją i rozgniatają poszczególne składniki, które po chwili znalazły swoje miejsce w kociołku. Jego myśli poszybowały zdecydowanie za daleko, gdy zaczął wyobrażać sobie do czego zdolne jeszcze by były te zwinne ręce.
— Potter? — usłyszał tuż przy uchu i otrząsnął się z letargu.
— Tak?
— Pytałem czy dasz radę to pokroić w równe paski — wskazał na smocze łuski i podał mu nóż. — Tylko naprawdę RÓWNE.
— Ah, tak jasne — mruknął i przystąpił do pracy.
Nie minęła minuta a blondyn znów się odezwał zirytowany.
— Matko ty naprawdę jesteś beznadziejny — zabrał mu nóż i odłożył na bok. — Czy to ci wygląda na równe paski?
— Em... Tak? — bardziej zapytał niż odpowiedział.
Draco podniósł dwa paski całkowicie innej grubości i położył na lewej dłoni.
— Naprawdę? — zapytał z niedowierzaniem wskazując na składniki na jego dłoni.
— Em... Nie?
— Boże Potter, nie denerwuj mnie bo zaraz cię pieprzne tą książką — syknął ślizgon i zabrał się za krojenie składników jeszcze raz. — Masz je kroić w ten sposób. Rozumiesz?
Nie rozumiał. Cholerny jasnowłosy dupek i jego zgrabne ręce go rozpraszały.
— Yyy... Tak — powiedział i po raz kolejny odebrał mu przedmiot chcąc dokończyć pracę.
Draco przyglądał się jego poczynaniom i przygryzał delikatnie dolną wargę. Denerwował się, gdy przebywał blisko niego i to nie miało nic wspólnego z nienawiścią. Starał się tego nie pokazywać, ale brunet naprawdę go onieśmielał. Przez wakację wyprzystojniał i urósł. Był wyższy od blondyna. Na dodatek zmienił te stare oprawki na nowy kompletnie inny i lepszy model. Zmienił także styl i ubierał się bardziej elegancko. Zawsze był przystojny, ale teraz przeszedł samego siebie.
— Malfoy? — zielonooki pstryknął mu palcami przed twarzą.
Chłopak otrząsnął się z zamyślenia.
— Skończyłem. Zadowolony? — zapytał Wybraniec krzyżując ręcę na piersi.
— Oh — tyle zdołał wykrztusić, jednak po chwili się zreflektował i dodał. — Tak. Wreszcie zrobiłeś coś dobrze.
— Świetnie — prychnął i przewrócił oczami.
— Jesteś cholernie gorący, wiesz? — zapytał zanim zdążył się powstrzymać.
— Co?! — brunet spojrzał na niego zszokowany.
— Em... Powiedziałem, że jesteś strasznie wkurwiający — odezwał się zażenowany swoim zachowaniem.
— Ah, tak — mruknął drugi i potrząsnął głową chcąc pozbyć się dziwnych myśli.
Malfoy bez słowa przelał eliksir do fiolki, później podpisał i podał Potterowi. Okularnik również bez słowa zaniósł ją Snape'owi i wrócił do swojego stanowiska. Gdy usłyszeli dzwonek oznajmiający koniec lekcji, ruszyli do wyjścia nawet na siebie nie patrząc.
CZYTASZ
𝐛𝐫𝐞𝐚𝐭𝐡𝐢𝐧 || 𝐝𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲
Romanceh.potter x d.malfoy Uczniowie Hogwartu w większości wiodą beztroskie życie. Voldemort nie żyje od szesnastu lat i nikomu nie zagraża. Młody Malfoy i Potter są szkolnymi wrogami i z perspektywy innych osób można by stwierdzić, że się nienawidzą. Żade...