𝐞𝐩𝐢𝐥𝐨𝐠

2.5K 122 48
                                    

Cztery lata później

Harry'ego obudziły promienie słoneczne wpadające przez okno sypialni. Przetarł oczy i spojrzał na zegarek. Było po jedenastej. Odwrócił głowę, patrząc na swojego nadal śpiącego męża i uśmiechnął się do siebie. Powinien go obudzić. O trzynastej byli umówieni na spotkanie z przyjaciółmi, a biorąc pod uwagę czas jakiego Draco potrzebuje do wyszykowania się...

Ale Harry nie mógł się na to zdobyć. Blondyn wyglądał bardzo uroczo kiedy spał. Jego twarz była rozluźniona, a jasne włosy rozsypane na poduszce. Światło padało na jego jasną skórę, przez co wyglądał jak anioł i Harry nie mógł się na niego napatrzeć. Nie zarejestrował nawet faktu, że szare oczy zdążyły się już otworzyć i przyglądały mu się z lekkim rozbawieniem.

- Znowu się gapisz - oznajmił Draco.

- Trudno tego nie robić, kiedy masz przed sobą prawdziwego anioła - powiedział Harry z uśmiechem. Nachylił się i złożył delikatny pocałunek na ustach męża. - Mmm... Powinniśmy wstać.

- Która godzina? - zapytał były ślizgon, siadając.

- Dokładnie jedenasta dwadzieścia jeden.

- Cholera - jęknął. - Czy nie możemy przesunąć tego spotkania na szesnastą? Naprawdę nie chce mi się wstawać.

- Nie możemy. Umawialiśmy się na to od dwóch tygodni, Draco - przypomniał Harry. Draco zakopał się głębiej w pościeli.

- Nie idę. - wymamrotał do poduszki. Brunet przewrócił oczami.

- Jesteś takim bachorem - westchnął, próbując zabrać kołdrę blondynowi. - Wstawaj.

- W porządku! - burknął Draco.

Odrzucił kołdrę i wstał z łóżka. Harry przejechał wzrokiem po ciele swojego męża i przełknął ślinę. Był nagi. Draco zauważając spojrzenie bruneta, uśmiechnął się złośliwe i rozciągnął się.

- Co ty robisz? - zapytał Harry ochrypłym głosem. Uparcie patrzył na twarz blondyna, nie chcąc zjechać niżej wzrokiem.

- Rozciągam się - powiedział niewinnie Draco. - Wiesz, trochę boli mnie kręgosłup po wczoraj. Moje ciało ma jakieś granice, Potter.

Draco schylił się stojąc tyłem do Harry'ego, a mężczyzna dostał zawrotów głowy. Złapał blondyna za rękę ciągnąc spowrotem na łóżko. Przyszpilił go do materaca, a Draco uśmiechnął się zwycięsko.

- Nie drażnij mnie - syknął Harry.

- To nie moja wina, że mój tyłek jest taki podniecający - powiedział były ślizgon, oblizując usta. - Ale to daje ci możliwość zrobienia z nim co tylko chcesz.

Harry poczuł, że jego erekcja rośnie na słowa Draco. Blondyn jakby to wyczuł, wyciągnął rękę i owinął nią jego penisa.

- No dalej, Potter. - zachęcił go Draco. - Zajmij się swoim mężem.

* * *

- Pospiesz się - pogonił blondyna Harry, zapinając w pośpiechu koszulę. - Przez ciebie jesteśmy spóźnieni.

- Przeze mnie? To nie moja wina, że nie umiesz się powstrzymać przed pieprzeniem mojego tyłka!

- Jakbyś mi nim nie wymachiwał przed twarzą to może bym się powstrzymał!

- Oh, zamknij się - parsknął Draco. - Wiadomo, że i bez tego byś się nie powstrzymał. Mam świetny tyłek.

- Nienawidzę kiedy masz rację - mruknął Harry wchodząc do łazienki. Draco uśmiechnął się do siebie.

𝐛𝐫𝐞𝐚𝐭𝐡𝐢𝐧 || 𝐝𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz