𝐫𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝐝𝐰𝐮𝐝𝐳𝐢𝐞𝐬𝐭𝐲 𝐭𝐫𝐳𝐞𝐜𝐢

2.4K 110 62
                                    

Kolejny miesiąc wakacji, chłopcy spędzili w Malfoy Manor, tak jak było to umówione. Tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego wybrali się na Pokątną na zakupy. Szybko uwinęli się ze wszystkim i na koniec odwiedzili lodziarnię Floriana Fortescue, gdzie spędzili następną godzinę.

- Muszę kupić jeszcze parę rzeczy dla Hedwigi. Kompletnie o tym zapomniałem. - odezwał się Harry, kiedy opuścili lodziarnię.

- To idź, ja poczekam tutaj. - Draco przystanął przed wejściem do sklepu - Tylko się pospiesz.

Potter skinął głową i wszedł do środka.

- No proszę, kogo ja widzę! - blondyn usłyszał za sobą, chwilę potem kiedy drzwi za jego chłopakiem się zamknęły. Odwrócił się gwałtownie i podniosł wzrok, na wyższego od siebie czarnowłosego chłopaka. Wydawał mu się tak bardzo znajomy, że aż go zemdliło.

- Ty...

- Alex. - przedstawił się - Jestem bratem Conana.

Draco wciągnął gwałtownie powietrze.

- Czego chcesz? - szczeknął.

- Porozmawiać. - odpowiedział podchodząc bliżej - W zasadzie bardziej chciałem zapytać, dlaczego to zrobiłeś?

- O co ci chodzi?

- Wiesz o co mi chodzi. Mam na myśli mojego brata.

- Dlaczego zrobiłem co? - ponowił pytanie zirytowany.

- Przez ciebie go zamknęli. - wysyczał.

- Dostał to, na co zasłużył.

- Słuchaj no, ty mała dziwko. - warknął nachylając się nad nim i łapiąc go za nadgarstki - Gdybyś nie pieprzył się po kątach to byłoby wszystko w porządku. To wszystko jest twoją winą.

- Co ty pieprzysz?! - wyszarpnął się z uścisku i odsunął - Nie zdradziłem go! Poza tym nie mam zamiaru ci się tłumaczyć! Jesteś takim samym psycholem co twój brat!

Swoim krzykiem ślizgon zwrócił uwagę większości osób, którzy przyglądali się im teraz dyskretnie. Alex również to zauważył i odsunął się kilka kroków. W tym samym momencie, Harry postanowił opuścić sklep. Przystanął przyglądając się chłopakom z wyraźnym niepokojem.

- Wszystko w porządku, Draco? - zapytał Malfoy'a, który stał blady jak kartka papieru. Chłopak jedynie przytaknął, a starszy Davis uśmiechnął się złośliwie.

- Miło było cię spotkać, Draco. Ciebie również Harry Potterze. - skinął im obydwu głową i oddalił się.

- Czy to był... - Potter nie dokończył, tylko spojrzał pytająco na blondyna.

- Jego brat. - powiedział cicho.

Alex wyglądał identycznie jak Conan. Miał tylko dłuższe włosy i był wyższy.

- Czego chciał? - brunet zaniepokoił się jeszcze bardziej - Zrobił ci coś?

- Nie. - pokręcił stanowczo głową - Wszystko w porządku, Harry. Chciał tylko porozmawiać. On jest po prostu tak bardzo podobny...

Harry przytulił do siebie niższego chłopaka i pocałował go we włosy. Ostatnie czego chciał, to żeby blondyn myślał o tym pieprzonym krukonie, który tak go skrzywdził. On sam nie potrafił o tym wszystkim myśleć racjonalnie. Zawsze kiedy wyobrażał sobie jego twarz z tym uśmiechem, miał ochotę rozwalić wszystko dookoła. Tak bardzo go nienawidził.

A Draco nie chciał martwić swojego chłopaka, więc po prostu nie powiedział mu o czym rozmawiał z Alexem. Harry wystarczający dużo czasu spędził opiekując się nim. Wiedział, że Potter nie odpuści, a nie chciał dokładać mu dodatkowych problemów.

- Wracamy? - zapytał brunet. Draco przytaknął i aportowali się razem przed rezydencję Malfoy'ów.

* * *

W dzień rozpoczęcia roku szkolnego, chłopcy spotkali się na peronie z Hermioną, Ronem, Pansy i Blaise'm.

Wsiedli razem do pociągu i zajęli miejsca w jednym z przedziałów. Podróż minęła im bardzo szybko i nim się obejrzeli, siedzieli już w Wielkiej Sali na ceremonii przydziału. W tym roku doszło całkiem sporo uczniów i Draco, Ron, Blaise i Hermiona jako prefekci musieli odprowadzić pierwszoroczniaków do ich nowych dormitoriów. Wszyscy umówili się, że spotkają się później w Pokoju Wspólnym Gryffindoru.

Teraz siedzieli na jednej z kanap przy kominku rozmawiając z Deanem, Seamusem i Neville'm, którzy chętnie się do nich dosiedli. Nikt z gryfonów obecnych w Pokoju Wspólnym nie miał nic przeciwko obecności ślizgonów w wieży. Niedługo potem jednak przejście pod portretem się otworzyło i ukazała się tam ruda głowa Ginny. Dziewczyna widząc swoich, do niedawna, przyjaciół siędzących ze ślizgonami, odrazu się do nich skierowała.

- Ginny? Jeśli znowu masz zamiar... - zaczął Ron, ale dziewczyna mu przerwała.

- Nie, Ron. Chciałam was wszystkich przeprosić. Byłam okropna i naprawdę bardzo chciałabym to naprawić. Wybaczycie mi? - zapytała nieśmiało. Wszyscy wpatrywali się w nią w szoku. Po chwili Ron wstał i przytulił swoją siostrę. Ginny zaskoczona odwzajemniła uścisk.

- Jesteś moją jedyną siostrą. - powiedział cicho chłopak - Jak mógłbym ci nie wybaczyć?

- Dziękuję. - wyszeptała ze łzami w oczach - Kocham cię.

Harry i Hermiona również wstali, przerywając chwilę rodzeństwu. Odsunęli się od siebie. Ron z delikatnym uśmiechem, a Ginny z mokrymi policzkami i wielką ulgą na twarzy.

- My również ci wybaczamy Ginny. Nie znaczy jednak, że zapomnieliśmy o wszystkim. - powiedziała Granger surowo, ale na jej twarzy można był dostrzec mały uśmiech.

Rudowłosa nieśmiało przytuliła Hermionę, a potem wykonała ten sam gest na Harry'm. Kiedy się od siebie odsunęli, dziewczyna odwróciła się do ślizgonów.

- Was również bardzo przepraszam. Źle was oceniłam... Strasznie mi głupio. - przyznała, miętosząc nerwowo rękaw swojej szaty - Ciebie w szczególności przepraszam, Draco. Za to wszystko co ci wcześniej powiedziałam. Cieszę się, że jesteście szczęśliwi. Tak bardzo przepraszam...

Draco spojrzał na Harry'ego, jakby oczekując odpowiedzi czy przyjąć przeprosiny. Potter skinął do niego głową, a blondyn przeniósł wzrok na Pansy i Blaise'a niemo pytając o to samo. Parkinson przytaknęła, a Zabini wzruszył ramionami.

- W porządku, Weasley. - powiedział w końcu Draco - Wybaczyć ci mogę, ale przyjaciółmi napewno nie zostaniemy.

- Nie liczyłam na to. - przyznała - Ale dziękuję, że mi wybaczyliście. To wiele dla mnie znaczy.

- Przynajmniej przyznałaś się do błędu. - odezwała się Pansy wzruszając ramionami - I pamiętaj, że nie mamy zamiaru tolerować twoich głupich uwag.

- Rozumiem.

- Zostajesz z nami, Ginny? - zapytał Harry, wracając na swoje miejsce.

- Nie. Pójdę do pokoju się rozpakować. Obiecałam jeszcze pomóc Rose w jednej sprawie. - powiedziała odgarniając zbłąkany kosmyk z twarzy, po czym uśmiechnęła się delikatnie - Zobaczymy się jutro. Narazie. -rudowłosa pożegnała się z nimi, po czym popędziła po schodach na górę do swojego dormitorium.

- Tego się nie spodziewałem. - przyznał Blaise rozkładając się wygodniej na sofie.

- Racja. - Ron usiadł obok swojego chłopaka, kładąc głowę na jego ramieniu - Jeśli to zasługa bliźniaków, to muszę im z całego serca podziękować. Wiecie, że Ginny nie odezwała się do mnie przez całe wakacje?

- Serio? - zaśmiał się Harry - To musiało być męczące. Dobrze, że się opamiętała.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, stary.


𝐛𝐫𝐞𝐚𝐭𝐡𝐢𝐧 || 𝐝𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz