𝐫𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝐝𝐰𝐮𝐝𝐳𝐢𝐞𝐬𝐭𝐲 𝐬𝐳ó𝐬𝐭𝐲

1.8K 97 107
                                    

5 miesięcy później

- Harry, zejdź z nami na śniadanie. - poprosiła Hermiona siadając na łóżku przyjaciela - Musisz coś jeść.

- Nie jestem głodny, Hermiono. - powiedział wstając do pozycji siedzącej - Idźcie beze mnie.

- Nie. Idziesz z nami i koniec. - oznajmiła stanowczo, wstając - Tak nie może być, Harry. Zagłodzisz się.

- Miona ma rację stary. - odezwał się Ron, patrząc na bruneta z troską - Ubieraj się i chodź. Nie odpuścimy ci dzisiaj. Jeśli będzie trzeba to cię tam zaniosę i nakarmię siłą.

Potter westchnął głośno na słowa przyjaciela. Nie miał ochoty na jedzenie. Ani na wychodzenie z łóżka. Ani na nic.

Mimo to posłusznie wstał, ubrał się i ruszył z przyjaciółmi do Wielkiej Sali. Blaise i Pansy siedzący przy stole pomachali im, posyłając w ich stronę smutne uśmiechy. Cała trójka zasiadła przy stole Gryffindoru i zajęła się jedzeniem. Harry zjadł jednego tosta, którego wmusiła w niego Hermiona.

Po śniadaniu, razem z dwójką ślizgonów poszli na lekcję, które mieli razem. Reszta dnia minęła Potterowi jak codziennie od zaginięcia Draco. Na każdej lekcji siedział sam. Nie słuchał kompletnie, nie robił notatek i cały czas był pogrążony we własnych myślach. Nauczyciele udawali, że tego nie widzą. Wiedzieli, że cierpi. Nawet Snape odpuścił mu na Eliksirach. Kilka razy nawet zapytał o jego samopoczucie. Harry oczywiście standardowo odpowiadał, że czuje się lepiej. Ale nie było lepiej. Było tylko gorzej.

W nocy nie mógł spać. Jeśli zasnął, miał koszmary. Czasami wymykał się z zamku w pelerynie niewidce i spacerował po Błoniach obserwując gwiazdy. Leżał na trawie i zamykał oczy, wyobrażając sobie, że Draco leży obok niego. Kiedy otwierał oczy i wracał do rzeczywistości, nie mógł powstrzymać łez. Jego serce było złamane i była tylko jedna osoba, która mogła je posklejać. A on nawet nie wiedział, czy jeszcze żyje.

Nie potrafił patrzeć na szczęśliwe pary, całujące się i śmiejące na korytarzu. Miał ochotę płakać za każdym razem kiedy Hermiona całowała czule Pansy, albo kiedy Blaise przytulał Rona i szeptał mu coś do ucha. Dlatego nie chciał spędzać z nimi czasu. Odrazu po lekcjach wracał do dormitorium i nie wychodził z niego do końca dnia.

Dzisiaj było tak samo. Leżał w łóżku i od niechcenia przeglądał mapę Huncwotów. Pamiętał kiedy obserwował na niej Draco, zastanawiając się co robi. Spotkał go tego wieczoru na korytarzu, kiedy szedł z Ginny do biblioteki. To były początki ich znajomości. Nie chciał przyznać się do tego, że blondyn mu się podoba. Potem coraz bardziej zaczął się w nim zakochiwać. Wtedy pojawił się Davis. Ta cała sytuacja...

Potem Draco i Harry zostali parą. Jak niektórzy mówili - najsłodszą w Hogwarcie. Byli nierozłączni. Potter zaopiekował się ślizgonem. Pilnował go i chronił. Traktował jak najcenniejszy skarb. A blondyn uśmiechał się do niego w ten najpiękniejszy sposób i Harry był po prostu najszczęśliwszą osobą na ziemi. Tylko tyle potrzebował. Potrzebował obecności Draco i jego uśmiechu.

- Harry? - damski głos wyrwał go z rozmyślań. Nawet nie zauważył kiedy ktoś wszedł do pokoju.

- Cześć Ginny. - schował mapę pod poduszkę i poprawił okulary na nosie - Coś się stało?

- Chciałam tylko sprawdzić jak się czujesz. - ruda usiadła obok chłopaka na łóżku - Dlaczego nie chcesz spędzać z nami czasu?

- Nie mogę. - westchnął, chowając twarz w dłoniach.

- Harry. - powiedziała stanowczo - Rozumiem, że to boli. Ale musisz wziąć się w garść. Wiem, że tęsknisz za Draco...

- Nie wiesz. - przerwał jej, wstając - Nie masz pieprzonego pojęcia jak się czuję. Straciłem najważniejszą dla mnie osobę. Nawet nie wiem czy on jeszcze żyje! I ty mi mówisz, że mnie rozumiesz?

- Dobrze, masz rację. - westchnęła - Ale to nie znaczy, że musisz siedzieć całymi dniami w pokoju i z nikim się nie spotykać. Powinieneś żyć dalej, Harry. Draco już nie ma i...

- Nie mów o nim jakby był martwy! - wykrzyczał wściekły Potter - On wróci! Ja wiem, że wróci!

- Harry...

- Nie Harruj mi tu, do cholery! Cały czas tylko Harry to, Harry tamto. Harry, powinieneś zjeść, Harry idź spać. Harry powieneś iść do psychologa! - krzyczał dalej. Był cały czerwony ze złości, a po jego policzkach płynęły łzy. - Odpieprzcie się ode mnie wszyscy!

Ginny zamurowało. Nie wiedziała co ma powiedzieć.

- Wyjdź stąd. - warknął chłopak. Jego oczy pociemniały, a w pokoju można było wyczuć jego magię. - Wyjdź stąd i daj mi święty spokój.

- Ale...

- POWIEDZIAŁEM WYJDŹ!

Dziewczyna w kilku sekundach była już na zewnątrz. Nigdy nie widziała u niego takiej furii. Może rzeczywiście przesadziła. Nie chciała go skrzywdzić.

Kiedy drzwi się zatrzasnęły, Harry dał upust swoim emocjom. Przedmioty pospadały z półek, a szkła w oknach pękły. Chłopak osunął się na podłogę, ciężko oddychając. Miał ochotę rozwalić wszystko dookoła.

Ginny uznała Draco za martwego. Minęło niecałe siedem pieprzonych miesięcy, a dla niej był już martwy.

Draco nie mógł być martwy. Harry po prostu czuł, że blondyn gdzieś tam jest i czeka na niego. Dzięki tej nadzieji, Potter jeszcze jako tako funkcjonował. Ginny chciała mu zabrać nawet ją. Cholerną nadzieję na to, że kolejny dzień będzie lepszy. Na to, że odzyska swojego chłopaka.

* * *

Następnego dnia przy śniadaniu, do którego zmusili go oczywiście Ron i Hermiona, przed Harry'm wylądowała sowa. Zaskoczony chłopak, bez słowa odebrał od niej liścik i rozwinął. Dumbledore oczekuje go w gabinecie. Teraz dopiero chłopak zauważył, że dyrektora nie ma w Wielkiej Sali.
Zerwał się z miejsca i popędził prosto we wskazane miejsce. Wypowiedział hasło, które mężczyzna mu podał na kartce i wszedł po kamiennych schodach na górę. Zapukał i słysząc od środka zaproszenie, pchnął drzwi.

W środku zastał stojącego przy biurku Dumbledore'a i dwójkę mężczyzn. Jego serce zamarło, kiedy rozpoznał w nich aurorów zajmujących się sprawą jego chłopaka.

- Coś się stało, dyrektorze? - zapytał nie przejmując się czymś takim jak przywitanie.

- Siadaj, Harry. - powiedział Albus spokojnie. Chłopak szybko wykonał polecenie.

- O co chodzi? - powtórzył Potter niecierpliwie.

- Wiemy gdzie jest Draco.


―――――――――――――――――――

Przepraszam za tą dramatyczną pauzę/

Rozdział jest krótki, bo mam trochę do zrobienia a obiecałam sobie, że dzisiaj coś wstawię.

Nie sprawdzałam go i możliwe, że go później poprawię.

Miłego dnia/wieczoru skarby♡

𝐛𝐫𝐞𝐚𝐭𝐡𝐢𝐧 || 𝐝𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz