𝐫𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝐭𝐫𝐳𝐲𝐝𝐳𝐢𝐞𝐬𝐭𝐲 𝐭𝐫𝐳𝐞𝐜𝐢

1.7K 105 12
                                    

Dni mijały, a samopoczucie Draco stopniowo się poprawiało. Harry nadal odwiedzał bibliotekę. Teraz robił to wieczorami, wracając na noc do łóżka, nie chcąc niepokoić blondyna. Chłopak po ich ostatnim zbliżeniu zaczynał czuć się przy nim coraz bardziej komfortowo i często sam inicjował pocałunki i przytulał się do Harry'ego.

Dzisiejszego dnia, Dumbledore wezwał Pottera do swojego gabinetu. Harry zostawił swojego chłopaka z przyjaciółmi pod pracownią eliksirów i pobiegł w wyznaczone miejsce.

- Witaj, Harry - przywitał go dyrektor, kiedy znalazł się w środku. - Usiądź - wskazał dłonią na krzesło po drugiej stronie jego biurka, które chłopak odrazu zajął.

- Coś się stało, dyrektorze? - zapytał chłopak zaniepokojony. Dumbledore westchnął.

- Nie będę przedłużać. Chciałem cię tylko poinformować, że wczoraj wieczorem aurorzy złapali Ginevrę.

- Ginny?! - zaskoczony chłopak poderwał się z krzesła. Zaskoczenie jednak zaraz potem zmieniło się w złość i Harry opadł spowrotem na swoje miejsce. - Co z nią? Gdzie jest teraz?

- Panna Weasley jest w porządku. Przebywa jednak aktualnie w areszcie i będzie odpowiadać za współudział w porwaniu - odparł mężczyzna przeczesując palcami swoją długą brodę. - Nie chciałem wzywać Draco, sądzę, że nie powiedzieliście mu wszystkiego o porwaniu?

- Nie... - westchnął Harry. - Był już wystarczająco zagubiony i smutny kiedy obudził się bez żadnych wspomnień.

Dumbledore pokiwał głową. Przez chwilę siedzieli w milczeniu, dopóki dyrektor się nie odezwał.

- W takim razie to tyle o czym chciałem ci powiedzieć. Gdyby pan Malfoy pamiętał o porwaniu, aurorzy chcieliby go przesłuchać. W takim wypadku nie mogą nic zrobić - oznajmił mężczyzna. - Możesz już iść, Harry.

- Oczywiście, dziękuję dyrektorze - odpowiedział wstając z krzesła i opuszczając gabinet.

Potter wszedł do klasy eliksirów, przepraszając za spóźnienie i siadając na swoim standardowym miejscu obok Dracona. Snape spojrzał na niego groźnie, ale nic nie powiedział. Harry westchnął z ulgą.

- Wszystko w porządku? Czego chciał Dumbledore od ciebie? - szepnął Malfoy do niego.

- Wszystko dobrze, później ci powiem - odszepnął, posyłając mu uspokajający uśmiech. - Co robimy?

- Ważymy eliksir uspokajający - wyjaśnił Draco. - Możesz pójść po składniki.

Harry skinął głową i wykonał polecenie ślizgona.

* * *

Harry zasiadł w najodleglejszym kącie biblioteki z rękami pełnymi książek. Rozłożył je na biurku, po czym wyciągnął z torby swoje notatki i zabrał się do pracy.

Przerwał po godzinie, kiedy usłyszał zbliżające się, aż nazbyt znajome kroki. Pochował wszystko z powrotem do torby, zanim zza regału wyłoniła się blondwłosa postać.

- Tutaj jesteś - odezwał się Draco, skanując ciało Harry'ego spojrzeniem. - Szukałem cię po całej szkole. Co robisz?

- Musiałem poprawić esej z transmutacji - odpowiedział pośpiesznie Potter. Blondyn uniósł brwi z powątpiewaniem.

- McGonnagall wskazała mi parę błędów. Powiedziała, że jak je poprawię to będę mieć wyższą ocenę - dodał szybko Harry.

𝐛𝐫𝐞𝐚𝐭𝐡𝐢𝐧 || 𝐝𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz