𝐫𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝐝𝐰𝐮𝐝𝐳𝐢𝐞𝐬𝐭𝐲 𝐝𝐫𝐮𝐠𝐢

2.7K 126 110
                                    

sceny +18

Dzień urodzin Pottera, wbrew pozorom nadszedł bardzo szybko. Z samego rana, chłopak został obsypany prezentami i życzeniami od Draco, Syriusza i Remusa. Po śniadaniu, udał się ze swoim chłopakiem do pokoju, z którego nie wychodził do godziny szesnastej. Malfoy o to zadbał.

Kiedy w końcu zeszli na dół, w salonie czekali na nich goście. Byli wszyscy Weasley'owie, oprócz Ginny i Percy'iego, Hermiona, Blackowie, Neville, Luna, Dean, Seamus, Blaise i Pansy. Przybyli nawet Malfoy'owie, przez co Harry musiał zbierać szczękę z podłogi. Ich napewno by się nie spodziewał. Powitali go jak członka rodziny, a w sercu chłopaka rozlało się ciepło. Zawsze myślał, że to zimni, bezuczuciowi ludzie. Bardzo się mylił. Tak samo w stosunku do Draco na początku.

Wszyscy siedzieli razem w salonie, dopóki starsi nie opuścili ich, udając się do kuchni. Bliźniacy jak zwykle wyjechali z grą w butelkę i każdy ochoczo na to przystał. Rozłożyli się w salonie i grali dopóki na dworze nie zaczęło robić się powoli ciemno. Draco zniknął gdzieś w połowie gry, a Harry jako chłopak idealny nawet nie zauważył że go nie ma. Dopiero po jakimś czasie się zorientował, ale Fred i George skutecznie wybili mu z głowy szukanie go.

Kiedy zrobiło się już późno i każdy powoli się już zbierał, Harry stał przed kominkiem i żegnał każdego po kolei. Kiedy ostatnia osoba zniknęła w płomieniach, Potter rozejrzał się po domu i zdał sobie sprawę, że Syriusz i Remus też gdzieś zniknęli. Powędrował więc do swojego pokoju, gdzie powinien być Draco w tym momencie.
I Harry się nie mylił.

- O Mój Boże. - to były pierwsze słowa bruneta, kiedy przekroczył próg pomieszczenia - Ty masz spódniczkę!

- Tak, Harry. - przytaknął rozbawiony blondyn.

- I czy ty... O Mój Boże. - Potter w kilku krokach znalazł się przy łożku, na którym leżał rozłożony chłopak. Pochylił się i pocałował go namiętnie, ręką wędrując po odkrytym udzie - Wyglądasz tak cholernie pociągająco...

Harry zjechał ustami na jego szyję, ssąc skórę i zostawiając na niej krwiste malinki. Słuchał westchnień chłopaka, przez co jego bokserki robiły się coraz ciaśniejsze. Oderwał wargi od niego i zdjął górną część jego garderoby, odłaniając porcelanową skórę. Wytoczył ścieżkę pocałunkami od obojczyka ślizgona zatrzymując się przy brzuchu. Zanim zrobił cokolwiek więcej, został odepchnięty przez co opadł plecami na materac, a Draco usiadł na jego biodrach. Ręce bruneta owinęły się wokół jego talii i Harry mógł z dołu obserwować jak pięknie wygląda jego chłopak. Lekko rozczochrane włosy, zarumienione policzki, opuchnięte wargi...

Jego rozmyślenia zostały przerwane, kiedy ślizgon szarpnął biodrami. Potter jęknął i poruszył się niespokojnie. Draco uśmiechnął się złośliwie i nie przestając kręcić biodrami, nachylił się i pocałował go. Całowali się namiętnie, dołączając do tego języki. Ręce Harry'ego głaskały talię ślizgona, po czym powędrowały niżej. Złapał go za pośladki i ścisnął wywołując głośne westchnienie. Zaraz potem, blondyn oderwał od niego swoje usta i zszedł z jego bioder. Złapał za sprzączkę paska od jego spodni i po chwili Potter leżał przed Malfoy'em nagi od pasa w dół.

Blondyn przejechał językiem po całej długości penisa swojego chłopaka, a ten wydał z siebie zduszony szloch. Szarpnął biodrami, ale Draco unieruchomił mu je, trzymając z obu stron.

- Draco... Proszę... - zaskamlał - Proszę...

Blondyn zaczął składać delikatne pocałunki na sterczącym członku, przyprawiając Pottera o zawroty głowy. Po jakimś czasie zdecydował się w końcu wziąć go do ust. Harry wciągnął gwałtownie powietrze i wplótł palce w jasne włosy ślizgona. Kiedy Potter poczuł, że jest blisko, odciągnął blondyna od swojego penisa i pocałował w usta.

𝐛𝐫𝐞𝐚𝐭𝐡𝐢𝐧 || 𝐝𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz