czyli tak, kilka słów na wstęp. Jest to zamówiony szot, w którym reader cierpi na schizofrenię i ma problemy psychiczne. Ja psychiatrą nie jestem, nie będę mogła w stu procentach oddać zachowania osoby ze schizofrenią, ale zrobiłam malutki research, więc powinno być okej.
i kolejne - an, tak nadal możecie zamawiać szoty, dla mnie to przyjemność. I aniołki moje, nie denerwujcie się jak będą opóźnienia, bo szkola daje mi w kość ostatnio.
[y/n] - twoje imię
[y/l] - twoje nazwiskoCzy ty drzwi są na pewno zamknięte? Czy tam ktoś puka? Mocniej okryłaś się swoją ukochaną kurtką. Stresowałaś się wyjściem na ulicę. Bałaś się innych ludzi, ich spojrzenia, ich myśli, ich wzroku. Czułaś, że każdy cię obgaduje, każdy cię wyśmiewa. Przejście koło kogokolwiek było dla ciebie koszmarem. Miałaś cały czas ten nieznośny głos w swojej głowie. który mówił ci różne, dziwne rzeczy. Cierpiałaś na schizofrenię i starałaś się robić wszystko, aby nikt inny nie wiedział, że chorujesz. Każdy twój znajomy jak się dowiadywał to od razu uciekał. Nie do końca wiedziałaś na jakiej zasadzie oni rozumują, ale przeczuwałaś, że po prostu myśleli, że jesteś niebezpieczna. Popkultura ukształtowała w nich przeświadczenie, że chorzy na schizofrenię to mordercy i psychopaci. A tak się mylili! Byłaś nieco bardziej bojaźliwa przez swoją niecodzienną przypadłość, ale to wszystko. Brałaś leki, niektóre symptomy ustępowały. Nie byłaś potworem. Chciałaś być postrzegana normalnie.
Drżącą ręką pchnęłaś drzwi prowadzące na ulicę. Opuściłaś klatkę schodową, rozglądając się za siebie. Zawsze musisz się odwracać, żeby spojrzeć, czy aby na pewno nic ci nie grozi. Cały czas miałaś wrażenie, że ktoś może chcieć zrobić ci krzywdę. Nagle, gdy patrzyłaś za siebie, wpadłaś na kogoś. O boże.
– Przepraszam bardzo, ja naprawdę nie chciałam, naprawdę, to się więcej nie powtórzy!– z twoich ust dosłownie lał się potok słów. Co jeśli się na ciebie wkurzy, nawrzeszczy na ciebie, ty się popłaczesz a on jeszcze bardziej cię się zdenerwuje i cię uderzy?
– Hej, hej. Wszystko w porządku. Uspokój się, okej? – mężczyzna w czarnych, średniej długości włosach położył obie dłonie na twoich ramionach. Jego grzywka delikatnie powiewała na wietrze.
Pokiwałaś szybko głową i po raz kolejny zaczęłaś przepraszać.– Nic tobie się nie stało? Jesteś w niebezpieczeństwie? Jestem Bruno Bucciarati, a ty? – mężczyzna spojrzał ci się w oczy, podnosząc cię z chodnika. Czy to jest bezpieczne jeśli zdradzisz mu swoje imię? Ten głos w twojej głowie kazał ci uciekać, ale ty chciałaś zostać. Wcale nie wyglądał jakby chciał ci zrobić krzywdę. A może? Z drugiej strony, przedstawił się tobie.
– Nazywam się [y/n] [y/l]. Chyba nic mi się nie stało– chciałaś odjeść od niego, ale poczułaś kłujący ból w lewej kostce. Podświadomie oparłaś się na nowo poznanym mężczyźnie. Skręciłaś nogę? O nie, teraz trzeba będzie jechać do szpitala. Jeśli pojedziesz to szpitala to prawdopodobnie nikt nie będzie chciał cię przyjąć. A nawet jeśli cię przyjmą to reszta będzie patrzyła na ciebie z nienawiścią, bo ich przypadłości mogą być ważniejsze.
– Chodź, zajmiemy się tym, mój znajomy zna się na pierwszej pomocy. Tylko musimy do nich dojść, jasne? – Bucciarati zaproponował ci pomoc. Pójście z nim będzie lekkomyślne. Może okazać się jakimś mordercą albo co gorsza mafiosem. Ostatnio doszły cię słuchy o ich częstych wizytach w okolicach Neapolu.
– Nie znam ciebie w ogóle. Jaką mam pewność, że nic mi nie zrobisz? – spytałaś się go, lekko odsuwając się od czarnowłosego, który tylko lekko pokiwał głową.
– Już rozumiem. Chcę po prostu ci pomóc, bo mam wrażenie, że to wszystko moja wina. Moi znajomi są w kawiarni. Jakim cudem miałbym ci tam cokolwiek zrobić? Pójdziemy najbardziej ruchliwą ulicą jaką chcesz – mężczyzna zaproponował ci takie rozwiązanie.
CZYTASZ
one shoty z jjba // [jojo's bizarre adventure]
Fanfictionone shoty z jjba. tak, mogą pojawić się smuty. tak, możecie zamawiać shoty. cr na okładkę to po prostu panel z mangi jojo's bizarre adventure autorstwa hirohiko arakiego. One shoty również są pisane na podstawie tej samej mangi, od tego samego au...