kars x fem! reader

49 5 4
                                    

Kiedy byłaś małą dziewczynką, potwornie bałaś się ciemności. Przerażało ciebie to, co mogło w niej się czaić. Zazwyczaj do twojej glowy napływały obrazy potężnych drapieżników, potworów i złych, strasznych ludzi, którzy mogli zrobić tobie krzywdę. Nigdy byś nie pomyślała, że w ciemności mogłaś spotkać kogoś równie majestatycznego jak on. To on był powodem, dla którego przestałaś bać się ciemności, a zaczęłaś ją kochać.

Po raz pierwszy ujrzałaś go wracając z lasu, w jednej dłoni niosąc koszyk z grzybami, a w drugiej drewno na opał. Zaczynało się już ściemniać, a ciebie nadal nie było w domu. Jedynym światłem, jakie tobie towarzyszyło, był blask księżyca w pełni. Właśnie wtedy ujrzałaś jego. Piękny, dostojny mężczyzna przesiadywał w pobliżu strumyka. Chociaż nazwanie go pięknym to ledwie niedopowiedzenie. Wystarczyło jedno spojrzenie rzucone w jego stronę, aby twój kręgosłup przeszył dreszcz, a całe ciało zalała fala przyjemnego ciepła. Odwracając się, ruszyłaś do domu tak powoli, jak to było tylko możliwe. Rzecz jasna twoja rodzina na ciebie czekała... Ale ten mężczyzna był warty błąkania się po lesie w kompletnej ciemności.

Było tak co noc, wyczekiwałaś na zachód słońca tylko po to, aby go zobaczyć, nawet gdyby miałby to być ułamek sekundy.  Za każdym razem, gdy zrzucał odzienie, a następnie wchodził do zimnej wody strumyka, twoje policzki barwiły się kolorem tak intensywnym, że świeże czereśnie wyglądały przy tobie wręcz komicznie blado. Nigdy tak naprawdę nie dostrzegałaś go w pełni, poruszał się tylko w ciemnościach. Próbowałaś przychodzić tu wczesnym porankiem, południem, a nawet przed zachodem słońca. Niestety, tak długo jak promienie słońca oświetlały tą część Ziemii, mężczyzny nie dało się znaleźć.

– Kobieto, raczyłabyś przestać bezwstydnie mnie obserwować? – To było jego pierwsze zdanie skierowane w twoją stronę. Doskonale wiedział, że ukrywasz się w lesie, mimo tego, że twój kamuflaż zawstydziłby niejednego myśliwego. Odzienie dobierałaś specjalnie pod kolor krzewu, w którym się chowałaś i obserwowałaś mężczyznę. Wychodząc z domu narzucałaś na siebie długą pelerynę, tłumacząc się rodzinie tym, że po zmroku było tobie niesłychanie zimno.

– Skąd wiesz, że tutaj jestem? –spytałaś, nadal nie opuszczając swojej kryjówki.

– Litości... - westchnął, przeczesując dłonią długie, ciemne włosy. – Trzęsiesz się w tym krzaku tak mocno, że odstraszasz wszystkie zwierzęta. Jak mamy prowadzić rozmowę to wyjdź i ujawnij się. Nie będę rozmawiał z krzewem.

Wiele razy dawał Ci odczuć, że ma nad tobą władzę. Tak naprawdę nie wiedziałaś jaką, ale potężna, eteryczna aura sprawiała, że na jego widok wilki oraz sarny uciekały, mniejsze zwierzęta milkły, a wiatr wiał nieco łagodniej, jakoby dawał mu przestrzeń do przejścia w jak największym komforcie. Podporządkowując się mężczyźnie, opuściłaś swoją kryjówkę i spojrzałaś mu prosto w oczy. Fioletowe tęczówki zdawały się migotać w świetle księżyca.

Był wręcz pozaświatowy. Przypominał rzeźby, które zdobiły najpiękniejsze korytarze najsławniejszych muzeów. Jego śniada, ziemista cera komponowała się z ciemnymi włosami. Oddałabyś wszystko, żeby chociaż raz przeczesać je ręką.

– Czemu wychodzisz tylko po ciemku? – spytałaś, czujnie lustrując każdą jego reakcję.

– A po co jest potrzebna ci ta wiedza? Śledzisz mnie, człowieku? – wysyczał. Nie sprawiał uwagi szczególnie miłego i uprzejmego, ale to nie mogło cię powstrzymać przed podejmowaniem próby rozmowy.

– Jesteś piękny.

– Wiem. – Przeczesał dłonią włosy, tak jakby było to coś oczywistego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

one shoty z jjba // [jojo's bizarre adventure] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz