giorno x male!reader [slightly nsfw]

292 13 8
                                    

for legal reasons, giorno jest starszy
***

Byłeś obecny przy tworzeniu samego Boga, Aniołów czy nawet Diabła. Z uwagą studiowałeś ich kości policzkowe, nagie i umięśnione ciała oraz włosy, zlepione od potu albo zwyczajnie lśniące w promieniach słońca.

Florencja owocowała w artystów, jednak nikt nie był wybitny tak jak twój nauczyciel. Postacie, które kreślił były idealne pod każdym względem. Ty akurat najczęściej miałeś za zadanie ustawiać modeli, a gdy dostąpiono ci zaszczytu – mogłeś nawet pomóc w przenoszeniu ich piękna na płótno, kartkę czy chociażby zimne mury ze starannością wykonanych budynków.

– Przestań się rozglądać na lewo i prawo, tylko weź pędzle.  – Męski, zachrypiały głos przypomniał tobie o tym, co znajdowało się w teraźniejszości, a nie w twoich marzeniach. Może i twój Mistrz nie miał do ciebie szacunku oraz nie darzył cię zbytnią sympatią, ale przecież... czegoś uczył?

Chwyciłeś pudełko wykonane z sosny, a przemieszczające się w nim pędzle dały znać o swojej obecności. Zapakowałeś wszystko na powóz, wdrapując się do niego.

Gdy już dotarliście na miejsce waszego nowego zlecenia, naprawdę poczułeś, że jesteś w niebie. Rezydencja znanego prawnika budziła w tobie najróżniejsze emocje, jakie tylko dzieło sztuki może budzić w artyście. Freski z biblijnymi scenami od zewnątrz były czymś nietypowym, a porastające wszędzie białe róże nadawały iście dziewiczego klimatu.

– [y/n], czekasz na specjalne zaproszenie? Ruszże się i wypakuj torby! – twój Nauczyciel był jak łańcuchy, które trzymały cię przy gruncie. Usłyszałeś jak jego stopy stąpają po licznych kamieniach, a dźwięk z czasem oddalał się, aż w końcu dane ci było usłyszeć trzask drzwi.

Walizki z farbami, płótnami, pędzlami i szatami ważyły swoje. Czułeś napięcie swoich kręgów wprost proporcjonalne do kolejnego nachylenia się po bagaż.

– Przepraszam, nie potrzebujesz może pomocy? – To pytanie zbiło cię z tropu. To nie mógł być sługa, oni nigdy nikomu nie pomagali. Ale również to nie mógłby być... zleceniodawca?

Uniosłeś oczy i po chwili zrozumiałeś, że tym razem dane było ci zobaczyć prawdziwego anioła. Jego blond loki komponowały się z bladą, błyszczącą cerą. Szata narzucona na niego okrywała delikatnie jego ciało, które migotało pod wpływem promieni słonecznych. Czy to już jest niebo?

Studiowałeś każdą żyłę, każdy jeden mięsień. Za każdym razem jak mrugał, jego długie i gęste rzęsy okrywały oczy w kolorze turkusu.

– Wszystko w porządku? – Poczułeś jak jego dłoń muska twoje ramię. Podskoczyłeś nienaturalnie, a następnie potrząsnąłeś głową.

– Nie, nie, przeprszam za kłopot, artyści często się wyłączają jak widzą idealnych modeli – zażartowałeś, modląc się, aby to wyszło normalnie, a jeśli nie, to chociaż akceptowalnie. Rzecz jasna, był to podryw.

– Mój ojciec wspominał mi o waszej dzisiejszej wizycie. – W międzyczasie rozejrzał się, a zaraz po tym pomachał do kogoś dłonią – Nie chciałbyś się przejść, zanim zaczniesz pracę, panie...?

– Młodszy artysta [y/n]. Miło mi cię poznać. – Podałeś mu dłoń, a sam czułeś, że od jego gestu zależy całe twoje życie. Odwzajemniając uścisk, pociągnął cię ku różanym ogrodom, a wypakowywanie karocy zostawił służbie.

Ćwierkanie ptaków połączone z jego głosem było czymś wręcz niesamowitym, odrealnionym. Przeżywałeś dosłowną ekstazę, twój oddech z każdą chwilą stawał się szybszy, a ciało reagowało na nowe, całkiem przyjemne bodźce.

one shoty z jjba // [jojo's bizarre adventure] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz