Rozdział 11

798 29 16
                                    

Mijały tygodnie, a wraz z nimi kolejne miesiące. Po marcu i ślubie Lupina i Watson nie pozostał już żaden ślad. Właśnie zaczynał się lipiec. A co działo się w tym czasie u wszystkich? Otóż można było powiedzieć, że nic ciekawego, ale jednak coś.  

Pierwszą rzeczą był wyjazd Marleny. McKinnon dostała dziennikarski staż w Holandii. Agencja zapewniła, że potrwa to równo pół roku, a wtedy będzie mogła powrócić do Anglii i zatrudnić się w mugolskim radiu. Tak więc pożegnała się ze wszystkimi i wyjechała w połowie maja. Nikt nie był z tego powodu zadowolony. Dziewczyny próbowały ją zatrzymać, ale brunetka zapewniła je, że codziennie będzie wysyłać im listy. A Syriusz? Tęsknił za brunetką, ale jak to on - nikomu tego nie pokazywał. Starał się żyć bez niej w pobliżu. Ciągle udzielał się w misjach Zakonu Feniksa, a w wolne dni jeździł swoim motorem. Jedynie James wyczuwał, że Blackowi brakuje dziewczyny. Oczywiście, jako przyjaciel, niemal brat, nikomu tego nie mówił. 

Co do Potterów. Euphemia i Fleamont na początku kwietnia zarazili się Smoczą Ospą. Rogacz spodziewał się, że będzie musiał ich pochować i właśnie to stało się tydzień później. Swoją drogą, zniósł to okropnie. Prawdopodobnie dlatego, że był bardzo przywiązany do swoich rodziców. Lily i reszta starali się go pocieszać, pomimo tego, że ta sytuacja ich również zasmucała. Na pogrzebie zjawili się wszyscy Huncwoci, Lily, Lena i Marlena oraz rodzina i znajomi Potterów. Dłużej na ich grobie pozostali jedynie Rogacz i Łapa. W końcu dla Blacka również byli bardzo ważni. To oni przygarnęli go do siebie i opiekowali się nim jak synem, dopóki nie kupił mieszkania za pieniądze ze spadku wuja Alpharda. 

Lena i Remus żyli tak, jak wcześniej. Jedyne co się u nich zmieniło to to, że nareszcie byli szczęśliwym małżeństwem. Wiodło im się nadzwyczaj dobrze. Jedynym smutniejszym faktem był to, że wilkołak już pod koniec marca został wyrzucony z pracy. Jego szef w końcu stwierdził, że nie może brać sobie wolnego co miesiąc i postanowił go wylać. Lena uznała, że to wielka przesada, ale niestety właściciel restauracji był wymagającym i wrednym człowiekiem. Musieli się pogodzić, że kiedyś tak się stanie. Jakiś miesiąc później, chłopak znalazł pracę w bibliotece. Pensja była minimalna, ale twierdził, że woli to niż całodniowe nudzenie się w domu. Godziny pracy Leny i Remusa zazwyczaj się ze sobą zgrywały. Blondynka miała dyżury nocne tylko gdy występował jakiś atak i rannych było więcej. Na całe szczęście Zakon zapobiegał wielu atakom Śmierciożerców, więc nie było ich dużo. Lupinowie spędzali ze sobą całe popołudnia, wieczory i noce. Ich rutyną były codzienne spacery po lesie, rosnącym niedaleko domu. Służył on też do przemian wilkołaka. Para specjalnie kupiła mieszkanie na odludziu, by chłopak nie mógł zrobić krzywdy komukolwiek. Wszystkie miasteczka i wioski były stamtąd daleko oddalone.

U reszty życie biegło swoimi torami. Kylie i Rosalia właśnie ukończyły szkołę i czekały na wyniki owutemów. Peter zajmował się chorą matką i starał się znajdować czas na spotkania z Huncwotami. Nie zawsze mu to wychodziło, więc często spotykali się gdzieś bez niego, co chłopakowi nie do końca pasowało.

W tym wszystkim był też jeden ciekawy fakt. Jasper Jordan któregoś razu chciał spotkać się z Leną. Podczas wyjścia pokazał jej pierścionek zaręczynowy i oznajmił, że ma zamiar oświadczyć się Kylie Hederson. Lupin była z tego powodu bardzo zadowolona i zapewniła chłopaka, że jego dziewczyna na pewno się zgodzi. Poleciła mu zabranie jej gdzieś na wakacje, na co on pewnie się zgodził i obiecał, że jeżeli szatynka przyjmie pierścionek, blondynka dowie się o tym pierwsza. 

***

W tym roku urodziny Leny miały wreszcie zostać zorganizowane bez żadnych niespodzianek. Dziewczyna zaprosiła wszystkich swoich przyjaciół nad jezioro, które było w lesie, niedaleko domu młodych Lupinów. Umówili się na godzinę jedenastą. Remus i jubilatka byli tam oczywiście wcześniej, by przygotować przekąski. Obok wody stał drewniany stół, na którym mogli wszystko poustawiać. Kawałek z boku było również ognisko, które zamierzali rozpalić wieczorem i upiec na nim kiełbaski. 

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz