Rozdział 44

454 33 27
                                    

- O nie. O nie. O nie! - wykrzyknęła Victoria, biegnąc za Harrym ciemnym tunelem. - Przecież tato nas zabije!

- Nie, jeżeli zdążymy! Szybciej! - ponaglił przerażony.

W końcu oboje wpadli na pusty korytarz Hogwartu. Potter szybko schował do kieszeni Mapę Huncwtów i ruszył z blondynką do przodu. Byli w Hogsmeade razem z Hermioną i Ronem, kiedy Draco przypadkiem zauważył ich oboje pod peleryną niewidką. Od razu po tej sytuacji wrócił do zamku, więc wiedzieli, że poskarży się któremuś z nauczycieli. Chcieli zdążyć wrócić przed nim i mieli ogromną nadzieję, że im się udało. Jednak szybko przekonali się, że nie.

Zza zakrętu wyszedł profesor Snape z Malfoyem u boku. Blondyn wyszczerzył się do nich kpiąco, a nauczyciel przebadał ich wzrokiem.

- Zapraszam do mojego gabinetu. - warknął ostro i ruszył przed siebie. - Malfoy, możesz iść.

Draco odszedł, a Potter i Lupin przełknęli ślinę i niechętnie ruszyli za Severusem. Próbowali na szybko wymyślić jakąś wymówkę, dzięki której, może udałoby się im wybrnąć z sytuacji. Ich nogi były jak z galarety, a serca biły jak oszalałe. W końcu dotarli do lochów i znaleźli się w ciemnym gabinecie opiekuna Slytherinu. Czarnowłosy usiadł za biurko, a Victoria i Harry stanęli przed nim.

- Możemy wiedzieć po co pan nas tu wezwał? - odezwał się Potter. - Właśnie spieszyliśmy się na obiad...

- Nie pogrążaj się, Potter. - warknął tłustowłosy. - Już dawno zauważyłem, że arogancją dorównujesz swojemu ojcu.

- Mój ojciec nie był arogancki. - uciął szybko okularnik.

- Twój ojciec uwielbiał wplątywać w swoje sztuczki swoich, pożal się Merlinie, przyjaciół. - prychnął. - Dzięki tobie szlabanu nie uniknie również, córeczka Lupina. - przejechał wzrokiem dziewczynę od góry do dołu, a ona spuściła głowę. Jeżeli rodzice się dowiedzą...

- Za co mielibyśmy dostać szlaban? - dopytywał wciąż Potter.

- Ja i pan Malfoy zastanawialiśmy się co twoja głowa robiła w Hogsmeade. - uśmiechnął się szyderczo. - Pokaż co masz w kieszeni, Potter.

Victoria zerknęła dyskretnie na okularnika, który trzęsacą się ręką sięgnął po mapę schowaną w swoich spodniach. Oboje przełknęli ślinę, gdy chłopak uniósł ją do góry, a Snape zmrużył oczy.

- Co to jest? - warknął ostro.

- Kawałek pergaminu. - odpowiedział szybko Gryfon.

Severus wyciągnął różdżkę i skierował na mapę. Wypowiedział jakieś zaklęcie, a na pustej stronie zaczęły pojawiać się obraźliwe zdania od twórców. Victoria i Harry starali się nie zaśmiać, ale marnie mi to wychodziło.

- Skąd to masz? - prychnął Snape.

- Od Zonka. Kupiłem to u Zonka. - wymyślił szybko, a Severus zmrużył oczy.

- Ron kupił nam to u Zonka. - poprawiła go szybko młoda Lupin. - Przecież my nie mamy pozwolenia na wychodzenie do Hogsmeade.

- Och, ja to wiem. - wyszczerzył się szyderczo Severus, kiedy z korytarza dobiegł dźwięk zbliżających się kroków. - I myślę, że twój ojciec również to wie.

Wtedy do sali wszedł Remus. Victoria na chwilę przymknęła oczy i jeszcze bardziej się zestresowała. Wiedziała, że jeżeli wilkołak dowiedział się o ich ucieczce do Hogsmeade, ona i Harry mają duże kłopoty.

Starszy Lupin zerknął na Pottera i swoją córkę, po czym krótko popatrzył na mapę leżącą na stole. Już dobrze wiedział co to jest, a jego serce momentalnie zabiło mocniej. Potem uniósł wzrok na opiekunka Slytherinu.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz