Rozdział 59

357 34 11
                                    

Kochani, łącznie z tym, zostało nam 5 rozdziałów do końca!

***

Remus wrócił z zakupów z nadzieją, że jego żona już wróciła z pracy. Była dziś w Świętym Mungu na dwie zmiany z racji na wiele urazów po rozpoczęciu Nowego Roku. Czarodzieje zazwyczaj hucznie świętowali i co roku zdarzało się im dużo wypadków. W taki sposób wilkołak nie widział Leny przez prawie całą dobę.

Gdy wszedł do domu, szybko okazało się, że kobieta odsypia swój nocny dyżur. Postanowił więc przygotować coś na śniadanie, a potem zabrać się za rozwiązywanie zagadki podanej przez Zakon Feniksa. Szczerze mówiąc powoli udawało mu się dostrzegać kilka wskazówek, ale nigdy nie było to nic wielkiego. Na pewno na razie nie mógł wywnioskować gdzie znajduje się Voldemort i jego banda, ani jak i gdzie chroniony jest notatnik.

Przygotował sobie gorącą czekoladę i wziął się za pocztę. Wśród rachunków odnalazł też listy od Johna, Jaspera i Harry'ego. Jak pierwszy i ostatni go nie zdziwiły, tak najbardziej zaskoczyła go koperta od Jordana. Odrzucił resztę na stół i postanowił przeczytać wiadomość od mężczyzny. Jasper nigdy nie pisał do nich listów, bo zazwyczaj robiła to Kylie.

Cześć!
Wiem, że może Was zdziwić, że to ja piszę list, ale martwię się o Kylie. Możliwe, że tego nie widzicie (nie mam wam tego za złe!), bo już nie mieszkamy razem, ale odkąd pokłóciła się z Syriuszem, jest strasznie przybita. Wciąż uważam, że Black zachował się wedle niej jak świnia, ale kocham Kyl i chcę dla niej jak najlepiej... a jeżeli ona chce pogodzić się z Blackiem (a wydaje mi się, że tak właśnie jest) to chyba trzeba im pomóc? Może powinni ze sobą pogadać i się pogodzić? Co myślicie o tej sytuacji? Czekam na odpowiedź. Ślę pozdrowienia dla Was i dla Victorii.
                                                         Jasper

Remus westchnął i odłożył list na stół. Tak jak pisał Jasper, wilkołak nie zauważył, że Kylie może tęsknić za kontaktem z Syriuszem. Black zachował się jak zachował, ale teraz trzeba było pogodzić tą dwójkę. Przede wszystkim Hederson i Łapa musieli ze sobą poważnie porozmawiać.

***
Harry'emu i Victorii w kilka dni udało się wymyślić plan jak natrafić na siebie Arię Filtz i Liaha Jordana. Nie mówili o tym pomyśle nikomu, oprócz Syriusza, który stwierdził, że to doskonały pomysł.

Tak więc po piątkowych zajęciach ruszyli pod klasę Liaha pod peleryną niewidką. Zaczekali aż lekcja transmutacji się skończy, a gdy uczniowie wyszli na korytarz, Harry wypatrzył w tłumie Arię. Dojrzał dziewczynę gdzieś z brzegu i, nie wychodząc spod peleryny, złapał za torbę Ślizgonki. Ściągnął ją z jej ramienia i pobiegł szybko w stronę schowka na końcu korytarza. Filtz rozejrzała się i gdy dostrzegła, że jej torba ucieka od niej wisząc w powietrzu, szybko za nią pobiegła. Potter włożył torbę dziewczyny do kantorka i odsunął się tak, by na niego nie wbiegła pędząc po swoją rzecz. Gdy znalazła się w środku, Victoria zatrzasnęła drzwi i wyciągnęła z niej swoją różdżkę.

- Colloportus.

Wypowiedziała zaklęcia, a drzwi zamknęły się na kilka spustów. Okularnik ściągnął pelerynę z siebie i dziewczyny. Blondynka wyszczerzyła się i przybiła brunetowi piątkę.

- Udało się. - zauważył Harry. - To teraz wyciągaj Mapę Huncwotów i sprawdź czy Liah idzie w tą stronę, jak planowaliśmy.

Młoda Lupin zrobiła to co powiedział jej Potter. Skierowała różdżką na mapę, a gdy pojawiły się na niej nazwiska, wyszukała wśród kropek swojego przyjaciela z Ravenclawu. Trochę jej zajęło, by odnaleźć Krukona, ale w końcu odetchnęła z ulgą, bo ich plan szedł pomyślnie.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz