Rozdział 49

415 29 12
                                    

Golden Trio oraz Victoria siedzieli w Wielkiej Sali i jedli kolację. Lupin cały czas czuła na sobie wzrok wesołego Longbottoma, który siedział kawałek od niej. Charlotte migiem to zauważyła i wyszczerzyła się do siostrzenicy. Uniosła kciuk w górę, a blondynka lekko uśmiechnęła się w jej stronę.

- Ej Ron. - zagadał George z drugiej strony stołu. - Znalazłeś już jakąś laskę bal?

- Tylko mam nadzieję, że nie próbowałeś kolejny raz z Fleur Delacour. - zaśmiał się Fred, a Harry i Charlotte mu zawtórowali. Młody Weasley zgromił ich wzrokiem.

- A wy niby z kim idziecie? - prychnął w stronę bliźniaków.

- Ja idę z moją piękną Lottą. - wyszczerzył się Fred i objął Watson ramieniem.

- Angelina! - krzyknął George w stronę czarnoskórej dziewczyny po drugiej stronie stołu.

- Słucham?

- Czy zechcesz pójść ze mną na bal?

- Tak. - uśmiechnęła się szeroko. - Bardzo chętnie.

George puścił oczko w stronę młodszego brata, a ten od razu się wyprostował. Odchrząknął i spojrzał na Granger siedzącą obok.

- Hermiona, jesteś dziewczyną...

- Bystry jesteś. - zauważyła, nie podnosząc na niego wzroku.

- No to może pójdziemy na ten bal razem? Wiesz... jak chłopak przyjdzie sam to jeszcze pół biedy, ale dziewczyna? To żenada.

Mugolaczka podniosła głowę i przypatrzyły się rudzielcowi. Victoria zerknęła kątem oka na przyjaciółkę, a potem na Harry'ego, który patrzył zamyślony w swój talerz.

- Nie idę sama, bo ktoś mnie już zaprosił. - odezwała się zirytowana. - I się zgodziłam. - migiem podniosła się z krzesła i pociągnęła za sobą Lupin. Blondynka wstała na nogi i poszła za pędzącą ku drzwiom Granger. Gdy tylko dwie Gryfonki opuściły Wielką Salę, dogonił je Harry.

- Victoria? Mogę cię prosić na chwilę? - zapytał z nadzieją brunet, a blondynka zerknęła na mugolaczkę obok.

- Zostawię was. - oznajmiła Hermiona i za chwilę jej nie było. Victoria popatrzyła na Pottera.

- Coś się stało? - odezwała się, a on podrapał się po karku zawstydzony.

- Syriusz mówił... to znaczy nie Syriusz, ja sam to chciałem... ale on tylko mnie trochę zmotywował... i w sumie ciocia Kylie też... - wykrztusił, po czym na chwilę się zatrzymał i wziął głęboki oddech. - Pójdziemy razem na bal? - wyrzucił z siebie szybko, a Victoria zamarła w bezruchu. Przecież mu nie powiedziała....

- Harry... - zaczęła powoli, ale brunet natychmiast jej przerwał.

- Możemy tam iść jako przyjaciele! - spanikował, ponieważ dostrzegł smutną minę dziewczyny.

- Nie. Harry, posłuchaj. - westchnęła. - Już dostałam zaproszenie. Wczoraj wieczorem. - sprostowała. - Przepraszam...

- Nie. - odchrząknął i machnął ręką, po czym posłał jej sztuczny uśmiech. Tak naprawdę był zawiedziony. - Przecież to dobrze, że masz już osobę towarzyszącą. To ja mogłem zaprosić cię wcześniej. - zauważył. - Ale nic nie szkodzi. Pójdę już.

Wyminął dziewczynę, nie dając jej powiedzieć czegokolwiek. Lupin westchnęła i powoli skierowała się w stronę schodów. Teraz żałowała, że przyjęła zaproszenie Neville'a. O wiele bardziej wolała iść na ten bal z Harrym, który, jak się coraz bardziej potwierdzało, się jej podobał.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz