Rozdział 30

580 34 37
                                    

Lena wróciła z pracy, a w salonie ujrzała swojego męża wraz z Albusem Dumbledorem. Weszła do pomieszczenia i skłoniła się mężczyźnie, który kiwnął głową.

- Właśnie przekazuję Remusowi nową misję. Myślę, że potem ci wszystko przekaże.

- Oczywiście. W takim razie nie przeszkadzam.

Blondynka wdrapała się po schodach i zajrzała do pokoju swojej córki. Mała smacznie spała w kołysce, więc dziewczyna poprawiła jej koc i zamknęła się w łazience, by wziąć prysznic. Potem przebrała się w czyste ubrania i usiadła na łóżko w sypialni. Chwyciła książkę, którą ostatnio zaczęła i zajęła się czytaniem. Lunatyk zjawił się w pomieszczeniu kilkanaście minut później. Powitał żonę namiętnym pocałunkiem, a ona się zaśmiała.

- Stęskniłeś się?

- Nawet nie wiesz jak bardzo, a Victoria śpi. - wyszczerzył się i bez słowa zdjął koszulkę.

- Rem, powiedz lepiej co chciał Albus.

- Na razie to nieważne. - mruknął wpajając się w jej szyję. - Nie jesteś zmęczona?

- Jestem, ale ciebie nigdy za wiele. - przegryzła wargę i złapała za jego rozporek od spodni.

- Świetnie.

***
Blondynka leżała z głową na torsie swojego męża, a on delikatnie gładził jej włosy.

- Muszę udać się do kryjówki wilkołaków na jedną noc. - odezwał się Remus, a Lena momentalnie uniosła głowę i spojrzała w oczy chłopaka.

- Żeby cię rozszarpali?! - pisnęła spanikowana. - Kto to wymyślił?! - oburzyła się.

- Zakonowi potrzebne jest kilka informacji. Jestem wilkołakiem, więc możliwe, że mi zaufają, jeżeli trochę pokręce.

- I myślisz, że żaden nie rozpozna Remusa Lupina, członka Zakonu Feniksa? - spytała ironicznie. -  Myślałam, że jesteś mądrzejszy!

- Jestem. - potwierdził. - Jestem też bystry, dlatego uda mi się ich do siebie przekonać i coś wyciągnąć. - zapewnił.

Lena podniosła się na nogi i narzuciła na siebie ubrania. Stanęła w lustrze i spojrzała na siebie.

- Nie chcę byś tam szedł. - odezwała się cicho, a wilkołak stanął za nią i objął ją rękami.

- Nie mam wyboru. Zakon mnie potrzebuje. Żadna z misji nie była łatwa...

- Ale ta jest nadzwyczaj niebezpieczna! To dzikie wilkołaki! Podstępne stworzenia, usługujące Voldemortowi i rozszarpujące wszystko co stanie na ich drodze!

- A ja to co? - parsknął rozbawiony Lunatyk. - Oswojony wilkołak?

- To nie zabawne... - mruknęła. - Nie chcę by coś ci się stało.

- Obiecuję, że wrócę do domu cały i zdrowy. To tylko jedna noc. Wyjdę wieczorem i wrócę nad ranem. Nawet nie zauważysz że mnie nie ma.

- Zauważę. - westchnęła. - Nic nie zdziałam, prawda? I tak tam pójdziesz?

- Muszę. Ale będzie dobrze.

- No dobrze. - odpowiedziała niechętnie. - Ale teraz się ubierz, bo jak Victoria przypadkiem tu wejdzie, to nie będzie za ciekawie.

- Śpi. - zaśmiał się. - Ale no dobra, ubiorę się, bo cię rozpraszam. - parsknął i zarzucił na siebie bokserki, spodnie i koszulkę.

- Idziemy coś zjeść?

- Tylko sprawdzę co u małej i idziemy.

***
Remus otworzył okno w kuchni, a do środka wleciała mała sówka. Do nogi przywiązaną miała białą kopertę. Chłopak odwiązał ją, a ptak odleciał z powrotem.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz