Rozdział 15

729 37 55
                                    

Hej, wiem, że rozdział miał być dopiero w piątek, ale dziś nie mogło się bez niego obejść. Mamy 10 marca, co oznacza, że dziś świętujemy urodziny Remusa Lupina. Jak mogłabym nie opublikować rozdziału z tej okazji?

***
Po domu Lupinów rozniosło się pukanie do drzwi, ponieważ małżeństwo spodziewało się gości. Lena z uśmiechem podbiegła do drzwi i otworzyła je szeroko.

- Cześć, blondyna!

Z zewnątrz uśmiechała się do niej Kylie, a tuż za nią stał jej narzeczony Jasper.

- Cześć! Nareszcie przyszliście, czekaliśmy.

- Wiesz jak to Kylie, wiecznie spóźnialska. - zaśmiał się Jordan i wraz z Hederson wszedł do domu.

- Kylie? Spóźnialska?

W korytarzu pojawił się uśmiechnięty Remus z rękawicą kucharską w dłoni.

- Remus. - wyszczerzył się brunet. - Znów robisz za kucharza?

- Lee, nie rób z naszego biednego wilczka pantofla. - parsknęła szatynka, a Lisica wzruszyła ramionami.

- Na to już za późno. Remus Lupin to mój kochany pantofel, a zarazem opiekunka do dziecka.

Hederson nagle przypomniała sobie po co tak właściwie tu przyszła. Migiem zrzuciła z siebie buty i wyminęła swoją przyjaciółkę.

- Gdzie jest mój mały Lupinek?! - podekscytowała się. - Chcę go zobaczyć!

- Na górze, w kołysce. Tylko błagam, bądź cicho, bo się zbudzi. - ostrzegł wilkołak, a Kylie przewróciła oczami. Bez słowa pobiegła po schodach, a Lena weszła do kuchni i złapała za butelkę z mlekiem.

- Lepiej też tam pójdę, bo na pewno nie będzie cicho. - parsknęła blondynka.

- Masz rację. Zresztą, jej lepiej nie zostawiać z małymi dziećmi. - zaśmiał się Jasper. - Leć, ja tu zostanę z Remusem. - puścił oczko do Lunatyka, który się wyszczerzył.

Dziewczyna zniknęła na schodach i za chwilę znalazła się przy pokoju swojego dziecka.

- Kylie, ja...

Wpadła do pomieszczenia, ale to co tam zobaczyła, sprawiło, że od razu się cofnęła. Przy kołysce wcale nie stała jej przyjaciółka. To była Rebbeca Smith.

Nim blondynka zdążyła wyciągać różdżkę, Śmierciożerczyni przycisnęła ją zaklęciem do podłogi. Lena spojrzała w bok i dostrzegła martwe ciało Kylie, a w tle rozbiegł się szyderczy śmiech Smith.

- Takie śliczne dzieciątko... szkoda, że tak skończy. - odezwała się i wycelowała różdżką w stronę kołyski. - Avada Kedavra!

Lena zerwała się z poduszek i rozejrzała po pustej sypialni. To wszystko było tylko snem. Kylie i Jasper nie żyli, a ona dalej była w ciąży. Sytuacja, która właśnie rozegrała się w jej podświadomości nie miała prawa nigdy się wydarzyć. Chociaż wciąż była możliwa w połowie.

Może likantropia to nie było wcale jedyne zagrożenie dla dziecka?

***
- Boję się ich reakcji... szczególnie ojca. - oznajmił Remus, podczas nakrywania do stołu. - Stwierdzą, że jesteśmy nieodpowiedzialni... - przełknął ślinę. 

- Bo jesteśmy. - westchnęła. - Ale to nie zmienia faktu, że musimy im powiedzieć. Ukrywamy to od prawie dwóch miesięcy. Jestem w trzecim miesiącu i już zaczyna rosnąć mi brzuch. Pamiętasz co powiedział mój tato, jak byliśmy u niego w Mikołajki?

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz