Rozdział 54

384 32 10
                                    

Spotkanie Zakonu Feniksa odbywało się jak zwykle w sobotę wieczorem na Grimmauld Place 12. W Kwaterze Głównej znaleźli się wszyscy członkowie, gdyż Dumbledore miał im do przekazania kilka ważnych informacji.

Lena od kilku dni miała mały spór z Remusem. Victoria napisała jej o krwawym piórze Umbridge, którym musiał pisać Harry. Starsza Lupin chciała wybrać się do Hogwartu i pomówić sobie z nauczycielką, ale Lunatyk stanowczo jej tego zabronił. Młody Potter upierał się żeby żadne z nich (ani Lena, ani Syriusz) nie stawiali się za nim i nie robili satysfakcji Dolores. Właśnie przez to, Remus za wszelką cenę zatrzymał Lisicę przed wyprawą do szkoły. W gruncie rzeczy i tak nie było to proste, bo Łapa tylko ją do tego napędzał. W końcu blondynka musiała odpuścić, ponieważ nie udało jej się wygrać z mężem, ale tak czy siak była na niego zła. Nie pomagały nawet prośby Kylie i Jaspera o pogodzenie się małżeństwa.

- Jak wszyscy wiemy Voldemort wciąż się nie wychyla. - Dumbledore rozpoczął spotkanie, kiedy wszyscy już siedzieli na swoich miejscach. - Jasne, że nie chce, by Ministerstwo lub ktokolwiek inny uwierzyło w słowa Harry'ego, które wyraźnie mówią o jego powrocie.

- Dlatego Harry'emu dokuczają w szkole. - odchrząknął niemrawo Syriusz.

- Na razie nie możemy zrobić z tym za wiele. - ciągnął Albus. - Jedyne co w tej chwili powinno nas obchodzić to ochrona przepowiedni.

- Tak właściwie po co mamy jej chronić, panie dyrektorze? - odezwała się Tonks. - Skoro Sami Wiecie Kto próbował zabić Harry'ego czternaście lat temu, musi znać słowa przepowiedni.

- Czarny Pan zna tylko połowę przepowiedni. - odezwał się sucho Snape.

- Dokładnie tak. - Albus potwierdził słowa Severusa. - Gdyby było inaczej, życie Pottera byłoby jeszcze bardziej zagrożone, a chyba nikt, z tutaj zgromadzonych, tego nie chce.

- W rzeczy samej. - skomentował Black wlepiając wzrok w Snape'a. - Wszyscy pragniemy dobra Harry'ego. No, może wszyscy poza Śmiecierusem.

- Nie jestem jego ojcem chrzestnym, a robię dla Zakonu o wiele więcej. - prychnął nauczyciel eliksirów. - Mógłbym tak jak ty całymi dniami popijać Ognistą Whiskey w przytulnej Kwaterze Głównej.

Na te słowa Black gwałtownie wstał na nogi, ale Lena delikatnie pociągnęła go w dół.

- Sam go prowokujesz. - szepnęła w jego stronę, a Kylie pokiwała głową.

- A więc kto dziś ma patrolować Ministerstwo? - odezwał się Remus, tym samym zmieniając temat.

- Potrzebuję dwuosobowego patrolu. Ty i Tonks. - sprostował szybko Dumbledore. - Moody da wam wskazówki na miejscu. Początek jak zwykle o 21.

Lena zerknęła kątem oka na Nimfadorę. Fioletowowłosa uśmiechnęła się miło do wilkołaka, który również posłał jej uśmiech. Blondynka z trudem powstrzymała się przed słowami sprzeciwu. Była zła na Remusa i dlatego nie miała zamiaru kłócić się z nim o parę na patrol.

- Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Mamy informacje, że jeden ze Śmierciożerców prowadzi ściśle tajny dziennik z rozkazu Voldemorta. Ma obowiązek zapisywać w nim wszystko co Riddle'owi rzuci się na język.

Te słowa spotkały się ze zdziwniem członków Zakonu. Nikt z nich nie przypuszczał, by Voldemort był takim głupcem, aby zapisywać w dzienniku wszystkie swoje słowa. To jasne, że ktoś mógł go wykraść i odczytać wszystkie jego plany.

- Czy wy naprawdę sądzicie, że to aż  takie proste? - odezwał się Snape z wyższością, patrząc na wszystkich członków Zakonu. - Na dziennik rzucone są takie zaklęcia, nad którymi będziemy musieli siedzieć conajmniej kilka miesięcy.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz