Rozdział 43

488 37 29
                                    

Harry i Victoria wpadli do Pokoju Wspólnego z wielkimi uśmiechami na twarzy. Od razu dojrzała ich Charlotte i pomachała do nich ręką. Młoda Lupin pociągnęła za sobą chłopaka, po czym oboje znaleźli się przy Watson.

- Mama jest chrzestną Harry'ego! - podekscytowała się blondynka.

- Lee? - zdziwiła się Lotta. - Ale akcja! Sama wam powiedziała?

- Tak. - potwierdził wesoły Potter. - Wiesz może gdzie znajdziemy Rona i Hermionę?

- Ron pewnie jest w dormitorium, a Hermiona szła do biblioteki. - odpowiedziała. - Możecie sprawdzić na mapie, nie? - zauważyła trochę ciszej, by nikt przypadkiem nie usłyszał, a okularnik kiwnął głową.

- Racja. Dzięki.

Harry zniknął w tłumie, ciągnąc za sobą Victorię. Oboje trafili na schody prowadzące do dormitoriów chłopców. Wdrapali się na górę, aż dotarli do drzwi.

- Weź Rona i mapę, a ja poczekam na korytarzu. - odezwała się Lupin.

- Będziesz tu tak sterczała? Chodź do środka. Sprawdzimy gdzie jest Hermiona i wyjdziemy. - stwierdził zachęcająco Potter.

- Może Seamus i Dean są w środku... może nie życzą sobie bym wchodziła. - mruknęła niepewnie.

- Daj spokój. Lubią cię, Vica. No chodź! - bez wahania otworzył drzwi i złapał blondynkę za rękę. Oboje weszli do pomieszczenia, a Gryfonka rozejrzała się wokół. W środku dostrzegła tylko Rona, siedzącego na swoim łóżku. Odetchnęła z ulgą i podążyła za Harrym w stronę rudzielca. Gdy Weasley ich zauważył, od razu stanął na nogi i popatrzył na nich ciekawy.

- No i jak? Powiedzieli wam coś?

- Opowiemy wszystko jak znajdziemy Hermionę. - odezwała się Victoria i wyciągnęła różdżkę. Harry wyciągnął mapę spod łóżka i podał ją dziewczynie. - Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.

Jakiś czas później cała czwórka Gryfonów siedziała w dormitorium chłopców. Seamusa, Dean'a i Neville'a wciąż nie było w środku, więc Potter i Lupin mogli na spokojnie wszystko opowiedzieć.

- A więc? - zaczęła zniecierpliwiona Hermiona.

- Ten Krukon Liah miał rację. - wyszczerzył się Harry. - Rodzice moi i Victorii przyjaźnili się za młodu! Poznali się jeszcze w Hogwarcie, ale byli w bliskiej relacji aż do ich śmierci.

- A w dodatku mama pokazała nam swój stary aparat! Były na nim zdjęcia ze szkoły, z ich wesel, a nawet małej mnie i Harry'ego. - uśmiechnęła się, a okularnik kiwnął głową.

- A wiecie co jest najlepsze? - podekscytował się chłopak. - Ciocia Lena jest moją matką chrzestną! To ona co roku wysyłała mi prezenty na święta i urodziny!

- Chodzi ci o mamę Victorii? - Ron wybałuszył oczy. - Ale jazda!

- To już wiemy od kogo dostałeś aparat. - skomentowała Granger. - Fajnie wiedzieć, że jednak masz kogoś kto może być ci bliski.

- Chciałbym się z nią lepiej poznać.

- Poznacie się. - zapewniła Lupin. - Teraz mama pewnie będzie wpadać tu jeszcze częściej.

***

- A więc tu nasza prośba, czy moglibyśmy chwilowo zatrzymać się u was? By znaleźć mieszkanie musimy najpierw pozałatwiać wiele spraw. Jeżeli nie byłby to problem... - Kylie popatrzyła z nadzieją na Lupinów, a Lena kiwnęła głową.

- To żaden problem. Mieszkanie na razie mamy wolne. Remus jest w Hogwarcie, a ja mieszkam u taty.

- Dlaczego? - podpytała szybko Hederson.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz