Rozdział 50

415 36 25
                                    

Victoria wyszła na parkiet, cały czas przyglądając się Harry'emu, który tańczył z Parvati Patil. Czuła lekką zazdrość, gdy dziewczyna uśmiechała się w jego stronę. Wolałaby być na jej miejscu, ale Neville wcale nie był taki zły. Przede wszystkim, na pewno umiał doskonale tańczyć, co trochę ją zdziwiło. Potrafił prowadzić siebie i swoją partnerkę idealnie w rytm muzyki. W dodatku, ciągle kleiła im się rozmowa. Może Longbottom wydawał się nudny, ale wcale taki nie był. Victoria uważała, że z bliska był nawet ciekawszy niż Ron, który często nie potrafił utrzymać rozmowy.

Kiedy Lupin nie przypatrywała się Potterowi, obserwowała Hermionę i swojego kuzyna. Oboje byli weseli gdy przebywali w swoim towarzystwie. Widać było, że podczas tańca Filip cały czas zagadywał Granger na ciekawe tematy, ponieważ dziewczyna zawsze robiła zdziwioną minę. Victoria cieszyła się, że Krukon i Gryfonka się dogadują.

- To co? Pójdziemy się czegoś napić? - zaproponował Neville po kilku piosenkach, a blondynka kiwnęła głową z uśmiechem.

- Padam z nóg!

Gryfoni podeszli do jednego ze stołów i nalali sobie soku. Potem zaczęli rozglądać się za miejscem gdzie mogliby usiąść. Dziewczyna dostrzegła ławkę, na której siedzieli Harry i Ron bez swoich partnerek. Pociągnęła za sobą Neville'a i stanęła przed chłopakami.

- Dołączycie się? - spytała z uśmiechem. - Jest cudowna zabawa!

Potter przeleciał ją wzrokiem, po czym zerknął jeszcze na Neville'a. Wziął głęboki oddech, by zaraz nie powiedzieć czegoś niemiłego, ale wyręczył go Weasley.

- Hermiona pytała przed chwilą o to samo. Nie rozumiem o co wam chodzi. Same wybrałyście sobie partnerów, to teraz się z nimi bawcie. - odezwał się zirytowany, a Longbottom uchylił usta by coś powiedzieć.

- Nic nie mów, Neville. Nie warto. - rzuciła sucho i pociągnęła chłopaka za sobą w drugą stronę sali.

Nie miała zielonego pojęcia o co chodzi chłopakom, ale wiedziała jedno - na pewno nie byli w humorze, a ona nie miała zamiaru być ich ofiarą. Oczywiście, trochę ją to uraziło, że w tak chamski sposób kazali jej sobie po prostu iść, ale nie chciała tego pokazywać, by nie popsuć wieczoru Nevillowi, który do tej pory świetnie się bawił.

- Victoria? - odezwał się Longbottom popijając sok. - Jeżeli oczywiście mogę spytać... Profesor Lupin jest wilkołakiem, więc to nie powinno przejść jakoś na ciebie?

Dziewczyna popatrzyła na niego lekko zdziwiona, że zadał takie pytanie. Przegryzła wargę, bo dziś była pełnia i wiedziała co właśnie przechodzi jej ojciec, więc westchnęła cicho.

- Przepraszam. - znowu rzucił chłopak. - Nie powinienem pytać.

- Nie, wszystko jest okej. - zapewniła. - Tylko dziś pełnia i martwię się o tatę. - nie wspominała już, że sama nie najlepiej się czuje.

- Bardzo mi go szkoda. Polubiłem go, bo był naprawdę fajnym nauczycielem. Szkoda, że odszedł...

- Gdyby tego nie zrobił naśmiewaliby się z niego tak samo jak teraz ze mnie. - mruknęła.

- Ludzie są po prostu bardzo niemili. - powiedział stanowczo. - Nie powinno się naśmiewać z kogoś z żadnego powodu, a tym bardziej z powodu chorego rodzica.

- Nie powinno, ale co poradzisz? W każdym razie, odpowiadając na twoje pytanie. Nie jestem wilkołaczką temu, że moja mama jest zdrowa i odziedziczyłam jej geny. To znaczy, geny taty również, więc w pełnię zazwyczaj bardzo źle się czuję. Mam gorączki, bóle brzucha, mięśni i tak dalej. No i do tego podwiększony apetyt. Na przykład teraz zjadłabym duuużego steka. - rozejrzała się i oblizała usta z uśmiechem. Neville się zaśmiał i wstał na nogi.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz