Rozdział 9

777 41 51
                                    

- Lena, wstawaj. 

Remus podszedł do łóżka stojącego w sypialni i kucnął przy Watson. Szturchnął ją delikatnie ręką, a dziewczyna przewróciła się na drugi bok i naciągnęła koc na głowę. 

- Jeszcze chwileeeee. - jęknęła cierpiąco, a Lupin zachichotał. 

- Za godzinę masz do pracy. Poza tym, zrobiłem śniadanie i zaraz wystygnie. Nie lubisz zimnego kakaa.

- Uhh.

Dziewczyna podniosła się na łokciach i popatrzyła na Lupina. Złapała go za koszulkę i przyciągnęła do siebie. 

- A może zostaniemy w łóżku cały dzień, hm? - przegryzła wargę, a wilkołak złożył pocałunek na jej ustach, po czym chwycił ją za rękę i podciągnął do góry. 

- Przystałbym na tą propozycję, gdyby nie fakt, że musisz iść do pracy. - zaśmiał się, a blondynka przewróciła oczami. 

- Nie lubię cię. - prychnęła z uśmiechem i ruszyła na dół. Znalazła się w kuchni i usiadła przy stole. Od razu chwyciła za tosty i szklankę z kakaem. 

Remus usiadł na przeciwko i zabrał jej kubek. Wziął z niego duży łyk płynu i wytarł usta ręką. 

- Ej! - oburzyła się. - Oddaj moje kakao, darmozjadzie! 

- Darmozjadzie? - uniósł brew. - A kto ci w ogóle zrobił te kakao?

- Krasnoludki. - skrzyżowała ręce. 

- Zła odpowiedź. Masz drugą szansę. 

- Jak sobie chcesz. - podniosła się od stołu i podeszła do jednej z szafek. - Sama sobie zrobię. 

- Rób, bo te już wypiłem. - parsknął, a ona rzuciła w niego ścierką leżącą na blacie. Remus wstał szybko na nogi. - Tak się bawisz? Dobra! - migiem przerzucił ją przez ramię i poszedł na górę. Wszedł do sypialni i złożył dziewczynę na łóżku, po czym nad nią zawisł. - Liska trzeba ukarać za takie zachowanie. 

- A tylko spróbuj. Nie ma na to czasu. - uniosła brew, a chłopak powędrował ręką po jej udzie. Blondynka wstrzymała oddech, a ten się zaśmiał. 

- Nie ma czasu? Wystarczy, że cię dotknę i już mi się poddajesz. - zaśmiał się kpiąco i zabrał rękę. - To co? Dostanę buziaka?

- W snach, Lupin. - prychnęła. 

- Wredna jesteś, Watson. - odchylił jej głowę do tyłu i zajął się całowaniem szyi. Dziewczyna odetchnęła i przymknęła oczy. Czemu on zawsze wiedział jak z nią postępować?

Jednak wszystko przerwał im nagły dzwonek do drzwi. Remus padł twarzą prosto na jej klatkę piersiową i jęknął w koszulkę. 

- Kto śmie mi teraz przeszkadzać? - mruknął, a Lena zachichotała. 

- Zapewne ktoś kto nie chce bym spóźniła się do pracy, bo gdyby tu nie przyszedł to byś się mną zajął. 

- Może udamy, że nas nie ma? - podniósł głowę i spojrzał z nadzieją w niebieskie oczy dziewczyny. 

- Trzeba otworzyć. Ktokolwiek by to nie był, może to być coś ważnego. Szczególnie gdy przychodzi tu po siódmej rano. - powiedziała, a wilkołak niechętnie wstał na nogi. 

Dziewczyna podniosła się zaraz za nim i oboje ruszyli na dół. Watson weszła do kuchni, a Lupin otworzył drzwi. Chwilę później wszedł do kuchni razem z Lily. Lena na widok przyjaciółki uśmiechnęła się i odłożyła tost na talerz. 

- Cześć, Lils. Spóźniłam się czy jak? - zapytała głupio, rozbawiona blondynka, a ruda z uśmiechem pokręciła głową. 

- Nie. Po prostu James musiał pojechać do swoich rodziców i nie chciałam siedzieć sama. Uznałam, że przyjdę do was i razem pójdziemy do pracy. - wzruszyła ramionami i usiadła do stołu. - Nie przeszkadzam?

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz