20.

92 7 30
                                    

- Hej słodziaku! - Asmodeusz nachylił się nad Leo rozciągniętym na leżaku w ogrodzie i pocałował go w policzek - Co porabiasz?

- Relaksuję się zgodnie z zaleceniem Tiny. A przynajmniej próbuję.

- Mógłbym ci pomóc - demon uklękął przed mężem i położył dłonie na jego kolanach - Napijemy się szampana, potem weźmiemy kąpiel, a na koniec udamy się do sypialni... Mogę zrobić ci masaż. A może wolisz striptiz?

Leo zarumienił się i przegryzł wargę. Jego oddech przyśpieszył. Dotyk i hipnotyzujące spojrzenie męża były bardzo sugestywne. 

- To jak przystojniaku? Na co masz ochotę? - Asmo zniżył głos do seksownego mruczenia.

- W sumie... W sumie popatrzyłbym sobie na jakieś seksownego striptizera. Myślisz, że Axel ma akurat czas?

- Och ty! Tak sobie ze mną pogrywasz?

Leo tylko zachichotał i zerwał się z leżaka, po czym zaczął uciekać. Asmodeusz prychnął i zaczął gonić swojego roześmianego męża, który uciekał w stronę domu. Służba ze zdziwienim obserwowała te niecodziennę scenę. Ich pan zachowywał się jak nastolatek, którym był już dawno temu. 

Nadiya, którą Asmodeusz i Leo minęli na korytarzu, tylko się za nimi obejrzała i pokręciła z niedowierzaniem głową. Nie zawracała sobie jednak dłużej nimi głowy. Miała ważniejsze sprawy niż zdziecinniały szef. Zarządzanie taką willą i rzeszą służby to nie w kij dmuchał. Hurysa zeszła na dół i przechodziła przez hol, gdy jej uwagę zwróciło coś czerwonego, wiszącego na żyrandolu. 

- Na litość Szatana! Misterio! Po coś tam wlazł?

- Misterio nie chciało. Misterio musiało tu wskoczyć. Misterio prawie zostało stratowane przez pana i młodego pana.

- Spokojnie Nadiyo, oddychaj głęboko - córka dżina zamknęła oczy i zaczęła szeptać sama do siebie - Nie takie się rzeczy już w tej willi odpieprzały i je przetrwałaś... Jak już tam jesteś, to się na coś przydaj i zetrzyj z niego kurz i pajęczyny. - Mówiąc to, kobieta wyczarowała zmiotkę i podesłała ją do błazna. Misterio z westchnieniem zaczął czyścić żyrandol. Dobrze wiedział, że nie warto kłócić się z Nadiyą.

- Mam cię... - wysapał Asmodeusz, gdy w końcu dogonił rozbawionego Leo i przyszpilił do ściany - A teraz... cię ukarzę...

- A masz jeszcze siłę, staruszku? - Leo również był zdyszany po szaleńczej galopadzie.

- Zaraz się przekonasz. - Asmodeusz nachylił się i wpił w usta męża. Leo początkowo zesztywniał, szybko jednak się rozluźnił i zarzucił ręcę na kark czarnowłosego. Demon hazardu chwycił chłopaka za uda i podniósł do góry. Leo oplótł nogi wokół bioder męża. Zajęci sobą nawet nie zauważyli jednej z wielu pokojówek pracujących w willi. Dziewczyna na spokojnie wyjęła z kieszeni fartuszka aparat i zaczęła robić im zdjęcia. Gdy zrobiła ich całą serię, na spokojnie wróciła do pracy, wciąż nie zauważona przez migdalącą się parę.

Asmodeusz teleportował ich do sypialni i położył ukochanego na łóżku. Demon pstryknął palcami i zasłony w oknach same się zasunęły. Następnie Asmo klasnął w dłonie, co wiązało się ze zmianą oświetlenia na bardziej nastrojowe. Z magnetofonu popłynęła muzyka, w rytm której Asmodeusz zaczął powoli tańczyć i zrzucać z siebie kolejne fragmenty ubrania.

Leo oglądał jego show z zafascynowaniem. Nie miał pojęcia, że Asmodeusz jest tak utalentowany. Chłopak gwizdał i bił brawo, układając się wygodnie na łóżku. Żałował tylko, że akurat nie miał przy sobie pieniędzy, bo mógłby nimi rzucać w męża. 

- I jak ci się podoba, słodziaku? - Asmo, który został w samych bokserkach, uklęknął obok Leo na łóżku.

- Całkiem, całkiem. Jak na takiego staruszka, masz bardzo zgrabne ruchy. I nawet niezłe ciałko.

- Ty mi już tak wieku nie wypominaj, dzieciaczku. Wiesz co... Coś mi tu nie pasuje... - Asmo zlustrował Leo dokładnie - Już wiem. Masz na sobie zdecydowanie za dużo ubrań.

Z tymi słowami demona hazardu zaczął rozbierać zaczerwienionego Leo i całować go, by w końcu zejść z pocałunkami na szyję i zrobić chłopakowi malinkę.

- A-Asmo, przestań! - Leo spanikował, gdy Asmo chciał zdjąć jego bieliznę - Jeszcze nie jestem gotowy. Przepraszam, po prostu nie mogę.

- No już, nie przepraszaj. Rozumiem, że nie możesz mi w pełni zaufać. - Asmodeusz położył się obok Leo i przyciągnął go do siebie - To sobie tak poleżymy i się poprzytulamy, dobrze? Tak też jest przyjemnie. No już, nie płacz kochany.

- Kiepski ze mnie mąż. Może powinieneś się ze mną rozwieść i znaleźć kogoś innego? - Leo pociągnął nosem.

- Nie chcę nikogo innego, tylko ciebie. - Asmo pocałował męża w czoło - Kocham cię, głuptasie i nie pozwolę ci odejść.

Obaj mężczyźni przez dłuższy czas leżeli w łóżku, przytuleni do siebie. Pierwszy ciszę między nimi przerwał Asmodeusz.

- Skarbie, byłeś kiedyś w Rzymie?

- Nie, zawsze o tym marzyłem, ale nie miałem okazji. Czemu pytasz? - Leo podniósł się i spojrzał w oczy męża.

- A bo tak sobie pomyślałem, że może wybralibyśmy się tam na wycieczkę. I moglibyśmy zwiedzić Muzeum Watykańskie.

- Nie wpuszczą nas. Jesteśmy diabłami, tak dla przypomnienia.

- No jesteśmy. Ale załatwiłem z moim wujkiem specjalne przepustki. I co więcej, wujek Michał obiecał nam wstęp do zbiorów specjalnych muzeum. Tych, o których wiedzą tylko anioły i wybrani przedstawiciele Kościoła.

- Mówisz prawdę? Naprawdę będziemy mogli tam wejść? - W oczach Leo zapłonęły gwiazdki, jak u dziecka w sklepie z zabawkami - Uszczypnij mnie, bo chybę śnię! Au!

- No co? Sam chciałeś! - zaśmiewał się Asmodeusz, osłaniając się przed ciosami, jakie Leo wymierzał mu poduszką. - I nie moja wina, że twój tyłeczek aż się o to prosił! Ej, bo zacznę oddawać. 

Roześmiany Asmodeusz złapał drugą poduszkę i między małżonkami rozpętała się wojna. Nadiya, usłyszawszy podejrzane hałasy z sypialni jaśnie panów, zajrzała dyskretnie do środka. Gdy zobaczyła unoszące się w powietrzu pierze, zbladła i natychmiast wycofała, zamykając dokładnie drzwi. Kobieta odeszła w głąb korytarza, a gdy była już odpowiednio daleko od sypialni Asmodeusza, wyrzuciła z siebie wiązankę arabskich przekleństw. Służba, słysząc to, rozsądnie skryła się w najdalszych zakamarkach willi. 

Pokręcona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz