3.

115 7 34
                                    

- Dzień dobry, panie komisarzu. Kawy?

- Dzięki Morgenstern - Victor wziął kubek od swojego podwładnego - Znaleźliście coś ciekawego? Coś się ruszyło w sprawie?

- Jak na razie niewiele. Technicy zabezpieczyli kilka kompletów odcisków palców. Ale większości nie mamy z czym porównać, bo nie ma ich w systemie - zaczął Morgenstern - Jedynie na klamce od zewnątrz zabezpieczyli odciski należące do księcia Asmodeusza. 

- To logiczne, skoro tam był. Trzeba będzie wezwać rodzinę Leo Rofocale i pobrać od nich odciski do weryfikacji. Lukinda, w komputerze mojego szwagra było coś co mogłoby nas naprowadzić na jakiś ślad?

- Sorry szefie, ale cię rozczaruje - odparła młoda policjantka, strzelając balonem z gumy - Kilka zaczętych artykułów, spis jakichś książek o historii sztuki, sporo zdjęć... Nie, żadne porno. Same rzeźby, obrazy, jakieś budynki. 

- A portale społecznościowe sprawdziłaś?

- Jasne. Nic, zero, nul. Ostanie wpisy są sprzed roku. Wrzucił wtedy zdjęcia z jakiejś konferencji historyków sztuki. Informatycy pracują jeszcze nad odzyskaniem usuniętych maili i sms-ów, ale z tych, które jeszcze nie wykasowano, też nic nie wynika. Albo oferty reklamowe, albo sprawy zawodowe. Żadnych pogróżek czy szantaży. 

- Cholera, a miałem nadzieję, że coś się rozjaśni. No nic, trzeba ruszyć tyłki i porozmawiać z jego sąsiadami. Ktoś musiał coś widzieć albo słyszeć. Na pewno mieszka tam jakaś znudzona życiem staruszka, która zna wszystkie plotki w okolicy. Lukinda, skontaktuj się z panią Leonorą albo panem Williamem Rofocale. Chciałbym, żeby rozejrzeli się po mieszkaniu Leo. Może będą w stanie określić czy coś stamtąd zginęło. Morgenstern, idziesz ze mną przepytywać sąsiadów. 

***************

- Przepraszam Leo. Za to wszystko, co się między nami wydarzyło. Wiem, że zachowałem się jak skończony dupek, ale byłem zaskoczony naszym ślubem. Niejedną głupotę po pijaku zrobiłem, ale jeszcze nigdy czegoś takiego. Teraz do mnie dotarło, że nie powinienem uciekać bez słowa, tylko na spokojnie z tobą porozmawiać i wyjaśnić wszystko. A tak? Wciągnęliśmy w nasz konflikt naszych najbliższych i zmarnowaliśmy cztery miesiące na bezowocne kłótnie. Wiesz, jak już się wybudzisz i wrócisz do zdrowia, to postaram się jakoś ci to wynagrodzić - Asmodeusz pogładził bladą dłoń swojego męża. 

- Asmodeusz, który przyznaje się do błędu. Chyba mi się to śni - zakpiła Tina, wchodząc do sali.

- Nie kopie się leżącego, kochana kuzyneczko. A ja i tak mam już wystarczająco przesrane. W końcu jestem głównym podejrzanym.

- Nikt cię o nic nie podejrzewa - mruknęła Tina, sprawdzając parametry na monitorach - No, może poza panem Williamem. Słuchaj, jeśli Victor miałby choć cień podejrzenia wobec ciebie, to nie pozwoliłby ci chodzić na wolności, tylko zamknął w areszcie. Wszystko się ułoży, zobaczysz. Między Leo a tobą również.

- Obyś była dobrym prorokiem.

- Ja cię nie poznaje. Naprawdę się przejmujesz tym dzieciakiem. 

- Nigdy nie życzyłem mu źle. Prawda, chciałem żeby zniknął z mojego życia, ale nie w ten sposób. 

- Wiem Asmo. Bywasz skończonym sukinsynem, ale mimo wszystko nie jesteś potworem. A teraz muszę cię wyprosić z sali. Zaraz będziemy badać Leo i zmieniać mu opatrunki. 

- Jasne. I tak muszę się zbierać. Mam sprawy firmowe na głowie. Wiem, że Eve sobie poradzi, ale nie chcę jej niepotrzebnie obciążać. Wpadnę później. Trzymaj się lwiątko - Asmodeusz nachylił się nad mężem i pocałował go w czoło - Wracaj szybko do zdrowia.

Pokręcona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz