- Powoli Leo. Nie śpiesz się tak, bo się udławisz - zaśmiał się Asmodeusz - Nocny Targ nam nie ucieknie.
- Jak chodzi o antyki to jestem niecierpliwy - odparł Leo, przełykając to, co miał w ustach - Szkoda tylko, że pewnie nie będę mógł kupić wszystkiego, co będę chciał.
- Tym się nie przejmuj - Asmo pogładził męża po policzku.
Gdy w końcu skończyli posiłek, wyszli przed willę, gdzie stał samochód dostawczy. O maskę stała oparta Nadiya, ochmistrzyni domu Asmodeusza oraz Goniec jego parostwa. Kobieta paląc papierosa, ze znudzeniem obserwowała jak Orion, minotaur pracujący tu jako ochroniarz i będący Wieżą parostwa, goni rozbawionego Misterio.
- O co chodzi? spytał zdezorientowany Leo.
- Misterio zabrał Orionowi kluczyki do auta. Jak zwykle kłócą się o to, który z nich będzie prowadził. Akurat pozwolę na to któremuś z nich - hurysa rzuciła niedopałek na ziemię i zaczęła szeptać zaklęcia. Chwilę potem kobieta trzymała w dłoni kluczyki do auta - E! Spokój frajerzy! Pakować dupy do auta i nie marudzić!
Błazen oraz minotaur zaprzestali gonitwy i wpatrywali się zaskoczeni w córkę dżinna, która właśnie zajmowała miejsce za kierownicą. Obaj zgodnie westchnęli, po czym podeszli do samochodu i zajęli miejsca w szoferce. Temu wszystkiemu przypatrywał się zdumiony Leo.
- Em... Asmo... Co to było?
- Normalny dzień w moim parostwie - czarnowłosy wzruszył ramionami i otworzył drzwiczki swojego auta - Wskakuj.
Po pół godzinie jazdy dotarli do ogromnej hali wystawienniczej. Już przed budynkiem rozstawiali swoje kramiki przypadkowi handlarze. Tacy, którzy postanowili pozbyć się staroci z domu albo wygrzebali graty ze śmietników i liczą na kilka dodatkowych dolarów.
Asmodeusz zaparkował samochód, a Nadiya zatrzymała się tuż obok. Misterio i Orion wysiedli z samochodu, a hurysa została w szoferce i zajęła się przeglądaniem jakiegoś kobiecego pisma.
Asmodeusz i Leo ruszyli do hali, a słudzy demona hazardu podążyli za nimi. Blondyn po drodze przyglądał się niewielkim kramikom. Nawet u takich przypadkowych handlarzy można było czasem znaleźć prawdziwe perełki.
Po wejściu do środka hali, Leo uznał, że właśnie trafił do raju. Hala wypełniona była mniejszymi i większymi kramami. Handlarze oferowali wszystko, co tylko można było - meble, książki, broń, rzeźby, obrazy, porcelanę, ozdobne szkło i wiele innych rzeczy.
- Skarbeńku, mi się wydaje czy ty się ślinisz?
- Może trochę. Ale tyle tu wspaniałości. Chodźmy - Leo pociągnął męża do jednego ze stoisk.
Handlarz wyglądający na Araba oferował wyroby staroegipskie - amulety, sarkofagi, rzeźby, kanopy, papirusy. Jego pomocnik wykładał na kram kolejne wspaniałości.
- Salam alejkum - przywitał się Leo.
- Wa 'alejkum salam. Czym mogę służyć czcigodnym panom?
- Oferujesz wspaniałe przedmioty. Szczególnie zainteresowały mnie te uszebti oraz zestaw kanop. Okres XIX dynastii, prawda?
- Ach, czcigodny pan jak widzę zna się na sztuce.
- Ile kosztują?
- Kanopy kosztuje 5000 dolarów, a uszebti 3000 dolarów.
- Bardzo zabawne, uśmiałem się, a teraz zacznijmy mówić poważnie. Są stare i cenne, ale nie aż tak - Leo zmrużył oczy - Zresztą, mam wątpliwości, czy ich pochodzenie jest legalne. Nie twierdzę, że sam rabujesz groby, ale... Mogę zapłacić ci co najwyżej tysiąc dolarów za zestaw kanop i pięćset dolarów za uszebti.
CZYTASZ
Pokręcona miłość
RandomHistoria miłosna z piekła rodem. Asmodeusz, jeden z najpotężniejszych demonów, po pijaku żeni się z poznanym przypadkowo młodym diabłem. Za wszelką cenę próbuje odkręcić to dziwne małżeństwo. Co się jednak stanie, gdy jego "mąż" zostanie ciężko pob...