16.

91 6 32
                                    

- Wszystko w porządku? - Asmodeusz z niepokojem przyglądał się blademu Leo - Może wrócimy do domu? Zadzwonię do Tiny i przeproszę ją, że nie przyjedziemy do niej na obiad.

- Nie ma takiej potrzeby. Tylko trochę się denerwuję przed spotkaniem z twoją rodziną. Nie bardzo wiem, czego mogę się spodziewać. Znaczy, Tina jest bardzo sympatyczna. Twój brat Victor też wydał mi się porządnym gościem, ale i tak trochę się boję.

- Nie masz się czym przejmować. Moja rodzina może i jest specyficzna, ale to w sumie fajne osoby. Na pewno ciepło cię przyjmą - Asmodeusz pogładził Leo po udzie, co wywołało rumieńce na twarzy blondyna.

- Możesz zabrać tę rękę?

- A co? Nie mów, że ci się to nie podoba - zaśmiał się czarnowłosy, dalej gładząc udo męża - Widzę, że tak. To może zatrzymamy się gdzieś na uboczu na szybki numerek?

- Nie, nie chcę - w głosie Leo dało się usłyszeć nutę strachu, a sam chłopak skulił się w fotelu.

- Spokojnie, tylko żartowałem - Asmodeusz zabrał szybko dłoń - Nie bój się, nie zrobię nic, na co nie wyrazisz zgody.

Resztę drogi przebyli w milczeniu. W końcu zajechali pod elegancką willę w klasycystycznym stylu. Leo rozglądał się zaciekawiony. Przed willą znajdowała się fontanna z rzeźbą przedstawiajacą nimfę trzymającą w ramionach szczenię wilka. Klomby przed posiadłością porastały ozdobne i wielobarwne kwiaty. 

Podeszli do drzwi i Asmodeusz zastukał kołatką. Po chwili otworzyła im rudowłosa służąca, która następnie zaprowadziła ich do salonu. Było tam już sporo osób. Leo nerwowo przełknął ślinę. Asmodeusz dostrzegł jego panikę i objął go ramieniem.

- Witajcie! Już myślałam, że nie przyjedziecie - Tina uśmiechnęła się i podeszła do nich - Jak się czujesz Leo?

 - Dobrze, dziękuję. 

- Cieszy mnie to. A teraz poznaj naszą rodzinę. To mój mąż Silver, a to nasze dzieci - Gretel i Benjamin.

- Miło was poznać - uśmiechnął się Leo.

- To Lewiatan i jego żona Delia oraz ich dzieci - Lianna i Simon -przedstawiała dalej Tina - Victora miałeś już okazję poznać. A to jego żona Ronja i ich potomstwo - Jordan i Tania.

- Miło mi. Przepraszam, może to będzie nietaktowne, ale czy spodziewasz się kolejnego dziecka? - Leo przyglądał się brzuchowi Ronji.

- Masz dobre oko - zaśmiała się kobieta, głaszcząc brzuch - To prawda, jestem w czwartym miesiącu.

- Gratuluję.

- I ja nic o tym nie wiem? - Asmodeusz podszedł do Victora i przytulił go - Gratuluję bracie. 

- Dzięki.

- Tobie też gratuluję Ronja - demon ucałował kobietę w policzek.

- Pani, obiad gotowy. Zapraszam do jadalni - do jadalni weszła kobieta z wężowym ogonem.

- Dziękuję Rai, już idziemy. Kochani, chodźcie coś zjeść.

Obiad upłynął w miłej i rodzinnej atmosferze. Leo był tym naprawdę zaskoczony, bo w jego rodzinie podczas takich obiadów panowała grobowa atmosfera. A tu? Rozmowy, żarty, śmiechy, zupełnie inny świat. No i te potrawy - istna rozkosz dla podniebienia.

- Smakuje ci? - spytała Tina, obok której siedział.

- Tak, naprawdę wyborne. Kto u ciebie gotuję? 

- Rai, mój chowaniec - wiedźma wskazała na Nagę zbierającą ze stołu puste naczynia.

- Ona jest lamią czy Nagą?

Pokręcona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz