25.

76 6 24
                                    

Wreszcie nadszedł upragniony przez Leo dzień. Wizyta w Muzeach Watykańskich. Młody demon od samego rana był pełen energii, niczym dziecko naspeedowane cukrem ze słodyczy. Asmodeusza cieszył taki stan rzeczy. Znaczyło to, że jego mąż wraca do pełnego zdrowia.

- Książę Asmodeusz i hrabia Rofocale jak sądzę? - Przy wejściu do muzeum powitała ich młoda zakonnica. - Jestem siostra Fortunata i będę panów przewodniczką.

- Siostra jest aniołem, prawda? - Spytał cicho Leo.

- Zgadza się. Dziesiątka w talii Archanioła Michała. I tak, jestem znacznie starsza niż wskazuje mój wygląd. - Zakonnica uprzedziła pytanie Asmodeusza. 

- Siostra potrafi czytać w myślach? - Zdziwił się Leo. - Mogłaby mnie siostra tego nauczyć? Przydatna umiejętność w małżeństwie.

- Przykro mi, ale to zdolność, z którą trzeba się urodzić.

- Doprawdy, lwiątko ty moje. - Asmodeusz objął męża i pocałował w policzek. - Nie potrzebujesz tego, bo ja nic przed tobą nie będę ukrywał.

- No ja myślę.

Leo był w swoim żywiole. Mógł na własne oczy obejrzeć niesamowity zbiór dzieł sztuki. Rzeźby, obrazy, freski, arrasy. Do tej pory oglądał je tylko na zdjęciach w książkach. Pamięć jego aparatu zapełniała się w zastraszającym tempie. Do tego prowadził fascynujące rozmowy z siostrą Fortunatą, która doskonale znała się na sztuce i mogła opowiedzieć sporo ciekawostek o każdym eksponacie. Asmodeusz też dorzucał coś od siebie, choć w jego wypadku były to głównie anegdotki o twórcach. Biorąc pod uwagę jego wiek, Leo nie był zdziwiony, że wielu z nich znał osobiście. 
Po wielu godzinach zwiedzania oficjalnej części muzeum, demony zostały zabrane przez anielicę do zbiorów specjalnych, o których wiedzieli tylko nieliczni przedstawiciele Kościoła. 

Magiczne artefakty, rękopisy i księgi spisane przez magów i przedstawicieli wszelakich inteligentnych ras nadnaturalnych, wyroby stworzone rękami elfów czy krasnoludów. Ale też całe  szkielety, pojedyncze kości, czaszki, spreparowane i wypchane truchła nadnaturalnych stworzeń. Specjalne zbiory przywodziły na myśl popularne niegdyś gabinety osobliwości. Z tą tylko różnicą, że tutaj eksponaty były prawdziwe, a nie sztucznie spreparowane. 

- Ta księga... - Leo wskazał zawartość szkalnej gablotki - To "Necronomicon", prawda? I to oryginał w języku arabskim.

- Zgadza się. Nie zaginął, jak powszechnie się uważa, ale został ukryty na rozkaz Nieba. Lepiej dla świata, żeby nikt nie dostał go w swoje ręce. Dlatego znalazł się na Indeksie Ksiąg Zakazanych, a wszystkie jego kopie były rekwirowane i palone. 

Leo oglądał kolejne eksponaty. Robił zdjęcia i notatki. Dyskutował z siostrą Fortunatą, która z pasją opowiadała o kolejnych okazach, skąd pochodziły i jak trafiły do zbiorów muzeum. Jednak co dobre, zawsze się kończy i Leo wraz Asmodeuszem musieli w końcu opuścić muzeum, ku wielkiemu żalowi młodszego z demonów. Dopiero obietnica wycieczki po rzymskich antykwariatach poprawiła mu humor. 

Gdy opuszczali Watykan, zapadał wieczór. Głośne burczenie w brzuchu Leo, uświadomiło im, że od rana nic nie jedli. Udali się do restauracji, gdzie Asmodeusz z mieszaniną podziwu i przerażenia obserwował swojego męża. Leo był jak worek bez dna - zdołał zjeść dwie solidne porcje spaghetti, dużą pizzę i trzy porcje tiramisu. Gdzie to chucherko zdołało to pomieścić, Asmo nie miał zielonego pojęcia.

Gdy tylko wrócili do hotelu, Leo rozciągnął się na łóżku, zajmując jego większą część. Asmodeusz tylko pokręcił na ten widok głową. Jego ukochany mąż aż za bardzo przypominał mu kota. Jak widać, imię zobiązuje.

- Nie za wygodnie ci? - Czarnowłosy z trudem zmieścił się na tym niewielkim skrawku wolnej przestrzeni, jaki pozostawił Leoś.

- Racja, niezbyt. Ale teraz jest świetnie. - Leo z szelmowskim uśmiechem usiadł na biodrach Asmodeusza, a następnie ułożył się na nim wygodnie. - Perfekcyjnie wręcz.

- No dobra, kim ty jesteś i co zrobiłeś z moim mężem? - Zaśmiał się Asmodeusz. - Ale nie będę narzekał. Mogę teraz bezkarnie pomacać ten seksowny tyłeczek...

- Głupek! - Leo zarumienił się, ale nie odtrącił męża, tylko wygodniej ułożył się na jego torsie.

Dwa demony leżały tak przez jakiś czas, tuląc się do siebie. Leo mruczał cicho, podczas gdy Asmodeusz gładził jego ciało. 

- Asmo... - Leo w końcu podniósł się do siadu i spojrzał mężowi w oczy. 

- Tak, lwiątko ty moje? Coś się stało?

- Nie. - Leo pokręcił głową. - Tylko chciałem ci coś powiedzieć. Wiesz, na początku bałem się, że przeciągając to nasze dziwne małżeństwo, chcesz się tylko zabawić moim kosztem. Ale teraz widzę, że chyba naprawdę ci na mnie zależy. I nie jesteś wcale takim draniem, na jakiego się kreujesz. Jestem szczęśliwy, że jesteśmy razem. Kocham cię, Asmo.

- Ja ciebie też, kociaku. - Asmodeusz przyciagnął do siebie Leo i delikatnie go pocałował. Chłopak wykorzystał to i zaczął rozpinać koszulę męża. - Huh? Czyżby moje lwiątko miało na coś ochotę? Och jej, jaki czerwoniutki. Jak pomidorek!

- N-nie żartuj sobie, bo się rozmyślę.

- Dobrze, kotku. - Asmodeusz zaczął powoli rozbierać Leo, obsypując jego ciało pocałunkami. 

- Asmo, proszę, bądź delikatny.

- Obiecuję, przecież nie skrzywdziłbym mojego skarbu...

Asmodeusz przyglądał się śpiącemu Leo, na którego ustach błąkał się delikatny uśmiech. Demon hazardu nie mógł się nadziwić, jak ten drobny i kruchy blondynek zdołał przewrócić jego świat do góry nogami. Przez tysiące lat miał wielu partnerów, ale żadnego z nich nie kochał. Czuł tylko pożądanie, fascynację ich ciałami lub niezwykłymi mocami. Nie angażował się w związki, o ile można tak nazwać te krótkotrwałe relacje, które nawiązywał. Liczył się tylko seks i jego własna przyjemność. Nigdy nie obchodziło go, co czuje druga strona. Aż do teraz. 
Na początku uważał całe to małżeństwo za głupią pomyłkę. Ale potem, gdy Leo niemal stracił życie, zrozumiał, że ten dzieciak jest dla niego kimś ważnym. I jeśli go straci, to już nigdy nikt i nic nie wypełni tej pustki po nim. Asmodeusz musiał być ze sobą szczery - po raz pierwszy w swoim długim życiu był naprawdę zakochany. I jeśli ktokolwiek spróbuje odebrać mu Leo, to gorzko tego pożałuje.

Pokręcona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz