1.

120 7 31
                                    

Cztery miesiące później

Czerwone lamborghini zatrzymało się przed niewielką kamieniczką w World End, stolicy ziem rodu Rofocale. Książę Asmodeusz wysiadł z samochodu i obrzucił budynek krytycznym spojrzeniem. Mała, piętrowa kamienica, jedna z wielu identycznych na tej ulicy, zdecydowanie nie przypominała jego okazałej willi. Doprawdy, czy ten jego "mąż" nie mógł zamieszkać w jakiejś lepszej dzielnicy? 

Demon upewnił się co do adresu i ruszył w kierunku znajdującego się na parterze kamienicy antykwariatu. Ku jego zaskoczeniu okazał się on zamknięty. Asmodeusz zmarszczył brwi. Czyżby pomylił się co do daty i godziny? Nie, jednak nie. W jego notesie jak byk stało, że właśnie teraz miał się spotkać z młodym Rofocale i ponownie porozmawiać z nim o rozwodzie. 

- Dziś nieczynne serdeńku. Jeśli chcesz coś kupić, to musisz przyjść jutro.

- Dziwne, bo byłem umówiony z... Leo - Asmodeusz zwrócił się do starszej diablicy stojącej w drzwiach sąsiedniego warsztatu.

- To zajrzyj serdeńku do jego mieszkania. Wejście masz od podwórza. Ty nie stąd, prawda? - uśmiechnęła się kobieta na widok skonsternowanej miny Asmodeusza - Tam za rogiem masz bramę wjazdową na podwórko. 

- Dziękuję, proszę pani. 

Asmodeusz ruszył we wskazanym kierunku. Skrzywił się, gdy wszedł na podwórze. Od tyłu kamieniczki robiły jeszcze gorsze wrażenie. A drewniana galeria otaczająca piętra kamienic wyglądała tak, jakby miała się załamać pod byle pretekstem. Diabeł niepewnie zaczął wchodzić po skrzypiących schodach. 

- Siarkowa 13, to tu - mruknął Asmodeusz nim zaczął pukać do drzwi. Po pięciu minutach zaczął tracić cierpliwość. Umówił się z tym gówniarzem, a on go tak po prostu wystawił do wiatru? A może właśnie zabawia się z kimś? Ta myśl nawet uradowała Asmodeusza. Gdyby nakrył "męża" na zdradzie, rozwód dostałby od ręki. A że orzeczono by wtedy winę Leo, to szczyl nic by nie dostał. Czarnowłosy z uśmiechem nacisnął klamkę, a drzwi ku jego zaskoczeniu stanęły otworem. Czarnowłosy zastanawiał się czy powinien wejść do środka, ale w końcu uznał, że tak. 

- Leo? Jesteś tu? - Asmodeusz wchodził w głąb mieszkania, lekko zaniepokojony panującą tam ciszą - Leo?!

Nie spodziewał się tego, co zobaczył w salonie. Meble były poprzewracane, na podłodze poniewierały się odłamki szklanych i porcelanowych bibelotów. A pośrodku tego chaosu leżał w kałuży krwi nieprzytomny Leo. Asmodeusz jednym susem znalazł się przy swoim "mężu". 

- Co tu się stało? - gorączkował się Asmodeusz - Kto ci to zrobił? Szlag, gdzie ten puls?

- Proszę... pomoż... mi... - wyszeptał Leo, poruszając się nieznacznie i uchylając lekko tę mniej spuchniętą powiekę. 

- Cii, nic nie mów. Oszczędzaj siły - Asmodeusz najdelikatniej jak potrafił wziął młodszego diabła na ręcę - Zaraz zabiorę cię do najlepszej lekarki w całym Piekle. 

Tina siedziała w swoim gabinecie i pracowała nad tematem wykładu. Prowadzenie dwóch szpitali oraz wykładanie na uniwersytecie było męczące, wymagało niemałej ekwilibrystyki i dobrej organizacji, ale nie zamieniłaby tej pracy na żadną inną. W końcu medycynę miała w genach jak nikt inny. 

- Pani profesor, mam faktury do podpisania - do gabinetu weszła jej seketerka.

- Kolejne? Ja nie wiem, one się mnożą po kątach czy jak? - westchnęła diablica - Dobrze, zaraz podpiszę... Asmodeusz? - Tina zdziwiła się na widok kręgu z herbem swojego kuzyna. 

- Tina, pomocy! - Z  kręgu wyłonił się Asmodeusz z ciężko rannym młodym mężczyzną.

- Marina, zawołaj pielęgniarza z noszami i powiedz, żeby szykowali blok operacyjny. Asmo, czy to jest twój mąż? Co się stało? 

- Nie wiem. Byliśmy dziś umówieni. Mieliśmy porozmawiać o rozwodzie. Jak do niego przyszedłem, to już go tak zastałem. Chyba ktoś go napadł.

- Cholera, chłopak przelewa się przez ręce. Dziwne, że jego organizm nie próbuje leczyć najcięższych obrażeń - wiedźma otoczyła blond diabła swoją aurą, żeby go wzmocnić.

- On nie ma diabelskich mocy... Jest tylko niewiele silniejszy od zwykłego śmiertelnika.

- Pani profesor, nosze - do gabinetu przybył rosły pielęgniarz. 

- Na cito tomograf i oznaczenie krwi. Blok operacyjny gotowy?

- Zespół już się szykuję - odparł w biegu pielęgniarz.

- Asmo, zostań tu. Zgłosiłeś policji napad na twojego męża?

- Nie... Nie miałem do tego głowy.

- Marino, zadzwoń proszę do komisarza Victora Peterville'a. Powiedz, że to pilne i żeby jak najszybciej się tu zjawił.  

- Dobrze, pani dyrektor.

- Tina... Uratujesz tego dzieciaka?

- Aż tak się przejmujesz kimś, kto nic dla ciebie nie znaczy? Chyba raczej powinieś sobie życzyć jego śmierci. W końcu rozwiązałoby to twoje problemy...

- Przestań, dobra?!

- No proszę, jednak masz jakieś uczucia. Posłuchaj, postaram się zrobić co w mojej mocy, ale różnie może być. Na wszelki wypadek zawiadom jego rodzinę...

**************

Victor Peterville należy do PastaFanGuy2004.

Pokręcona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz