28.

42 1 26
                                    

W domu hrabiostwa Rofocale zdarzył się rzadki przypadek, że oboje małżonkowie zasiedli wspólnie do śniadania. Aczkolwiek atmosfera przy stole kojarzyła się bardziej ze stypą. Para od dawna nie darzyła się ciepłymi uczuciami, o ile w ogóle można było mówić o miłości między nimi. Ich małżeństwo miało charakter wyłącznie polityczny, choć początkowo Ginewra, wywodząca się z bocznej linii rodu Sabnok, łudziła się, że Eduardem kierowały uczucia, a nie chłodna kalkulacja. Szybko jednak przekonała się jak bardzo się myliła. Dlaczego więc wciąż tkwiła w chorym związku z mężczyzną, do którego czuła tylko obrzydzenie i nienawiść? Po pierwsze, Eduard nigdy nie zgodziłby się na rozwód. Po drugie przywykła do luksusów, jakie zapewniała jej pozycja jego żony. Dlatego też oboje udawali zgodne małżeństwo.

- Coś się stało? - Spytała chłodno, gdy jej mąż nagle zakrztusił się kawą podczas przeglądania prasy.

- Ta... ta dziwka... - Eduard Rofocale z trudem łapał powietrze - nasza córka, wychodzi za mąż. Za tego swojego gacha. - Hrabia rzucił na stół gazetę. Hrabina rzuciła okiem na artykuł w kronice towarzyskiej. Połowę strony zajmowało zdjęcie Leonory i jej "narzeczonego". Tekst poniżej informował, że hrabianka Leonora Rofocale poślubi swojego wieloletniego partnera, Alana Myersa. Uroczystość ślubna odbędzie się za miesiąc w rezydencji jej szwagra, księcia Asmodeusza.

- Nic na to nie poradzisz. - Kobieta wzruszyła ramionami. - Leonora jest dorosła, czy ci się to podoba czy nie. Poza tym wyrzuciłeś ją z domu i postanowiłeś wydziedziczyć. 

- Ja tego tak nie zostawię! Nie pozwolę, żeby plugawiła moje nazwisko! Nie dopuszczę do tego ślubu!

- Oczywiście. - Ginewra uśmiechnęła się kpiąco. - I co zrobisz? Sprowadzisz ją do domu i dasz szlaban? Dobrze, ja już nic więcej nie mówię. - Hrabina westchnęła, widząc morderczy wzrok małżonka. - Ale radzę ci nie działać pochopnie. Zadzieranie z Asmodeuszem jeszcze nikomu nie wyszło na dobre. 

W tym samym czasie, w willi Asmodeusza, trwała apokalipsa. Znaczy przygotowania do ślubu Leonory i Alana. W tym celu Asmo zwołał do pomocy żeńską część swojej rodziny, ze swoją matką na czele. W skład ślubnego komitetu organizacyjnego wchodziły więc Lilith, Delia, Ronja, Tina, Freyra i Maxima. Poza tym pomagały im diablice z parostw, jak chociażby Fanny od Tiny czy Annuszka i Morwenna od Asmodeusza. Sam Asmodeusz, uznając, że towarzystwo tylu kobiet może przyprawić go o ból głowy, ewakuował się na z góry upatrzone pozycje, czyli do jednego ze swoich klubów. Również Leo poszedł w ślady małżonka i wybył z domu, postanawiając w końcu wrócić do pracy. Alan pozostał sam na placu boju i musiał stawić czoła tym wszystkim szalonym kobietom. Jedyny plus, że miał oparcie w postaci swojej ukochanej.

- Wzór zaproszeń wybrany, lista gości ułożona... - Lilith odhaczała kolejne punkty planogramu - Jesteś pewna, że chcesz zaprosić też rodziców? Z tego co mówił mi Asmo...

- Wiem, że to głupie i nie liczę na to, że przyjdą. Ale wypadałoby ich powiadomić. - Leonora posmutniała. 

- No już, głowa do góry. W końcu bierzesz ślub, to powód do radości, a nie smutku. - Pocieszyła ją Tina. - Skupmy się lepiej na przygotowaniach. To co? Możemy wybierzmy tort? 

- D-dobrze.

Fioletowłosa kobieta, jak Leonora dobrze zrozumiała, siostrzenica Tiny, położyła przed nimi plik katalogów. Alan tylko cicho westchnął. Gdyby wiedział, że tak to będzie wyglądać, to zabrałby narzeczoną do Vegas i tam wziął z nią szybki ślub.

- Możecie wybrać coś z gotowych wzorów. Ale jak macie jakieś własne pomysły, to podeślę do was Rocha, żebyście omówili szczegóły.

- Roch to twój mąż, tak? - Upewniła się Leonora. - Nie będzie protestował, że tak nagle spadnie mu na głowę zlecenie na tort weselny?

- Nie będzie miał zbyt wiele do gadania. - Zaśmiała się Maxima. - Mój szwagier ma na tyle oleju w głowie, żeby wiedzieć, że nie warto kłócić się z kobietami z naszej rodziny.

- Skoro tak... - Leonora przekartkowała pobieżnie piewszy z brzegu katalog. - Kochanie, ty masz jakiś pomysł, co do tortu?

- Żadnego. Może odłożymy to na później i na spokojnie przejrzymy katalogi? A jak się na coś zdecydujemy, to skontaktujemy się z panią Freyrą?

- To chyba najlepsze rozwiązanie. To co teraz?

- A teraz to twój narzeczony sobie idzie. - Zaśmiała się Tina. - Będziemy wybierać suknię ślubną. A pan młody nie powinien cię w niej widzieć przed ślubem.

- Jak trzeba, to trzeba. - Alan z ulgą zerwał się z kanapy i ruszył w stronę drzwi. - To ja będę gdzieś tam, jakbym był jeszcze potrzebny. - Chłopak wykonał nieokreślony ruch ręką i szybko zniknął z pola widzenia kobiet.

W tym czasie Fanny zaczęła wyciągać z pokrowców gotowe suknie ślubne i zakładać je na manekiny.

- Niech panienka im się przyjrzy. Jeśli żadna nie przypadnie panience do gustu, zaprezentuje kolejne. - Uśmiechnęła się młoda szamanka.

Wybieranie sukni zajęło kobietom kilka godzin. Zarówno Fanny jak i Ronja, przywiozły ze sobą całą masę gotowych sukien, jak i też świeżych projektów, których nie zdążyły jeszcze uszyć. W końcu Leonora zdecydowała się na jedną z sukien - była w kolorze perłowym i w stylu empire. Gors sukni odcięty był pod biustem szeroką, bogato haftowaną w kwiaty taśmą. Dół natomiast był lekko rozkloszowany i ozdobiony małymi perełkami. Wszystkie zebrane kobiety zgodnie uznały, że Leonora wygląda w niej przepięknie.

W tym samym czasie, gdy w domu Asmodeusza trwała przedślubna gorączka, w innym domu, na ziemiach rodu Rofocale, Fenenna knuła swoje intrygi, żeby zostać nową hrabiną Rofocalę oraz matką następnej głowy rodu.

- Ślub, tak? - Była anielica popijając wino, wpatrywała się w artykuł w gazecie. - Idealna okazja, żeby pozbyć się obojga tych bękartów za jednym zamachem. Ciesz się szczęściem póki możesz, mała suko. Ale wiedz, że nie potrwa ono długo.

Pokręcona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz