22.

90 6 42
                                    

- Serio? Nie mogłeś się powstrzymać?

Leo z niedowierzaniem kręcił głową, przyglądając się wejściu do luksusowego hotelu "9 kręgów". Będącego, notabene, własnością Asmodeusza. Portal wokół drzwi ozdobiony był płaskorzeźbami wyobrażającymi kary, jakie czekały grzeszników w Piekle. A nad nim pysznił się włoski napis: "lasciate ogni speranza, voi ch'entrate", będący cytatem z "Boskiej komedii" Dantego i znaczący dosłownie: "porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie".

- Taki tam mały żarcik. Nie mów, że tego nie doceniasz, kociaku.

Leo tylko prychnął i ruszył w stronę wejścia. Asmodeusz zachichotał i dołączył do swojego męża. Po odebraniu kluczy do prywatnego apartamentu demona hazardu, małżonkowie wjechali na ostatnie piętro. Leo od razu otworzył okno i zaczął podziwiać widok za nim.

- Chłoniesz atmosferę miasta? - Zażartował Asmodeusz.

- A żebyś wiedział - mruknął Leo i dalej obserwował ulicę.

- Przebierz się skarbie. Pójdziemy na spacer po mieście. - Asmodeusz klepnął męża w pośladek, na co blondyn prychnął jak zagniewany kot.

Leo był w swoim żywiole. Gdzie się nie obejrzał, tam natykał się na ślady minionych epok. Pamięć jego aparatu, w zastraszającym tempie, zapełniała się kolejnymi zdjęciami. 

- A mnie żadnego zdjęcia nie zrobisz? - Zaśmiał się Asmodeusz, żartobliwie pozując przed Leo.

- Neh, uwieczniam tylko te zabytki, których nie mam na co dzień - Leo pokazał mężowi język. - A w sumie, to tak się teraz zastanawiam...

- Nad czym, lwiątko ty moje?

- Czy powinniśmy razem odwiedzać muzea. Co będzie jak na wyjściu alarmy zaczną brzęczeć i mnie oskarżą o kradzież zabytku?

Asmodeusza zatkało na taką złośliwość jego męża. Przez kilka dobrych minut stał na ulicy i wgapiał się w Leo z szeroko otwartymi ustami, ku jego wielkiemu rozbawieniu.

- Mały złośliwiec - Asmo przewrrócił oczami - Chodź, ten zabytek pokaże ci kilka interesujących miejsc i opowie sporo ciekawostek o dawnych czasach.

Jakiś czas później, gdy Leo poczuł się zmęczony kluczeniem po rzymskich uliczkach, obaj mężczyźni udali się do małej, urokliwej pizzerii. Tam Asmodeusz przekonał się, że gdy idzie o pizzę, to jego mąż jest jak worek bez dna i może pochłonąć jej ogromne ilości.

- Nie zaszkodzi ci to? - Demon hazardu przyglądał się, jak jego małżonek pochłania czwartą już pizzę. I to największą w ofercie.

- Dobłe jedzenie nigdy nie czkodzi - wybełkotał Leo, mając buzię wypchaną pizzą, przez co skojarzył się Asmodeuszowi z chomikiem.

- Kotek, jak będziesz tyle jadł, to mi utyjesz.

- I bardzo dobrze - syknął Leo, gdy przełknął to, co miał w ustach - Wtedy będę mógł się zemścić i to ja będę cię przygniatał w łóżku.

Asmodeusz tylko parsknął i napił się wina. Leo najwidoczniej czuł się coraz pewniej w ich małżeństwie i zaczynał pokazywać pazurki. Nie żeby mu to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, dzięki temu Leo był dla niego jeszcze seksowniejszy. 

Zajęci sobą, młodzi małżonkowie nie dostrzegli, że jeden z gości pizzerii, dyskretnie robi im zdjęcia. Nie mogli też podejrzewać, że jutro fotoreportaż z ich kolacji w Rzymie pojawi się w  "Famie", codziennym tabloidzie wydawanym w Piekle. Ale taki już żywot piekielnej arystokracji i gwiazd show biznesu - wiecznie na językach zwykłych obywateli.

- Asmo! Co za niespodziewane spotkanie! - Asmodeusz obejrzał się na osobę, która go zawołała i uśmiechnął się szeroko.

- Vadim! Miło cię widzieć! Może dołączysz do nas? - Demon hazardu uścisnął dłoń czarnowłosemu mężczyźnie. 

- Z przyjemnością. Przedstawisz nas?

- Oczywiście. Leo, poznaj Vadima Holta, wybitnego aktora i mojego serdecznego przyjaciela. Vadimie, to Leo Rofocale-Asmodeusz, mój ukochany mąż.

- Miło mi poznać. 

- Mnie również. Byłem ciekaw, komu wreszcie udało się zaobrączkować tego Piotrusia Pana - zaśmiał się Holt. 

- Nie będę ci wypominał, ale ty też się ożeniłeś dopiero pięć lat temu. - Chrząknął Asmodeusz.

- Hm, masz racje, ale... - Vadim w zamyśleniu potarł brodę - Ja mam niewiele ponad setkę, a ty pamiętasz pewnie jak budowali piramidy, więc wiesz. Jest różnica.

- A spadaj na drzewo, kocurze. Przy okazji, co tu robisz i gdzie zgubiłeś żonę?

- Krecę film, no bo co innego. - Nekomata wzruszył ramionami - A Tora jest w Piekle. Chciałbym, żeby była tu razem z Yao, ale niestety ma na głowie szkołę i zobowiązania wobec parostwa lady Nyks.

- Nyks? Pana żona należy do parostwa Tiny? - Zdziwił się Leo.

- Tak, jest jej Wieżą. I proszę, mów mi po imieniu. 

- Ich historia miłosna mogłaby spokojnie posłużyć za kanwę filmu romantycznego - wtrącił demon hazardu - Vadim szukał trenera boksu, żeby przygotować się do filmu i tak trafił do szkoły sztuk walki, jaką założyła Tora. No i wzięło chłopaka na amen. Ale się musiał nieźle namęczyć, żeby tygrysica zwróciła na niego uwagę.

- Ale mi się udało i to najważniejsze. W sierpniu będziemy obchodzić piątą rocznicę ślubu. - Koci demon z rozczuleniem spojrzał na obrączkę lśniącą na jego palcu. 

- A mogę spytać, o czym będzie film, w którym grasz? - Zagadnał Leo.

-  Dramat mafijny. O młodym chłopak, który zostaje ochroniarzem córki mafijnego bossa i wdaje się z nią w romans. Okazuje się jednak, że nic nie dzieje się przypadkowo, a główny bohater skrywa swoje tajemnice, mocno powiązane z jego szefem.

- Może być ciekawy. Kiedy można się go spodziewać w kinach?

- Dopiero w przyszłym roku, a i to bardziej pod koniec.

- No proszę, a ja myślałem, że ciebie interesują tylko antyki. - Zaśmiał się Asmodeusz. - Ciekawe, jakie jeszcze sekrety przede mną skrywasz.

- Och, kochany. Zamierzam go obejrzeć tylko w celach naukowych. Skoro twoja rodzina jest jak mafia, to wolę wiedzieć, czego można się spodziewać.

Vadim parsknął śmiechem. Rzadko widywał zaskoczonego Asmodeusza, a teraz miał taką okazję. Na dodatek w oczach jego męża błyskały figlerne iskierki. Ten chłopak potrafił zgasić Asmodeusza i być przy tym wyjatkowo słodkim i uroczym. Zdecydowanie trafił swój na swego. 

**********

Krzyki, przekleństwa i dźwięk tłuczonego szkła dobiegające z apartamentów zaniepokoiły służbę. Jedna z pokojówek, najodważniejsza, nieśmiało zapukała i uchyliła drzwi, wsuwając w szparę głowę.

- Czy coś się stało, pani Fenenno?

- Wynoś się!! - W stronę pokojówki poleciała kryształowa popielniczka. Dziewczyna miała jednak refleks i zdążyła zamknąć drzwi zanim została trafiona. Kruchy bibelot roztrzaskał się, a odłamki posypały się na parkiet.

- Jak ja cię nienawidzę, ty przeklęty gówniarzu! - Kobieta z nienawiścią spojrzała na potarganą gazetę, na okładce której widniała uśmiechnięta twarz Leo Rofocale-Asmodeusza. - Powinieneś był zdechnąć! 

Fenenna sięgnęła po butelkę wódki i opróżniła ją w kilka sekund, po czym roztrzaskała ją o stół. Chwyciła w dłoń kawałek szkła i, niebacząc na to, że sama się rani, zaczęła ciąć zdjęcia Leo i Asmodeusza.

- Ciesz się swoim szczęściem, póki możesz. Niedługo zdechniesz jak parszywy szczur. Już ja się o to postaram. 

Pokręcona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz