Rozdział 45.1. - Sto meczów, sto zwycięstw

468 34 4
                                    

Kochani, witam Was po naprawdę długiej przerwie! Zanim jednak oddam Wam ten rozdział, mam do przekazania ważną informację.
Rozdział, ze względu na długość, która przekroczyła całkiem konkretną liczbę słów został podzielony na dwie części. Przed Wami znajduje się część pierwsza. Druga powinna pojawić się w niedalekim czasie.
Dobra! Nie przedłużam! Miłego czytania!

Opis:
kursywa - przeszłość
kursywa z podkreśleniem - myśli bohatera w przeszłych wydarzeniach
czcionka normalna - teraźniejszość
czcionka normalna z podkreśleniem - myśli bohatera obecnie

PS. Widzę, że tekst się źle  sformatował...darujcie, poprawię to później, żeby nie przedłużać. Wattpad w ostatnim czasie strasznie mi się zacina.

________________________________________________________________________________
Koszykówka.

To moje życie, moja pasja.

Jedyne, na czym naprawdę mi zależy.

Zwycięstwo.

Coś, co jest dla mnie powszechne.

A mimo to, wciąż tego pożądam.

Zwycięstwo to moja rzeczywistość. Nasza rzeczywistość.

Nie znam innej.

Ja nie wiem, czym jest porażka.

Byłam, jestem i będę zwycięzcą.

Ostatecznym zwycięzcą.


Pokolenie Cudów.

Siedmiu graczy.

Niesamowitych. Niezatrzymanych. Niepokonanych.

Kasamatsu Kaori wyprostowała się dumnie.

Wyewoluowała, jak rok wcześniej wyewoluowała reszta Pokolenia Cudów.

Przepaść, która powstała w ciągu jednego roku została zasypana. Z niezliczonych godzin gry, w

 której czyniła ciągły postęp, narodziła się nowa Kaori, Kaori z Pokolenia Cudów; osoba, którą by

 się stała w trzeciej klasie Teiko. Z rozwiniętymi możliwościami. Gotowa na kolejny krok.

Ewolucja, mająca na celu przeżycie nieistniejącego roku, powiodła się i została zakończona.

Teraz trzeba ruszać naprzód!

***

I

Na terenie gimnazjum Teiko każdy z klubów rozstawił swoje stanowisko. Ich celem było zaproszenie do siebie pierwszoklasistów, którzy już następnego dnia zaczynali nowy rok szkolny w tej szkole.
Kaori nabazgrała wymagane dane i zmierzyła wzrokiem stoisko klubu koszykówki. Rzeczą jasną od samego początku było, że nie może po prostu podejść i przekazać chłopakom tam siedzącym zgłoszenia, ponieważ prawdopodobnie uznaliby to, w najlepszym przypadku, za pomyłkę. O nie. Arkusik leciał prosto do dyrekcji, która rzecz jasna o wszystkim wiedziała. Mimo to, ostateczna decyzja należała do trenera, który miał porównać jej umiejętności z pozostałymi kandydatami do drużyny.
Pytaniem było proste: gdzie znajduje się gabinet dyrektora?

Środkiem alejki szło dwoje pierwszoklasistów, pogrążonych w rozmowie: granatowowłosy chłopak i różowowłosa dziewczyna, sporo od niego niższa.
-Nee, Dai-chan...-zaczęła Momoi - Czy już wiesz, do którego klubu się zapisujesz?
-Nie pytaj się o takie oczywiste rzeczy. - parsknął Aomine - Jasne, że do drużyny koszykówki. Podobno jest silna. Zapowiada się ciekawie.
-Hmmm...To może ja zostanę managerką? - zapytała - Robiłabym ci drugie śniadanie.
Na samo wspomnienie drugiego śniadania w wykonaniu Satsuki, skrzydłowy aż się wzdrygnął.
-Podziękuję...-powiedział tonem męczennika - Wtedy nie byłbym w stanie zagrać.
-Ej, co to ma niby znaczyć?!
Nagle Aomine poczuł uderzenie, tak jakby kogoś na niego wpadł.
-Wybacz. - powiedział ktoś, bardzo cichym głosem.
-Przepraszam. - rzucił Daiki, obracając się, ale nikogo nie zobaczył. - Ech?

Zapomniany Cud | Kuroko No BasketOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz