W wolnym tłumaczeniu: As Pokolenia Cudów - Aomine Daiki
Życzę miłego czytania!
________________________________________________________________________________
Kilka minut przed meczem Seirin i Touou
-Aomine, Kuroko, Kagami...-zaczął wyliczać kapitan - Jak myślicie, kto wygra?
-Ciężko powiedzieć - przyznał Ryuji, siadając na krzesełku w trzecim rzędzie. - Podczas Finałów Ligi do Inter-High Touou zdeklasowało Seirin. Jednak to było jakiś czas temu. Dziwne byłoby, gdyby nikt się nie rozwinął.
-Kasamatsu-san? - zapytał Shinji, widząc jak dziewczyna nie spuszcza wzroku z rozgrzewających się na boisku graczy - A jak ty uważasz?
Granatowowłosa śledziła wzrokiem Kagamiego. Po chwili przeniosła wzrok na Aomine.
-Mecz będzie zależał od asów - powiedziała krótko i nie dodała nic więcej.
Być może na tym rozmowy by się skończyły, ale...
-O, tutaj są jeszcze miejsca! Dalej, dalej!
-Ech? - Kaori spojrzała w prawo i od razu na jej twarzy pojawiło się niezadowolenie.
Takie samo odczucie było widoczne na twarzy Midorimy. Zza jego pleców wyłonił się Takao.
-Ohayo, Kaori-chan!
Uśmiechnęła się lekko.
-Ohayo, Kazu. Dzień dobry - dodała, widząc nadchodzącego trenera i całą drużynę Shutoku. Ci także odpowiedzieli na powitanie.
-Przesuń się o jedno. - rzucił niedbale Shintarou.
Granatowowłosa tylko uniosła wzrok i prychnęła.
-Czemu numer trzy rozkazuje numerowi jeden? - mruknęła z frustracją, utrzymując pozory.
Na czole obrońcy wystąpiła żyłka.
-Czemu nadajesz nam numery, nanodayo?!
-Zajęłam pierwsze miejsce w Finałach Ligii, Marchewo. - odpowiedziała, celowo zadzierając głowę, najwyżej jak mogła.
-To o niczym nie świadczy! - warknął Midorima. Stojący za nim Takao wręcz dusił się ze śmiechu.
-Och, jak mi przykro...numerze trzy.*
Kiedy wreszcie Shutoku rozsiadło się wygodnie, ponownie zapanowała cisza. Tym większa, ponieważ Kaori i Shintarou siedzieli obok siebie, z czego żadne nie było zadowolone.
Dziewczyna rozejrzała się po trybunach. Kącik jej ust drgnął, gdy zobaczyła po drugiej stronie trybun Kumiko, pośród grupy wspierającej graczy Touou. Wakamatsu też ją zauważył. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, chłopak wyprostował się, chcąc wyglądać poważnie i okazując gotowość do gry. Jednak jego wyraz twarzy zmienił się wręcz natychmiastowo, gdy dwa sektory dalej, na samej górze, dostrzegł Hanamiyę.
Kaori podążyła za jego wzrokiem, ale widok znienawidzonej Żmii nie zrobił na niej absolutnie najmniejszego wrażenia.
-No dobra. Zobaczymy, jak daleko uda im się dojść. Hmmm? To przecież Kacchan! Jest ich trenerem? Nie dziwne, że są tacy silni!
Trener Shutoku spojrzał w prawo, ponieważ rozpoznał głos należący do mężczyzny, który właśnie usiadł obok.
-W ogóle się nie zmieniłeś, Tora. - powiedział i westchnął ciężko.
CZYTASZ
Zapomniany Cud | Kuroko No Basket
FanfictionAkademia Okamino była niezaprzeczalnym mistrzem wszystkich koszykarskich i siatkarskich licealnych zawodów. Koszykarze tej szkoły dorobili się przydomku "Wilki z Tokio" między innymi ze względu na nigdy niegasnące pragnienie zwycięstwa oraz mocarną...