Prolog 1.2 - Atsu-chan i Atsu-chin

1.4K 83 27
                                    

Trzy lata wcześniej, Gimnazjum Teiko

Trener odchrząknął.

-Teraz przeczytam pierwszy skład. -wszystkich nagle zamurowało. Rzadko się zdarzało, by od razu wybrano zawodników startowych.

-Niemożliwe...-rzucił ktoś z tyłu.

-Numer osiem, Aomine Daiki. - z lekkim uśmieszkiem chłopak wystąpił do przodu. Tych, którzy kojarzyli go jeszcze z podstawówki, przeszedł dreszcz.

-Numer dwadzieścia dziewięć, Akashi Seijurou. - może i był niski, ale prezencję miał o wiele większą. Chłopak stanął tuż obok Daikiego.

 -Numer jedenaście, Midorima Shintarou. 

-Numer dwadzieścia trzy, Murasakibara Atsushi. - środkowy stłumił ziewnięcie. Nie wzruszyło go wcale. Dla innych szczytem marzeń był pierwszy skład, ale on...Miał to gdzieś.  

-Numer siedemnaście, Kasamatsu Kaori. To wszystko.

Podniósł się spory gwar. Mężczyzna zmierzył wzrokiem całą grupę. Grupę chłopaków, pośród której znajdowała się jedna, jedyna dziewczyna. I właśnie to było tematem głośnych rozmów.

Tymczasem, obok olbrzyma stanęła granatowowłosa. Wyglądała naprawdę niepozornie, pomimo tego, że była wyższa od Akashiego, a długie włosy miała związane w kitkę.

-Ara, ara. - przemówił Murasakibara - My się znamy...Mała złodziejko.

-Owszem, Tytanie. - odezwała się, a na jej usta wpłynął lekki uśmieszek- Świsnęłam ci piłkę niejeden raz. 

-Ara. Nie denerwuj mnie, bo cię zmiażdżę. 

Rozłożyła ręce niby w geście bezradności.

-Droga wolna...O ile zdołasz.

***

-Kasamatsu, wchodzisz!  - poprawiła koszulkę z dziewiątką i wstała. Przybiła piątkę z Aomine, który zarzucił ręcznik na kark.

Stanęła tuż przed polem trójek.

-Atsu-chin...- dobiegło ją z tyłu. Aura stamtąd biegnąca mogła przerazić niejednego, ale nie ją ani resztę pierwszego składu Teiko.

Pochyliła się lekko do przodu i zmierzyła wzrokiem przeciwnika, który stał na tej samej pozycji, co olbrzym za nią. Następnie popatrzyła w prawo, gdzie stał skrzydłowy.

-Atsu-chan...- wyprostowała się po chwili i obróciła głowę w jego kierunku. Na wargach zatańczył uśmieszek. - Wszystko poleci do ciebie.

Fioletowowłosy uśmiechnął się.

- Dobra.

(...)

Sto meczy,  sto zwycięstw takie było hasło Teiko.

Na tablicy wynik wskazywał sto dwadzieścia do sześćdziesięciu dwóch dla nich.

Przeciwnicy stali jak słupy, nie wierząc w to, co się stało.

A dwóch zawodników z numerami pięć i dziewięć przybijało właśnie piątki.

Dwóch partnerów, Tytan i jego Piorun

W kombinacji zwanej Burzą Thora*.

________________________________________________________________________________

Tego nie było w planach, ale pomyślałam, że napiszę. Na dzisiaj wystarczy, kolejnego rozdziału można się spodziewać już niedługo. 

*Inspirowane Młotem Thora. 


Zapomniany Cud | Kuroko No BasketOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz