W skrócie wyjaśnię, czemu tak długo czekaliście na rozdział. Pomijając już to, co wspominałam, czyli egzaminy i różnego rodzaju problemy techniczne i rodzinne, bo powiem Wam, że wciąż jest słabo, prawda jest taka, że:
Ten rozdział miał być rozdziałem 41, a rozdział 41 tym rozdziałem. Ale postanowiłam przed meczem siatkarzy z Itachiyamą wstawić retrospekcje z pierwszego roku dwójki bohaterów w Okamino, wskutek czego 41 jest już napisany w dużej mierze od dawna, a ten...Ten dopiero skończyłam. XD
Automatycznie to sprawia, że rozdział 41 pojawi się za niedługi czas, w przeciągu tego tygodnia lub najpóźniej w następnym (no chyba, że coś się znowu, odpukać, stanie).
W każdym razie miłego czytania.
________________________________________________________________________________
Szatyn i czarnowłosy spojrzeli na nią.
-Nazywam się Kasamatsu Kaori. - powiedziała - I chodzę do Akademii Okamino. Wcześniej grałam w męskim klubie gimnazjum Teiko.
-Czyżby to całe Pokolenie Cudów? - kiwnęła głową - Jak na szesnastolatków jesteście całkiem dobrzy. - odezwał się Kosuke - Czego tu szukasz? To raczej nie miejsce dla dzieciaków.
-Niedługo zagram na mistrzostwach kraju. - mruknęła - Potrzebuję, w tym krótkim czasie, rozegrać jak najwięcej meczy, by na nich zagrać na sto procent.
Drugi z mężczyzn uniósł brwi.
-Wiesz, że mamy tutaj zaledwie kilka kobiet?
-Nie interesuje mnie to. Ja muszę grać. Z osobami, które stanowią dla mnie wyzwanie.
-Wyzwanie? - szatyn odłożył podkładkę i spojrzał na granatowowłosą znacząco. - Czyżby nastolatkowie w twoim wieku nie byli dostatecznym wyzwaniem, że sięgasz do dorosłych?
Przejechała językiem po ustach.
-Dokładnie tak.
Reprezentant kraju chrząknął.
-Tak bez drużyny?
Zacisnęła dłoń mocniej na pasku torby.
-Dla nich to robię. Doprowadzenie drużyny do zwycięstwa to zadanie asa.
Brunet i czarnowłosy spojrzeli po sobie.
-Ciekawe. - uśmiechnął się pierwszy. - Pozycja?
-Niski skrzydłowy.
Takeuchi zmierzył wzrokiem całą grupę na stadionie, a gdy wyhaczył tego, kogo szukał, zawołał:
-Oi, Shiro! - jakiś chłopak uniósł głowę. - Przetestuj nam nowego! - po czym spojrzał na Kaori - Chcemy zobaczyć, co potrafisz. Zagrasz przeciwko Shiro. Ja nazywam się Takeuchi Kosuke. - wyciągnął w jej stronę rękę.
Uścisnęła jego dłoń.
-Trudno cię nie znać, Takeuchi-san.
Mężczyzna roześmiał się i wskazał na swojego towarzysza.
-A to Hasegawa Wakatsu. Już któryś rok z rzędu to prowadzimy.
Na stadionie już od kilku lat odbywały się takie treningi. Graczy dzielono na drużyny, dwa mecze toczyły się jednocześnie, a każdego dnia składy były inne. Pod koniec tygodnia wygrane się sumowało i zawodnicy z ich największą liczbą, po wymieszaniu i ponownym podziale na zespoły grali przeciwko sobie na dużym boisku. Jeśli mieli ochotę, mogli sobie kogoś dobrać dodatkowo. Kapitanowie na kolejny tydzień byli wybierani z tych dziesięciu, co grali w finale. Czasami dziesięciu kapitanów wystarczało, ale gdy przybywało więcej osób, a co za tym idzie, więcej drużyn to wtedy ich brakowało i trzeba było wybierać dodatkowych. Nigdy nie zdarzyło się tak, by było ich za dużo. Wakatsu i Kosuke, którzy też oczywiście grali, ale jako prowadzącym zależało im, by wszystko było jak najbardziej sprawiedliwe. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu drużyny się mieszały, tak, żeby każdy mógł zagrać z każdym.
CZYTASZ
Zapomniany Cud | Kuroko No Basket
Fiksi PenggemarAkademia Okamino była niezaprzeczalnym mistrzem wszystkich koszykarskich i siatkarskich licealnych zawodów. Koszykarze tej szkoły dorobili się przydomku "Wilki z Tokio" między innymi ze względu na nigdy niegasnące pragnienie zwycięstwa oraz mocarną...