Rozdział 11 - Powrót Pioruna z Teiko

1K 64 113
                                    

Straszni...

Ogromni...

Jak mamy ich pokonać?

Jak mamy stawić im czoła?

Jak mamy zdobyć punkt?

Ogarnijcie się! Podejdźcie do tego na poważnie! To jest mecz, który przysięgaliście wygrać! 

To tylko kolejni przeciwnicy do pokonania! Tak o tym myślcie! Nie jest ważne jak wyglądają, jaki prezentują poziom, zagracie z nimi i wygrajcie!

Dobra!

Zdecydowanie. Z pewnością.

Wilki z Tokio nie raz nie dwa stawały naprzeciwko potworów. I radziły sobie. 

Staniemy do walki! 

***

Od: Kazunari Takao

Powodzenia, Kaori-chan! Mam obóz, ale dojadę i będę Cię dopingował na miejscu! 

***

Zbierały się ciemne chmury. Zrobiło się niemal całkowicie czarno, chociaż była dopiero godzina popołudniowa. Zerwał się spory wiatr. Na hali panowała, jak nigdy, całkowita cisza. Okamino zwracało uwagę kilkoma rzeczami. Pierwszą była obecność dziewczyny w zespole. Mało kto pamiętał ją jako Pioruna z Teiko; przepadła wraz z poprzednim rokiem. Ale byli tacy, co pamiętali. Drugą, był fakt, że nie mieli trenera. Trzecią, fakt że była ich tylko piątka. Ani więcej, ani mniej. Złośliwe drużyny typu Mukuro czy Kirisaki Daichii wykorzystałyby to. Ale nie reszta.

Budzące kiedyś grozę Wilki z Tokio dzisiaj, przy pokaźnych zawodnikach Yosen, wyglądały jak szczenięta.

Gwizdek rozdarł ciszę na sali równo z uderzeniem pierwszego pioruna. Deszcz lunął na ziemię.

Do piłki wyskoczyli obaj środkowi. W locie Ibuka spojrzał na Murasakibarę.

Cholera...jak duży on ma zasięg?

Atsushi pierwszy dotknął piłki, strącając ją w stronę Fukuia, ale...

Gwizdek.

-Błąd przy wyskoku! Biały numer dziewięć!

Znowu to zrobił...

-Eeeech...-gracze Yosen wydawali się załamani tym faktem. Przez tę tendencję fioletowowłosego, nigdy nie udało im się zacząć meczu od szybkiego ataku.

-Piłka dla granatowych!

Hideaki kozłując, rozejrzał się na wszystkie strony. Jego już krył Fukui, wszyscy z drużyny byli kryci za wyjątkiem Ibuki, bo Murasakibara faktycznie stał pod koszem.

Co to za typ obrony? 

-Shinji! - rzucił kulę w kierunku środkowego, ale na linii podania stanęła Kaori, która właśnie zwiała przed blokującym ją Liu.

-Co ty wyprawiasz? - warknęła - Myśl o taktyce, nie panikuj!

Ruszyła z piłką do przodu. Chłopaki natychmiast załapali. Kaori wyminęła próbującego ją zatrzymać Okamurę, pochylając się w lewo i przechodząc mu praktycznie pod ramieniem, podczas gdy piłka przeszła pomiędzy jego nogami i pobiegła dalej w stronę niewzruszonego niczym Murasakibary.

Zapomniany Cud | Kuroko No BasketOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz