Rozdział 42 - Pokonać przeciwności

619 40 72
                                    

Jakiś czas wcześniej...

Rin zamrugał, gdy budzik po raz kolejny wydał dźwięk, sygnalizując najpóźniejszy moment, w którym powinien wstać, by zdążyć na poranny trening. Przekręcił się na bok i wyłączył go.

Całą noc nie spał.

Odrzucił kołdrę i po chwili podźwignął się do siadu i westchnął głęboko.

Zwyczajnie nie mógł uwierzyć. Podobnie jak Shigeru.

Poszedł do łazienki i przemył twarz lodowatą wodą. Spojrzał na siebie w lustrze i westchnął ponownie.

Kiedy już się ogarnął i spakował na trening, wyszedł z pokoju z torbą sportową, do kuchni, gdzie jak się spodziewał, krzątał się ojciec. Jakiś czas temu mężczyzna zmienił pracę i zaczął jeździć tirami, więc tak naprawdę rzadko kiedy bywał w domu dłużej niż dwa dni, co z kolei sprawiało, że Rin praktycznie od początku tego roku szkolnego mieszkał sam. Nie żeby narzekał, w końcu teraz już umiał sam o siebie zadbać. 

Niemniej, właśnie zaczął patrzeć na to wszystko, co było dotąd, z zupełnie innej perspektywy.

-Cześć.

Kiwnął głową na powitanie ojca i podszedł do lodówki, otworzył ją, jednak natychmiast zamknął. Zupełnie odeszła mu ochota na jedzenie. Spojrzał na ojca.

Mężczyzna wziął kubek i usiadł przy niewielkim stole. Zaczął przeglądać poranną gazetę.

Dzień jak co dzień? Był zaledwie ranek, szary, zwyczajny ranek. Rin zacisnął zęby i obrócił się, podchodząc do blatu, na którym stał czajnik. Nacisnął przycisk.

A gdy czajnik zaczął hałasować, chłopak poczuł, że jednak nie da rady.

-Naprawdę sądziłeś...-zaczął cicho, wciąż będąc obrócony tyłem do rozmówcy-...Że się nie dowiem?

Mógł przysiąc, że ojciec właśnie uniósł wzrok i z niezrozumieniem spojrzał na niego.

-O co ci chodzi, synu?

Zacisnął pięści i obrócił się powoli.

-Mówi ci coś imię Shigeru? Zresztą...Opowiadałem ci i dlatego teraz tak bardzo jestem zdziwiony...Kamata Shigeru, blondyn, lat szesnaście. Wczoraj zupełnie przypadkowo doszliśmy do tego, że jesteśmy przyrodnimi braćmi...

Z ponurą satysfakcją widział, jak z twarzy mężczyzny odpływa krew.

-Do tego, on ma siódemkę rodzeństwa. - mówił dalej ironicznym tonem - I ledwo sobie chłopak z dziewczyną i matką dają radę. Nie będę się pytał dlaczego zrobiłeś to w ten sposób, a nie inny, ale...-podniósł głowę - Dlaczego mnie oszukiwałeś?

Czajnik już gwizdał.

-Rin, ja...

-Umiesz mi to wytłumaczyć? - zapytał głośno, starając się by jego głos nie drżał. 

Jego ojciec wypuścił powietrze z płuc.

-To nie tak, jak myślisz...Jak wy myślicie. To...

Prychnął i zarzucił torbę na ramię.

-Odpuść sobie wymówki.

I omijając ojca, wybiegł z domu. Skierował się w stronę szkoły, starając się nie płakać.

***

-Wyglądasz okropnie. - mruknął Kamata, starając się ze wszystkich sił powstrzymać ziewanie. Oczy miał niesamowicie podkrążone.

Zapomniany Cud | Kuroko No BasketOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz