Rozdział 45.2. - Sto meczów, sto zwycięstw. Zdrada

327 24 24
                                    

Gwoli przypomnienia, ponieważ od poprzedniego rozdziału minęło wiele czasu:

-rozdział zawiera w dużej mierze przeszłe wydarzenia, więc są one pisane kursywą

-myśli bohaterki w przeszłych wydarzeniach pisane są kursywą i podkreśleniem

-obecne myśli bohaterki przy retrospekcjach oznaczone są czcionką zwykłą i podkreśleniem

-obecne wydarzenia są pisane w formie normalnej - zwykłą czcionką, a myśli kursywą


Wybaczcie, sprawdzę rozdział dzisiaj rano. Teraz idę spać. Miłego czytania! ;)

________________________________________________________________________________

II

Kaori westchnęła i ruszyła w kierunku zielonego boiska. Niezbyt przepadała za piłką nożną, ale dalej wolała ją od znienawidzonej przez siebie siatkówki.

-Hej, poczekaj na mnie!

Granatowowłosa przystanęła, nawet nie musiała się obracać. Doskonale wiedziała, że w jej stronę biegnie Aomine.  Tego dnia czekały ich międzyklasowe mecze, klasa przeciw klasie, więc wszyscy drugoklasiści mieli być obecni na boisku.

-Myślałam, że olejesz sprawę i zostaniesz na dachu. - mruknęła, kiedy chłopak stanął obok niej.

-Coś ty. - parsknął Daiki - To  byłby już dla nich za duży problem.

Oboje dotarli na boisko i tuż przy bocznej linii rozstali się, idąc do swoich klas. Kaori minęła Midorimę, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem i ustawiła się w ostatnim rzędzie, jak najdalej od zielonowłosego. Wciąż jej się nie podobało, że w klasie ma tego "Glutka Marudę". Od pierwszych dni mieli ze sobą kosę, ale podczas treningów i meczów współpracowali. Musieli.

Jednak skłamałaby, że nie zaczęli się z sobą - przynajmniej w jakimś stopniu - dogadywać.

Rok temu, nigdy bym nie powiedziała, że ja i Midorima będziemy stać za sobą murem. Mimo to, wciąż sobie dogryzaliśmy i kłóciliśmy całkiem poważnie. Wciąż jest wkurzający.

Kiedy klasy zostały podzielone na drużyny, zostali przydzieleni im przeciwnicy.  Usiadła poza murawą, ciesząc się, że Shintarou został przydzielony do grupy "A" i nie musi z nim grać.

Chociaż raz.

Tymczasem na murawie pojawiła się grupa A z ich klasy oraz przeciwnicy. Wśród dziesięciu chłopaków z ciemnymi włosami wyróżniał się jeden blondyn. Wysoki i przystojny, sprawiał wrażenie bardzo pewnego siebie.

Wiedziała, że nazywa się Kise. Nie znała imienia.

Rozległ się gwizdek rozpoczynający grę. Nie żeby jakoś specjalnie ją interesowała. Ale ktoś przykuł jej uwagę. Nie był to oczywiście Midorima, a jasnowłosy Kise.

Zmarszczyła brwi, gdy wykonał zwód. Była pewna, że gdzieś to już widziała. Chłopak zachowywał się tak, jakby mecz nie był dla niego żadnym, nawet najmniejszym wyzwaniem.

To dziwne. - pomyślała - W każdym, nawet najnudniejszym meczu istnieje iskierka wyzwania. Zawsze. Iskierka ta sprawia, że chce się grać...A on...

Jej klasa właśnie zdobyła gola. Ruszyli lewym skrzydłem i podali piłkę na środek, do wbiegającego napastnika. Było to ciężkie dośrodkowanie, jednak chłopak z przewrotki zdołał uderzyć i wbić piłkę do siatki.

Zapomniany Cud | Kuroko No BasketOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz