Powracam z rozdziałem i z ambitnymi planami pisania regularnie. Mam teraz więcej czasu niż przez ostatnie pięć lat, więc postaram się to wykorzystać.
Dajcie znać w komentarzach jak wrażenia!
________________________________________________________________________________
-Yosen ponownie gra z Okamino! Ale to nie byle jaki mecz, w obydwu drużynach są członkowie Pokolenia Cudów!
-Pokolenie Cudów? To będzie kolejne widowisko! Czyli mamy półfinały wyłącznie z graczami z tej grupy!
-Słyszałeś...? Okamino zmierzy się z Yosen! Ale to nie byle co...!
-Wiesz już? Przeciwnikiem Yosen jest Okamino! A obydwie drużyny mają członka Pokolenia Cudów! Nigdy nic nie wiadomo!
***
Drużyna stała na korytarzu, tuż przy wejściu na salę, z której dopiero co wyszli. Zawodnicy byli zszokowani, nikt się nie spodziewał takiego obrotu wydarzeń. Yosen, które dopiero co dzisiaj odpadło, wraca do gry? I to akurat na nich padło? Wszystko było tak bardzo nieprawdopodobne, a jednak działo się. Mimo wszystko, każdy gracz Okamino gdzieś tam głęboko w środku czuł, że to właśnie powinien zrobić. Zagrać z Yosen. Jednak nie wszyscy się do tego chcieli przyznać.
-Naprawdę? NAPRAWDĘ? Ze wszystkich możliwych opcji wylosowałaś Yosen?! - wydarł się Hideaki, waląc pięścią w ścianę.
Kaori spojrzała na niego z nieukrywaną pogardą.
-Jeżeli sądziłeś, że łatwo dostaniesz się do finałów, to jesteś w błędzie. To, że mieliśmy nudną drabinkę, wcale nie świadczy o twoich umiejętnościach, idioto. A sam fakt, że trzęsiesz portkami przed meczem z Pokoleniem Cudów potwierdza to, że jesteś całkowicie nieprzygotowany i niepewny siebie. Powiedziałabym "nie wychodź na boisko", ale niestety nie możemy grać w czwórkę, chociaż jestem przekonana, że poradzilibyśmy sobie bez ciebie.
Rina zatkało, nie spodziewał się, że zostanie zrównany z ziemią. Ibuka spojrzał na niego wzrokiem, w którym mieszało się współczucie pomieszane z dziwną zaciętością, twarz Ryujiego Nakamury nie wyrażała żadnych emocji, a Kamata tylko powiedział cicho "Kasamatsu-san", kręcąc głową. Kaori obróciła się i ruszyła w stronę wyjścia z obiektu, nie oglądając się na nikogo.
Mecz z Yosen to nie klątwa. - pomyślała, zakładając słuchawki - Nareszcie się z tobą zmierzę, Atsushi!
Wyszła na tyły i stanęła pośród drzew. Chciała poczekała na zawodników Kaijou, chcąc pogratulować meczu, a i przy okazji pogadać sam na sam z Yukio, gdy będą wracali do domu.
Nagle ktoś wpadł na nią z rozpędu, od tyłu. Poleciała naprzód, przewracając się, słuchawki spadły jej z głowy, a ciemna postać natychmiastowo przyparła ją do ziemi i chwyciła za gardło.
-Kaoriiii...
W piekle rozpoznałaby ten głos.
***
Dwóch trenerów przemierzało korytarz. Zanim skręcili w stronę, z której dobiegały podniesione głosy członków drużyny, spojrzeli na siebie wzajemnie.
-Tego się...Nie spodziewałem - przyznał szczerze Haruguchi.
Blondyn przeciągnął dłonią po twarzy.
-Taka wiadomość na sam koniec dnia. Drużyno! - zawołał, skręcając w odpowiedni korytarz i zatrzymując się przez zespołem. - Za godzinę widzimy się na zewnętrznym boisku, tym najbliżej szkoły! - dawny wicekapitan zmarszczył brwi - A gdzie jest Kaori?
CZYTASZ
Zapomniany Cud | Kuroko No Basket
FanfictionAkademia Okamino była niezaprzeczalnym mistrzem wszystkich koszykarskich i siatkarskich licealnych zawodów. Koszykarze tej szkoły dorobili się przydomku "Wilki z Tokio" między innymi ze względu na nigdy niegasnące pragnienie zwycięstwa oraz mocarną...