Rozdział 49 - Mecz przeznaczenia

90 13 19
                                    

Powracam z rozdziałem i z ambitnymi planami pisania regularnie. Mam teraz więcej czasu niż przez ostatnie pięć lat, więc postaram się to wykorzystać.

Dajcie znać w komentarzach jak wrażenia!

________________________________________________________________________________

-Yosen ponownie gra z Okamino! Ale to nie byle jaki mecz, w obydwu drużynach są członkowie Pokolenia Cudów!

-Pokolenie Cudów? To będzie kolejne widowisko! Czyli mamy półfinały wyłącznie z graczami z tej grupy!

-Słyszałeś...? Okamino zmierzy się z Yosen! Ale to nie byle co...!

-Wiesz już? Przeciwnikiem Yosen jest Okamino! A obydwie drużyny mają członka Pokolenia Cudów! Nigdy nic nie wiadomo!

***

Drużyna stała na korytarzu, tuż przy wejściu na salę, z której dopiero co wyszli. Zawodnicy byli zszokowani, nikt się nie spodziewał takiego obrotu wydarzeń. Yosen, które dopiero co dzisiaj odpadło, wraca do gry? I to akurat na nich padło? Wszystko było tak bardzo nieprawdopodobne, a jednak działo się. Mimo wszystko, każdy gracz Okamino gdzieś tam głęboko w środku czuł, że to właśnie powinien zrobić. Zagrać z Yosen. Jednak nie wszyscy się do tego chcieli przyznać.

-Naprawdę? NAPRAWDĘ? Ze wszystkich możliwych opcji wylosowałaś Yosen?! - wydarł się Hideaki, waląc pięścią w ścianę.

Kaori spojrzała na niego z nieukrywaną pogardą.

-Jeżeli sądziłeś, że łatwo dostaniesz się do finałów, to jesteś w błędzie. To, że mieliśmy nudną drabinkę, wcale nie świadczy o twoich umiejętnościach, idioto. A sam fakt, że trzęsiesz portkami przed meczem z Pokoleniem Cudów potwierdza to, że jesteś całkowicie nieprzygotowany i niepewny siebie. Powiedziałabym "nie wychodź na boisko", ale niestety nie możemy grać w czwórkę, chociaż jestem przekonana, że poradzilibyśmy sobie bez ciebie.

Rina zatkało, nie spodziewał się, że zostanie zrównany z ziemią. Ibuka spojrzał na niego wzrokiem, w którym mieszało się współczucie pomieszane z dziwną zaciętością, twarz Ryujiego Nakamury nie wyrażała żadnych emocji, a Kamata tylko powiedział cicho "Kasamatsu-san", kręcąc głową. Kaori obróciła się i ruszyła w stronę wyjścia z obiektu, nie oglądając się na nikogo.

Mecz z Yosen to nie klątwa. - pomyślała, zakładając słuchawki - Nareszcie się z tobą zmierzę, Atsushi!

Wyszła na tyły i stanęła pośród drzew. Chciała poczekała na zawodników Kaijou, chcąc pogratulować meczu, a i przy okazji pogadać sam na sam z Yukio, gdy będą wracali do domu.

Nagle ktoś wpadł na nią z rozpędu, od tyłu. Poleciała naprzód, przewracając się, słuchawki spadły jej z głowy, a ciemna postać natychmiastowo przyparła ją do ziemi i chwyciła za gardło.

-Kaoriiii...

W piekle rozpoznałaby ten głos.

***

Dwóch trenerów przemierzało korytarz. Zanim skręcili w stronę, z której dobiegały podniesione głosy członków drużyny, spojrzeli na siebie wzajemnie.

-Tego się...Nie spodziewałem - przyznał szczerze Haruguchi.

Blondyn przeciągnął dłonią po twarzy.

-Taka wiadomość na sam koniec dnia. Drużyno! - zawołał, skręcając w odpowiedni korytarz i zatrzymując się przez zespołem. - Za godzinę widzimy się na zewnętrznym boisku, tym najbliżej szkoły! - dawny wicekapitan zmarszczył brwi - A gdzie jest Kaori?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zapomniany Cud | Kuroko No BasketOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz