Rozdział 17 - Cecha rodzinna

793 54 47
                                    

Podróż nad morze trochę trwała. Wszelkie informacje dotyczące przebiegu obozu Wilki miały otrzymać na miejscu, wiadomo było, że wysłuchiwanie wskazówek o czwartej rano, gdzie wszyscy są zaspani i nic do nich nie trafia, mija się z celem.

W autokarze, który podjechał, było było dość dużo miejsca, by każdy siedział osobno,  jednak Kise, starym zwyczajem, wepchnął się na siedzenie obok Kaori, ku niezadowoleniu Moriyamy i powszechnemu zdziwieniu reszty drużyny brakiem reakcji kapitana. Natomiast Yukio, który dobrze wiedział, że ani kuzynka nie ma nic ku Kise, ani on ku niej (na szczęście, bo kogo jak kogo, ale nie wyobrażał sobie jego w swojej rodzinie) oraz nie chcąc pokazywać reszcie swojej opiekuńczości względem młodszej dziewczyny i też chcąc odespać parę godzin, po prostu położył się spać.

-Tyle zajebistości w jednym miejscu, co Kascchi?

Kaori i Ryouta po prostu byli dobrymi przyjaciółmi. Chociaż zaprzyjaźnili się dopiero w drugiej klasie, gdy chłopak dołączył do klubu koszykówki, znali się z widzenia już nieco wcześniej.  Dzielili często tą samą pozycję w meczach i to przez oboje z drużyny wyleciał Haizaki. Gdy zdarzało się, że grali razem na boisku, doskonale się rozumieli. Zafascynowany stylem Aomine Kise wiele razy rozgrywał z nim jeden na jednego. A kiedy bywało, że Daiki miał dość lub mu się po prostu nie chciało albo blondyn wciąż był pełny energii, grał z Kaori. Też nie wygrywał. Przynajmniej taki był stan w gimnazjum. Jak wyglądałby ich pojedynek teraz, tego nie wiedział nikt.

Ale bardzo łatwo mogli się o tym przekonać. I to już niedługo.

***

Dwa lata wcześniej, Gimnazjum Teiko

Było południe, dość ładnie świeciło słońce i wiał lekki wietrzyk. Akashi obrócił się i wszedł na ostatnie schody prowadzące na dach, gdzie znajdował się zazwyczaj nie tylko Daiki, ale i Kaori, która przerwę śniadaniową, niezależnie od pory roku, zawsze tam spędzała.

W tamtej chwili akurat Aomine nie było na dachu. Dziewczyna siedziała na samym brzegu, z nogami przewieszonymi przez krawędź budynku. Seijurou zamknął drzwi i ruszył w jej kierunku.

-Chcesz porozmawiać, kapitanie? - zapytała, wcale się nie odwracając.

Wiedział. Wiedział, że poznała go po krokach. A fakt nazwania go kapitanem tylko potwierdzał to, że już zdawała sobie sprawę co będzie przedmiotem ich rozmowy.

-Doszły mnie słuchy...-podszedł i usiadł obok, w identycznej pozycji. -...Że zamierzasz skończyć szkołę już w tym roku.

Kaori odchyliła się do tyłu, podpierając się rękami o podłoże.

-Tak. Chyba. Nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji, ale tobie...-spojrzała na niego - Chodzi o drużynę.

Nawet nie przytaknął.

Wróciła do swojej wcześniejszej pozycji, splatając dłonie.

-To właśnie czyni tę decyzję tak trudną. Z jednej strony nie chcę was zostawiać, z drugiej strony odrzucenie oferty szkoły, która prawdopodobnie jako jedyna zaoferowała mi miejsce w męskim klubie, to odrzucenie przyszłości. Dobrze wiesz dlaczego nie mogę grać w żeńskim.

Chłopak mierzył ją spokojnym spojrzeniem.

-Ale nie przyszedłeś tu, żeby słuchać moich rozterek - mruknęła - Chodzi ci o Kise.

Zapomniany Cud | Kuroko No BasketOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz