Dzień poprzedni mogła nazwać jednym z najgorszych, ale i w takie dni czasem zdarza się coś dobrego.
Przegrali z Yosen, różnicą dziewięćdziesięciu punktów. W drugiej połowie meczu grała sama przeciw piątce. W tamtej chwili naprawdę się cieszyła, że miała i że szlifowała wciąż swoją wytrzymałość - żaden normalny zawodnik nie byłby w stanie wybiegać dwudziestu minut za całą swoją drużynę. Ale mimo to, nie może robić wszystkiego sama.
Jednak gracze Yosen, mimo że widzieli co się dzieje, mimo że to było łatwe zwycięstwo, uszanowali ją. Grali, jakby stawiali czoło całej drużynie. Nie oszczędzali ani siebie ani jej. To się ceniło. To była prawdziwa gra.
Pod koniec meczu nie mogła nawet wstać, żaden chłopak z jej drużyny nawet nie drgnął. Podobnie jak zawodnicy Yosen, którzy- chociaż że to był naprawdę smutny obrazek- nie podeszli, gdyż nie okazuje się litości pokonanemu przeciwnikowi.
Mecz toczył się w trakcie całkiem porządnej burzy z piorunami. I w trakcie tej gry, tej pogody, przebudził się Piorun z Teiko.
Kto by pomyślał, że Aomine jest takim mądralą. Gość mógł być głupi w stu innych kwestiach, ale w kwestii koszykówki nigdy się nie mylił. Nigdy.
Ktoś z Pokolenia Cudów nie może tak robić. Nie może zostać zapomnianym.
Mecz Kaijou przeciwko Touou, na który się wybierała, był zaplanowany na popołudnie. Ale przed tym miała coś do zrobienia. Jednak wiedziała, że zarówno Yukio jak i Kise są już myślami na meczu, podobnie jak Aomine.
Yukio. Wczorajszego dnia miała od niego dziesięć nieodebranych połączeń. Gdy wróciła ze spotkania z Daikim, czekał pod jej domem. I potrząsając nią, walnął jej godzinny wykład, zakończony słowami:
-Koszykówka to sport drużynowy. - zawołał - Nie musisz robić tam wszystkiego sama! Nie możesz robić wszystkiego sama! Jak już ich naprostujesz...Tak, masz to zrobić...To zostaw im tył, zaufaj im, przejdź do przodu i ich poprowadź. To w końcu podstawa pracy zespołowej, a na tym opiera się drużyna! Z tym wszystkim co posiadasz...Dobrze wiesz, że to niski skrzydłowy jest pozycją stworzoną dla ciebie!
I jak zwykle miał po prostu rację.
Powinnam go częściej słuchać.
Potrzebowała na dzisiaj pomocy. Wyżej wymienieni odpadli, a Shun był na obozie treningowym, gdzie ponoć Serin spotkało się z Shutoku. Jednak to liceum skończyło obóz nieco wcześniej, co tylko potwierdził jej Kazunari.
Kazunari, który był chętny do pomocy. Zdążyli się już nieco poznać, choć ich rozmowy były głównie przez telefon. Ale bez wahania, bez najmniejszego zastanowienia zgodził się. Choć nie wiedział na co. Jeszcze.
Jakby spojrzeć na to z drugiej strony, teraz kwestia sparingu z Shutoku, byłaby załatwiona w parę minut.
Kaori wstała na równe nogi.
Kazunari Takao - połącz
***
Hideaki obudził się tuż przed tym, jak zadzwonił mu budzik. Leżał chwilę w łóżku, z rękami pod głową, wpatrując się w sufit.
Od: Shinji
Idziesz na ten trening?
Tak szczerze mówiąc, to nie miał chęci ani ochoty. Ale wtedy przed oczami stawała mu wkurzona kapitan z demoniczną aurą. Nie tyle, co słowa koniec koszykarskiej kariery w tej szkole go wystraszyły lecz bardziej zachowanie kapitan. W sumie już rozważał odejście z klubu, właściwie jak pozostali trzej zawodnicy. Postanowił jednak ruszyć się na trening i tam powiedzieć, że rezygnuje.
CZYTASZ
Zapomniany Cud | Kuroko No Basket
FanficAkademia Okamino była niezaprzeczalnym mistrzem wszystkich koszykarskich i siatkarskich licealnych zawodów. Koszykarze tej szkoły dorobili się przydomku "Wilki z Tokio" między innymi ze względu na nigdy niegasnące pragnienie zwycięstwa oraz mocarną...