Rozdział 39 - Za wszelką cenę

634 49 64
                                    

Zwycięstwo jest wszystkim. Zwycięzcy piszą historię. Przegrani są z niej wymazywani.

***

Było już dobrze po godzinie dwunastej, gdy wciąż trenowała. Izuki zwinął się wcześniej, tłumacząc się nadchodzącymi egzaminami, co rozumiała. Niedługo z całą drużyną wyjeżdżał na miesięczny obóz treningowy w góry, tuż po zakończeniu drugiego semestru, więc wszystko musiał mieć zdane. Ją także wkrótce czekała nauka, zwłaszcza rozpaczała nad egzaminami z biologii i chemii, których to przedmiotów nie cierpiała. 

Ale nie myślała o tym tej nocy.

Ta noc należała jedynie do koszykówki.

Spoglądając cały czas na zawieszoną na wysokości trzech metrów obręcz, kozłowała piłkę lewą ręką. Wyobraziła sobie, jak Atsushi podbiega i wbija oburęczny wsad. Nie tylko obręcz by zadrżała, ale cały słup.

Westchnęła.

-Jestem z Pokolenia Cudów. Sama w sobie powinnam być zajebista.

Wrzuciła piłkę do kosza.

-I jestem. Jestem pieprzoną boginią boiska... - w jej śmiechu dało się usłyszeć nutkę szaleństwa. - ...Akashi.

Przyłożyła dłoń do czoła, wciąż się śmiejąc. Srebrny błysk pojawił się w jej oczach.

-To nie miało prawa się udać...Czyżbyś przewidział przyszłość do takiego stopnia? Powiedz mi Akashi...czy wiedziałeś, że wszystko się tak potoczy?

Piłka potoczyła się po boisku, popychana lekkimi podmuchami wiatru.

-Jeśli to przewidziałeś i zsumujesz to z tym, co zobaczyłeś na moim meczu z Midorimą oraz drabinką Winter Cup...- uniosła lewą dłoń i zacisnęła ją. - Dlatego się wtedy tam pojawiłeś. Więc już wiesz, Seijuurou

Czerwonowłosy zmierzył ją chłodnym spojrzeniem.

A ty...Nie należysz już do mojej drużyny, Kaori. Od teraz...będziesz przegrywać i znikniesz na dobre.

-Więc cały czas wiedziałeś...przewidziałeś to. Tymi słowami wyrzuciłeś mnie z naszej drużyny. I miałeś rację, Akashi. Przegrywałam i zniknęłam. Prawie na dobre...Chociaż te wszystkie porażki, w których brałam udział...nie poniosłam ich. Przegrałam jako bezimienny zawodnik. Kasamatsu Kaori, Piorun Pokolenia Cudów...-zacisnęła zęby - Jeszcze nigdy nie doświadczyła porażki!

Srebrny błysk zniknął z jej oczu. Stały się na powrót niebieskie.

-Ale...-powiedziała już normalnym tonem, obserwując swoją zaciśniętą rękę. - Ja cię zaskoczę, Akashi. Wygrałeś ze mną raz, ale nie wygrasz ze mną po raz drugi!

Podniosła piłkę i ścisnęła ją w dłoniach.

Na osiedlu panowała cisza. Od czasu do czasu słychać było tylko szmer przejeżdżających aut, z ulicy znajdującej się kilkadziesiąt metrów dalej.

-Kim ja byłam, że zostałam członkiem Pokolenia Cudów? - spojrzała w niebo. - Kimś naprawdę utalentowanym. Gdzie zgubiłam tą siebie, że muszę się uciekać do czegoś takiego jak technika? Jak bardzo w błędzie byłam, twierdząc, że to, co miałam obecnie wystarczy? Dużo straciłam. Sporo przywróciłam. Muszę to przywrócić do stanu poprzedniego i przeżyć ten rozwój. Inaczej nigdy już nie pójdę do przodu.

A pamiętasz początki? Pamiętasz te niezliczone mini-mecze na tym boisku? Pamiętasz, kim wtedy byłaś?

Wzdrygnęła się.

Zapomniany Cud | Kuroko No BasketOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz