Rozdział 4

815 31 10
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne, które padały na moją twarzy przez nie zasłonięte okno. Wczorajszy dzień pamiętam jak przez mgłę, czyli bez większości szczegółów. Wiem, że sporo wypiłam, akcje w łazience i to, że Tom odwiózł mnie do domu i...

Poprosiłam go o zostanie. Cholera..

Szybko spojrzałam w bok tam gdzie powinien znajdować się brunet. Nie było go..

Może i lepiej? Nie wiem co w mojej głupiej głowie się uroiło, żeby zapytać go o to by został. To wina alkoholu, tak to wina alkoholu, więcej nie pije. Mam ochotę udusić moich przyjaciół za to, że mnie zostawili mimo, że pierdoli "Oj Sky przecież cię nie zostawimy", "Będziemy się bawić z Tobą" trele morele niech się teraz w dupę pocałują. Rozumiem impreza imprezą i nie będą mnie niańczyć, ale jakby co jakiś czas do mnie przyszli krzywda im by się nie stała. Szczególnie kiedy imprezy nie są moją mocną stroną. Z mojej komórki dochodził dźwięk przesłanej wiadomości. Leniwie sięgnęłam po komórkę i aż chce mi się zaśmiać kiedy widzę, że Mason wypisuje od godziny trzeciej.

Od Miś Uszatek:

"Gdzie ty jesteś do cholery?!"

Od Miś Uszatek:

"Sky czy ty wyrwałaś jakiegoś przystojniaka i spędzasz z nim noc?"

Od Miś Uszatek:

"Nie ma cię na imprezie, martwię się :/"

Od Miś Uszatek:

"Odpisz mi stara ruro bo nie zabiorę cię już do maka"

Od Miś Uszatek:

"Dobra teraz to już się w chuj martwię, odpisz mi"

To miłe z jego strony, że tak się martwi nijaki Miś Uszatek. Uśmiechnęłam się na wspomnienie o tym kiedy ten nick powstał. To było rok temu w wakacje, kiedy mój przyjaciel wygrał misia uszatka dla mnie, a po godzinie na kolejce górskiej mu spadł i podarł się na strzępy. Od tego momentu przysiąg sobie, że już nigdy nic dla mnie nie wygra bo rzuca na to klątwę i się popsuje.

Do Miś Uszatek:

"Jestem już cała i zdrowa w domu i moim wygodnym łóżku :)"

Wysłałam mu krótką wiadomość i zeszłam, a wręcz wyczogałam się z mojego ciepłego łóżka, aby udać się do łazienki w celu zobaczeniu jak wyglądałam. Założyłam kapcie i przecierając oczy powędrowałam do łazienki leniwym krokiem. Odziwo wyglądam w miarę znośnie. Umyłam twarz żelem i wodą, wycierając ją małym ręcznikiem do twarzy, po czym kieruje się na dół w celu zrobienie sobie śniadania. Kiedy schodzę ze schodów odruchowo patrzę na zegar, który wisi na ścianie w salonie i zdaje sobie sprawę, że dochodzi godzina dziewiąta. Idę do kuchni wyciągam miskę, moje ulubione płatki zbożowe i mleko. Wsypuję płatki później wlewam mleko i biorę w dłoń miskę z łyżką. Mason jest jakimś psycholem bo on wpierw daje mleko, a później płatki - czy to jest w ogóle możliwe? Przecieram jeszcze zmęczone oczy wolną ręką i wychodzę z kuchni w celu obejrzeniu telewizora w salonie. Jednak nie dane mi jest to kiedy na kanapie zauważałam poczwarę w formie mojego brata, który znając życie się tak upity, że nawet nie chciało iść mu się do pokoju. Przykryłam go lekko kocem a sama poszłam na górę do swojego pokoju.

~~~

Kończę właśnie ósmy odcinek piątego sezonu mojego ulubionego serialu czyli Teen Wolf i zdążyłam zjeść płatki, pół czekolady oraz chrupki kukurydziane a dochodzi godzina dwunasta. Słucham jeszcze chwilę muzyki kończącej odcinek i zamykam klapę laptopa. W tej samej chwili do moich uszu dotarł dźwięk dzwoniącego telefonu jak się okazało była to Rose. Od razu chwyciłam w dłoń telefon i go odebrałam

𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz