Rozdział 28

444 20 0
                                    

Z racji, że dzisiaj moje święto wstawiam wam ostanie rozdziały! W tym samym czasie. Epilog pojawi się około godzinki jedenastej, wyczekujcie 💗 miłego czytania 💜

"Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku."

Pierwsze kłamstwo w które uwierzyłam.

Nastolatka zaślepiona miłością, jakie to głupie. Głupie? Czy nie głupie? Nauka w życiu, rodzi się na błędach. Błędy pomagają zrozumieć człowiekowi swoje postępowanie, zmienić się na lepsze i robić lepiej. Czasem człowiek jest zaślepiony miłością, nie widzi tego jak druga połówka cię traktuje bo wmawiasz sobie, że cię kocha.

Myślałam, że patrzę z Tom'em w tym samym kierunku. W kierunku do spełniania marzeń razem gdzie życie będzie beztroskie kiedy będziemy tylko my. Ja i on. Nikt inny. Nikt kto może zniszczyć wszystko na pstryknięcie palcami.

Życie to nie bajka, księżniczko. Miłość jest czasem ślepa i prowadzi cię w uliczki bez powrotu.

Bo w końcu uczucie do chłopaka będzie w twoim sercu chodź na drobnym miejscu.

Zamknęłam książkę z głośnym hukiem i oparłam się jedną ręką o fioletowy koc. Chciałam pobyć sama przez kilka dni i tak oto trzy dni temu  wyjechałam do domku dziadków Masona. Nie żyją, ale rodzice chłopaka przejęli po nich ten mały domek.

Jest przytulny. Oddalony od ludzi. Piękny krajobraz pola z kolorowymi kwiatami i latającymi motylkami, lasy w których chowają się rude wiewiórki i szumiącego jeziora z pełną ilością zielonych żab. Niedaleko mała wioska z dużym kościołem i małymi domkami rodzinnymi. Ten obszar był bardziej zajmowany przez osoby starsze, w sumie mają tu ciszę i niewielkie wiejskie klimaty. Coś co osoba starsza potrzebuje do odpoczynku.

Westchnęłam ciężko i sięgnęłam do białej miseczki, w której znajdowały się truskawki. Kochałam je od dziecka. Podchodził już wieczór a co idzie za wieczorem? Piękny zachód słońca. Pomarańczowe słońce tworzące kolorowe paski na niebie wyglądały jeszcze piękniej przy wodzie.

"Gdy jest się smutnym, to kocha się zachody słońca" 

A byłam smutna. Byłam też przytłoczona i zagubiona. Jutro rano wracam do miasta, a sztorm moich myśli nadal się nie uspokoił. Chciałam ułożyć wszystko co było związane z brunetem który zawrócił mi w głowie. Chciałam, ale nie potrafiłam. Traciłam zaufanie do niego na każdym kroku. Zaufanie buduje się kilka miesięcy, on zdobył je w kilka tygodni i to był mój największy błąd.

Wiedziałam jak ludzie potrafią być okrutni. Wiedziałam jak naruszyli moje zaufanie, nawet do samej siebie. Jednak popełniłam ten błąd. Znowu. Miałam się uczyć i zmieniać na lepsze mimo co los mi zaoferował. Jestem zbyt słaba by to zrobić. Będę cichą myszką w ciele dziewczyny, która zawsze chce postawić na swoim i być pewna siebie. Może chce udawać kogoś innego, kimś kim nie jestem tylko po to, aby ludzie nie widzieli jak naprawdę cierpię. 

- Przepraszam kochanie, mogę się dosiąść? - usłyszałam miły głos kobiety po prawej stronie. Oderwałam wzrok od płynącej wody i przeniosłam go na starszą kobietę.

Wyglądała na max osiemdziesiąt lat. Miała siwe włosy, niewielkie zmarszczki na twarzy oraz piękne szmaragdowe oczy przepełnione... szczęściem. Jej czarna długa spódnica w czerwone kwiaty powiewała na prawo i lewo przez wiatr. Biała zwykła bluzka i czarny sweterek.

Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.

Ta staruszka przypomniała moją babcię. Kochała nosić takie spódnice. W szafie miała ich pełno. Jak byłam mała i jeździłam do jej domku robiłam wieczorami pokaż mody, ubierałam wtedy jej ubrania i buty. Śmialiśmy się do dwudziestej pierwszej, później mleko i bajka na dobranoc. Zasypiałam czując obecność babci przy sobie.

𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz