Rozdział 2

836 32 5
                                    

Dzień tygodnia wskazywał na piątek, mimo tego w galerii nie znajdowało się dużo osób. Często już od wejścia słychać rozmowy ludzi dookoła, radosne krzyki dzieci i masę kroków. Poprawiłam ramiączko od plecaka i przewróciłam oczami widząc Rose patrząca na ten sam biustonosz przez pięć minut. Chodzenie z blondynką czasem jest nie do wytrzymania. Ona kocha zakupy, a w sklepach może spędzić nawet cały dzień. Natomiast ja lubię przyjść po to co mi jest potrzebne i wyjść. Prawie zachłysnęłam się śliną widząc Rose patrzącą dość odważną bieliznę, ale nie dziwię się. Dla niej nie ma tematu tabu. Cieszę się z tego, bo jednak zawsze mogę do nie puść po rade, jednak czasem wolę coś przemilczeć. 

- Co powiesz na ten? - pyta mnie moja przyjaciółka, przy okazji otrząsa z małych rozmyśleń. Przenoszę spojrzenie na turkusowy biustonosz, który trzyma w dłoni. 

- Rose przed chwilą pokazałaś mi ten sam - jęczę i spoglądam na nią zmęczonym wzrokiem. 

- Nieprawda! Tamten nie miał kokardki - mamroczę. Odkłada go, po czym patrzy kolejne inne, wręcz identyczne staniki. 

BOŻE DAJ MI SIŁE. 

- Czemu nie możesz wziąć podstawowych kolorów biustonosza? Jeśli tak bardzo chcesz jakiś kupić to weź biały i ten różowy z koronką co pokazywałaś jako pierwszy - wzruszam ramionami i rozglądam się po sklepie. Brakuje jeszcze pomocy pracownicy i spędzeniu w tym sklepie kolejnych dwudziestu minut. 

- Jakbym widziała, że będziesz tak marudzić zostawiłabym cię w szkole - przewraca oczami, po czym mija mnie trzymając w dłoni czarny i różowy stanik. No proszę, jednak mnie posłuchała. 

- Marudzę, bo chce kupić sukienkę - zauważam kiedy idę za nią. - Za cztery godziny impreza, a ja nie chce robić wszystkiego w biegu. 

Kiedy przyjaciółka poszła zapłacić za swoje zakupy, ja wyszłam ze sklepu idąc wprost do sklepu z sukienkami. Staram się trzymać z nimi na dystans, zawsze wolę założyć spodnie, tak by było mi wygodnie. Upartość Masona i wypisywanie całą drogę o tym, że mam ją kupić. Jeśli nie, siłą mnie w nią wciśnie.  

Psychol jakiś normalnie.  

Plan jest prosty. Wchodzę do sklepu biorę sukienkę, płace za nią i wychodzę. 

Przechodzę przez bramkę i skinięciem głowy witam się z pracownikami sklepu. Wypuszczam powietrze z ust i idę wzdłuż alejek z spodniczkami. Kiedy docieram do wyznaczonego miejsca, moja uwagę przykuwa piękna sukienka. Była ona czarna rozkloszowana na dole a dopasowana na górze, jej siateczkowe rękawy kończyły się na nadgarstkach dwoma białymi guzikami. Wyglądała obłędnie. Plan jak na razie jest realizowany idealnie. Wybrałam odpowiedni rozmiar po czym udałam się do jednej z przymierzalni. Nie chciało czekać mi się na opinie Rose, dlatego w szybkim tępię ją przymierzyłam. Nie wyglądałam jak worek ziemniaków, dlatego mogłam powiedzieć, że wyglądałam ładnie. 

Wyciągnęłam telefon z kieszeni jeansów, które położyłam na stołku i zrobiłam zdjęcie. Wyszukałam nazwy przyjaciela. 

"wysłano zdjęcie do Miś Uszatek

Do Miś Uszatek:
"Jak się podoba?"

Od Miś Uszatek:
"Sky! To ty? Czy cię Rose podmieniła w tej galerii?"

Do Miś Uszatek:
"Sam kazałeś mi znaleźć jaką ładną sukienkę! A teraz się pytasz czy mnie podmieniła? Mason..

Od Miś Uszatek:
"No już słońce się nie denerwuj! Wyglądasz seksownie i zapewne jakbym wolał dziewczyny już bym cię wyrywał"

Do Miś Uszatek:
"Nie podlizuj się tak, ale dziękuje! Widzimy się na imprezie!"

Od Miś Uszatek:
"😚"

Położyłam telefon na jeansach i zabrałam się za rozpinanie sukienki. 

Wychodząc z sklepu z torbą gdzie mam sukienkę kieruje się w stronę Rose, która stoi niedaleko i z kimś rozmawia. Chłopak był odwrócony do mnie tyłem, ale był ubrany cały na czarno, zupełnie jak... Tom. Na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia gdy faktycznie rozmawiała z nim. Czy on serio nie ma nic lepszego do roboty? 

- Czyżby ktoś tu się za mną stęsknił? -zatrzymałam się obok nich, posyłając chłopakowi uroczy uśmiech. 

- Oh, tak bardzo, że aż się popłakałem kiedy nie widziałem ciebie w domu - odpowiedział teatralnie ścierając łzę płynącą z oka. Przewróciłam oczami. 

- Po co tu jesteś? - pytam prawie warcząc. 

- Twój braciszek poprosił mnie, żeby po was przyjechać, ale z tego co wiem po Rose przyjedzie siostra, więc złotko jesteśmy na siebie skazani - mruknął i ruszył w stronę wyjścia z galerii nawet nie czekając na moją osobę. 

Szybko pożegnałam się z moją przyjaciółką rzucając tylko krótkie "do zobaczenia" i ruszyłam w stronę którą udał się Tom. Nie lubię go szczególnie po tym co mi powiedział dwa lata temu. Przed śmiercią rodziców, kiedy razem z Dylanem byliśmy na małej imprezie z jego ust padły słowa, które nigdy nie powinny paść, wtedy Dylan z Tomem byli mocno pokłóceni a ja totalnie zamknęłam się w sobie później doszedł wypadek rodziców, więc było ze mną jeszcze gorzej, od tego czasu nie lubię jego obecności. 

- Cóż wychodzi na to, że zostałeś moim szoferem - prychnęłam kiedy zajęłam miejsce pasażera w jego samochodzie.  

Co mnie zdziwiło to to, że nic nie odpowiedział. Kompletnie nic. Tak oto resztę drogi spędziliśmy w ciszy. 

Trzy godziny później 

Siedzę właśnie w samochodzie Masona i jedziemy na tą durną imprezę. Jestem ubrana w sukienkę którą kupiłam i czarne buty na niedużym obcasie. Mam nałożony trochę mocniejszy makijaż a włosy są wyprostowane. Duma ze mnie, że dałam radę zrobić to sama.  

Przekręcam głowę spoglądając na prawy profil przyjaciela. Jest ubrany w czarne jeansy i białą koszulę na krótki rękaw. Na jego nadgarstku znajduję się złoty zegarek. Rysy twarzy wyostrzone i w pełni skupione na prowadzeniu auta. 

Dociera do mnie dźwięk robionego zdjęcia, a później chichot przyjaciółki. Odwracam się tak, że teraz jestem tyłem do drogi i obserwuję poczynania dziewczyny. Rose siedzi na tylnym siedzeniu robiąc sobie zdjęcia. Ma na sobie białą dość obcisłą sukienkę w koronkę do tego białe szpilki i zdecydowanie mocniejszy ode mnie makijaż. Rose jest odważna i ma głęboko w nosie opinie innych.  Opadłam plecami na oparcie fotela patrząc na drogę. W duchu modliłam się, aby ta impreza nie skończyła się fatalnie. 

Jednak moje gadania nic nie dały i nie sądziłam, że ten wieczór mógł skończyć się tak jak się skończył. 

𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz