Rozdział 29

406 21 0
                                    

Złamane serce będzie nie raz. Każdy czeka aż nadejdzie ta jedna osoba, i to jest najlepsze rozwiązanie. Po co szukać miłości na siłę?

Po co śpieszyć się w ogóle z miłością? W końcu się zgubi i będziesz cierpieć bo głupio się zakochałeś. Jednak niektóre wydarzenia w naszym życiu nie tworzą się bez potrzeby. Najwidoczniej los chciał żebym cierpiała i przeklinała każdego kto będzie chciał naruszyć mój spokój, którego potrzebuje.

Potrzebuje spokoju, zrozumienia i czasu. Czas gra tutaj najważniejszą rolę. Jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy, tak to szło? Ja się chyba zbyt bardzo pośpieszyłam z moimi uczuciami do pewnego bruneta. Teraz diabeł świętuje, że pewna dusza cierpi za swoją głupotę. Moje myśli szaleją jak wielki wir na samym środku morza. Kiedy tylko zaczynam bardziej składać wszystko w jedną całość, rozpłakuje się i nie jestem w stanie dążyć dalej. Spadam w dół, aż spadnę na same dno z którego się nie podniosę.

Czuje, że mam przywiązaną kule u nogi, która za wszelką cenę chce trzymać mnie w łóżku Masona. Może ja po prostu nie chce z nią walczyć i posłusznie się jej słucham? Leżę w łóżku trzy dni. Płacze, myślę i śpię. No czasem pije herbatę, która zrobi mi chłopak. Wróciłam do punktu wyjścia i przez moje gardło nie przejdzie żaden kawałek jedzenia.

Przecieram opuchnięte i obolała powieki, kiedy usłyszałam skrzypienie drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę podnosząc się na prawym łokciu, ale nie mając siły od razu upadłam z powrotem do wcześniejszej pozycji. Przez drzwi weszła Rose, trzymała w ręku siatkę i lekko się uśmiechała. Byłam wdzięczna moim przyjaciołom, a szczególnie Masonowi, że nie wygnał mnie jeszcze z jego domu.

- Jak się czujesz, skarbie? - zapytała dziewczyna siadając na skraju łóżka.

- Gorzej nie wczoraj, lepiej niż dwa dni temu - odpowiedziałam.

Czułam się fatalnie i nie chciałam tego ukrywać. Pierwszy raz chciałam pokazać i mówić prawdę bo widziałam, że nie dam rady z tym wszystkim sama jak zawsze.

- Na poprawę humoru przyniosłam lody i żelki - podniosła wcześniej wspominaną siatkę z zakupami, delikatnie nią potrząsając.

Uśmiechnęłam się wdzięcznie do niej i znowu podniosłam się na łokciu, chcąc się poprawić. W tym samym czasie mój dzwonek w telefonie rozbrzmiał informując o przychodzącym połączeniu. Chciałam już sięgnąć po komórkę i się rozłączyć, jednak Rose była szybsza. Chwyciła w dłoń IPhone i zakończyła połączenie, wyłączając telefon całkowicie.

- To znowu on prawda? - spytałam cicho, kiedy oparłam się o wzgórze łóżka.

- Tak, ale nie myśl to tym - poleciła. - Dzisiaj liczymy się tylko my, lody i netflix.

Uśmiechnęłam się słabo i zrobiłam miejsce by zasiadła obok mnie. To było cholernie kochane, że chce mi poprawić humor, jednak chyba jeszcze tego nie chciałam. Po prostu miałam potrzebę być sama, ale jednocześnie chciałam żeby ktoś był przy mnie. Może to wydawać się dziwne i mało zrozumiane, jednak nie dla mnie. To uczucie jest takie jakbym chciałam wypłakać się komuś i zrzucić kamień ciążący mi na sercu i plecach. 

Rose podała mi lody i zaraz po tym dużą łyżkę. Otworzyłam wieczko, a kiedy pierwsza porcja czekoladowo-miętowych lodów znalazła się w mojej buzi mruknęłam z zadowolenia. Te lody są najlepsze na świecie. Chwilę później kiedy przyjaciółka włączyła film i sama zabrała się za jedzenie lodów, do pokoju wtargnął pół nagi Mason. 

- A ty kura, że będziesz świecił jajami? - Rose zmarszczyła brwi, patrząc z przyjaciela z grymasem na twarzy. 

Parsknęłam śmiechem na jej komentarz pakując kolejną porcje lodów do swojej buzi. 

𝐓𝐑𝐔𝐒𝐓 𝐘𝐎𝐔? || 𝐓𝐎𝐌 𝐇𝐎𝐋𝐋𝐀𝐍𝐃 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz